Człowiek nietoperz. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Człowiek nietoperz - Ю Несбё страница 14
W tej samej chwili z góry powiało chłodem i kobietę objęła jakaś wstrętna postać z olbrzymimi czarnymi skrzydłami. Był to nietoperz Narahdarn, którego Baime wyznaczył do pilnowania świętego drzewa. Kobieta spadła na ziemię i biegiem wróciła do swojej jaskini. Skryła się tam, było już jednak za późno. Sprowadziła na świat śmierć, której symbolem był nietoperz Narahdarn, a jego przekleństwo miało dotknąć wszystkich potomków Beer-rok-borna. Drzewo yarran zapłakało gorzkimi łzami nad tą tragedią. Łzy spływały po pniu i zastygały, właśnie dlatego na korze drzewa yarran można dzisiaj znaleźć czerwoną gumę.
Andrew z zadowoleniem ssał cygaro.
– Adam i Ewa bardzo się chyba od tego nie różnią?
Harry pokiwał głową, przyznając, że rzeczywiście jest wiele podobieństw.
– A może po prostu ludzie bez względu na to, w jakim miejscu na Ziemi mieszkają, mają te same wizje i fantazje? – Zamyślił się. – Może są one wrodzone, dane przez naturę, wpisane w pewnym sensie w twardy dysk i pomimo wszystkich różnic prędzej czy później i tak dotrzemy do identycznych odpowiedzi?
– Miejmy nadzieję, że tak jest – powiedział Andrew, mrużąc oczy wśród dymu. – Miejmy nadzieję.
Harry wypił już sporo ze swojej drugiej coli, kiedy zjawiła się Birgitta, dziesięć po dziewiątej. Ubrana była w prostą białą bawełnianą sukienkę, a rude włosy zebrała w imponujący koński ogon.
– Zacząłem się już bać, że nie przyjdziesz – powiedział Harry. Zabrzmiało to jak żart, ale on naprawdę tak myślał. Obawiał się tego od chwili, gdy umówili się na spotkanie.
– Naprawdę? – Birgitta spojrzała na niego rozbawiona. Poczuł pewność, że to będzie miły wieczór.
Zamówili zielone curry z wieprzowiny, kurczaka z orzechami cashew z woka, australijskie chardonnay i perriera.
– Muszę powiedzieć, że spotkanie Szwedki tak daleko od ojczyzny było dla mnie wielkim zaskoczeniem.
– W tym nie ma nic dziwnego. W Australii mieszka około dziewięćdziesięciu tysięcy Szwedów.
– Co takiego?
– Większość wyemigrowała tutaj przed drugą wojną światową, ale mnóstwo młodzieży przyjechało też w latach osiemdziesiątych, kiedy w Szwecji zaczęło wzrastać bezrobocie.
– A ja sądziłem, że wy, Szwedzi, zaczynacie tęsknić za klopsikami i słupem świętojańskim, jeszcze zanim dojedziecie do Helsingør.
– Musiałeś mieć na myśli Norwegów. Wy jesteście naprawdę zwariowani. Wszyscy Norwegowie, których tu poznałam, już po paru dniach zaczynali tęsknić za domem, a po dwóch miesiącach wyjeżdżali, wracali do siebie, do swoich norweskich swetrów.
– Ale z Inger było inaczej?
Birgitta spoważniała.
– Tak, z Inger było inaczej.
– Wiesz, dlaczego tu została?
– Pewnie z tego samego powodu co większość z nas. Człowiek wyjeżdża na wakacje, zakochuje się w kraju, w klimacie, w beztroskim życiu albo w jakimś facecie. Stara się o zezwolenie na pobyt, a dziewczyny ze Skandynawii nie mają problemów ze znalezieniem w Australii pracy w barze, i nagle okazuje się, że do domu tak daleko, a tutaj tak łatwo zostać.
– Z tobą też tak było?
– Mniej więcej.
Przez chwilę jedli w milczeniu. Curry było gęste, ostre i smaczne.
– Co wiesz o nowym chłopaku Inger?
– Mówiłam już, że pewnego wieczoru zajrzał do baru. Poznała go w Queensland, wydaje mi się, że na Fraser Island. Wyglądał jak wydanie hippisa, które, jak sądziłam, już dawno wymarło, lecz okazało się, że w Australii żyje w najlepszym zdrowiu. Długie włosy z warkoczykami, kolorowe obszerne szaty, sandały. Wyglądał, jakby przyszedł wprost z plaży w Woodstock.
– Woodstock leży w głębi lądu, w New Jersey.
– A nie było tam jakiegoś morza albo jeziora, w którym się kąpali? Wydaje mi się, że to pamiętam.
Harry przyjrzał się jej uważniej. Siedziała lekko zgarbiona, skoncentrowana na jedzeniu. Piegi jakby skupiły się na grzbiecie nosa. Harry uznał, że jest śliczna.
– Nie musisz wiedzieć takich rzeczy, jesteś za młoda.
Roześmiała się.
– A ty? Jesteś staruszkiem?
– Ja? W niektóre dni owszem. To przez tę pracę. Pod pewnymi względami człowiek bardzo szybko się starzeje. Ale mam nadzieję, że nie jestem jeszcze do tego stopnia pozbawiony złudzeń i cyniczny, żeby od czasu do czasu nie poczuć, że żyję.
– Biedaku!
Harry nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
– Możesz sobie myśleć, co chcesz, ale nie mówię tego, żeby zaapelować do twoich matczynych instynktów, chociaż może nie byłby to wcale taki zły pomysł. Tak po prostu jest.
Obok stolika przeszedł kelner i Harry skorzystał z okazji, żeby zamówić jeszcze jedną wodę mineralną.
– Za każdym razem, gdy bada się historię morderstwa, człowiek zostaje w jakiś sposób zraniony. Niestety z reguły za morderstwem kryją się raczej ludzkie brudy i smutne historie, motywy znacznie mniej wyrafinowane niż te, które można odnaleźć