Bałkany-terror kultury. Ivan Colovic
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Bałkany-terror kultury - Ivan Colovic страница 6
Pierwszymi, którzy walczyli o uznanie ważności poezji dla sprawy narodowej, byli filozofowie i pisarze doby romantyzmu. Dla nich pieśni – ludowe albo ułożone na ich wzór – wyrażały to, co najczęściej nazywali duchem, a właściwie duszą narodu, Volksgeist i Volkseele. Były to koncepcje filozoficzne i etyczne, mające jednak od początku znaczenie ideologiczne i polityczne. Przeświadczenie, że naród jest czymś w rodzaju zbiorowej postaci, a poezja miejscem, gdzie kryje się i gdzie można odnaleźć jej specyficzny charakter, czyli byt narodu, było ważnym elementem nowej strategii legitymizacji władzy politycznej w momencie, kiedy kończył się ancien régime. Władza przestała się powoływać na boską instancję, mówić, że jest tutaj w imieniu Boga, i zaczęła przedstawiać się jako władza w imieniu narodu.
Poeci są więc najbardziej powołani, aby powiedzieć coś o narodzie, nowym bohaterze politycznego mitu. Mają odkryć, kim i jaki on jest, znaleźć fundament tego, co dziś nazywa się tożsamością narodową. Uczynią to w swoich wierszach albo – jeszcze lepiej – wydając pieśni ludowe, które pracowicie i z patriotycznym entuzjazmem zebrali i odpowiednio przygotowali. „Mały zbiór takich pieśni – powiada Herder – spisanych z ust ludu w jego własnym języku, dobrze zrozumianych i dobrze wyłożonych, podanych z towarzyszeniem właściwej muzyki, zawierać będzie dokładniejsze wiadomości o tym ludzie niż wszelkie gadaniny podróżników”19.
Patriotycznie nastrojeni zbieracze i wydawcy pieśni ludowych, których działalność w Europie rozpoczęła się pod koniec XVIII wieku, starali się zastąpić gęstą siatkę niewyraźnych i niestałych granic kulturowych, językowych, religijnych i etnicznych granicą ostateczną, granicą kultury narodowej, w głębokim przekonaniu, że ujednolicając różnorodny językowo i stylistycznie materiał folklorystyczny, najlepiej ukażą obraz jedynego ducha narodu, takiego, jakim stworzył go Bóg. Dziś nazywa się to wyznaczaniem duchowej przestrzeni swojego narodu. Opisując w Porażce myślenia pełne egzaltacji zainteresowanie tożsamością narodową w Niemczech po klęsce pod Jeną i napoleońskiej okupacji, Alain Finkielkraut podkreślił rolę poetów w budowaniu tej tożsamości i jej kultu. „Rzeczą poetów jest – powiada – obrona narodowego geniusza przed elementami obcymi, oczyszczenie języka przez zastąpienie niemieckich słów pochodzenia łacińskiego słowami germańskimi, odkopanie ukrytego skarbca pieśni ludowej i wzorowanie się we własnej twórczości na folklorze, oazie świeżości, niewinności i doskonałości, gdzie osobowość ludu nie jest jeszcze skażona kontaktem z obcymi i wyraża się unisono”20.
Trzeba jednak powiedzieć, że pisarze i filozofowie tego okresu (choć najczęściej ich natchnieniem były uczucia patriotyczne) starali się poszukiwanie tożsamości własnego narodu w poezji, przede wszystkim w poezji ludowej, połączyć z zainteresowaniem innymi narodami i ich poezją. Nacjonalizm romantyków zawsze bronił się przed wykraczaniem poza ramy uniwersalizmu. Począwszy od Herdera, który Volksgeist uczynił paradygmatem epoki, aż do połowy XIX wieku zainteresowanie własnym narodem i poezją, w której ponoć materializował się jego specyficzny duch, było interpretowane jako uzasadniona i, by tak rzec, naturalna forma zainteresowania ludzkością. „Nie można zaprzeczyć – pisze historyk europejskiego folkloru Giuseppe Cocchiara – że dla każdego narodu badanie folkloru oznaczało wyjście poza duchowe i kulturowe opłotki w kierunku uznania szerszej wspólnoty, to jest tej, która jednoczy narody […]. Folklor skłaniał uczonych do tego, by myśleli po niemiecku, po angielsku, po francusku, po rosyjsku czy jak tam jeszcze chcemy, ale jednocześnie uczył ich, by użyć wyrażenia pani de Staël, »myśleć po europejsku«”21.
O tym, jak szerokie były horyzonty Herdera, najlepiej świadczy fakt, że w jego dorobku nie ma zbioru niemieckich pieśni ludowych, ale są za to antologie ludowej poezji różnych narodów europejskich. Po śmierci Herdera jedna z nich, którą on nazwał po prostu Pieśni ludowe (Volkslieder), została opublikowana pod tytułem bliżej określającym jej zawartość: Głosy ludów (Stimmen der Völker). Herder nie wątpił, że te różnorodne głosy mogą zostać ze zrozumieniem przyjęte przez niemieckich czytelników, że podporządkowują się one wszechludzkiej, dokładniej mówiąc, obowiązującej wszystkich ludzi, boskiej harmonii. Jak obrazowo wyraził to Heine, Herder całą ludzkość widział jako ogromną harfę w ręku wielkiego artysty (Boga), a każdy naród jako jedną, inaczej brzmiącą strunę tego olbrzymiego instrumentu.
Ten idylliczny pejzaż spokojnego i harmonijnego współistnienia narodów, odmiennych, ale w komplementarny, kompatybilny sposób, stopniowo stawał się coraz bardziej ponury, co było skutkiem przekształcania wczesnego nacjonalizmu – nacjonalizmu poetów i filozofów romantyzmu – w ideologię narodowej hegemonii i rasizmu. Volksgeist Herdera, duch z początku dobrotliwy i pokojowo nastrojony, był potem często chwytany i więziony w zaczarowanych lampach rozmaitych tyranów, dyktatorów i wodzów mas, którzy umieli zrobić z niego budzącą strach broń przeciw humanistycznym i kosmopolitycznym ideałom jego odkrywcy. Począwszy od ostatnich dziesięcioleci XIX wieku aż do naszych dni wpajanie umiłowania poezji, kult ludowych pieśni i ich wykonawców służą przede wszystkim podkreślaniu niepokonywalnych różnic między nami i innymi, między naszymi przyjaciółmi i wrogami, budzeniu strachu i nienawiści do wszystkiego, co rzekomo zagraża naszym granicom i naszym narodowym świętościom przemienionym w graniczne strażnice22.
Taki rozwój był jednak do pewnego stopnia logiczny. U jego początków znajduje się koncepcja, według której każdy naród zakorzeniony jest w specyficznej i niepowtarzalnej kulturze. Radykalni nacjonaliści, którzy pojawili się później, bez trudu nadali koncepcji narodu kierującego się autonomicznym duchem wąskie moralne i polityczne znaczenie, sprzeczne z uniwersalistyczną ideą tolerancji i harmonijnego współżycia, którą głosili Herder i jego następcy. Bez trudu, bo w obrazie harmonijnych stosunków między różnymi kulturami odziedziczonym po poetach i filozofach romantyzmu, znaleźli także to, na co patrzyli z przyjemnością: że kultury są tu przedstawione jako raz na zawsze oddzielone, jako przestrzenie ogrodzone czymś w rodzaju naturalnych i jednocześnie boskich granic. Zobaczyli, że dla romantyków kontakty i wymiana między kulturami są możliwe, akceptowane, wręcz pożądane, ale powierzchowne, że są gestem wzajemnej tolerancji i wyrazem pokojowej postawy, mogli więc dojść do wniosku, że różne narody, choć żyją na tym świecie obok siebie, nie mają ze sobą nic wspólnego. Mogli też zauważyć, iż pozostają wierni dziedzictwu romantyzmu, nawet uważając, że kultury narodowe są autonomiczne, niepołączone, zakorzenione każda w swym partykularnym duchu, że się do niego sprowadzają, że sam Bóg wykopał między nimi przepaść nie do pokonania, o czym niedawno mówił filozof Samuel Huntington, strasząc ludzi zderzeniem cywilizacji.
Jeśli radykalni nacjonaliści zmuszeni są przyznać, iż kultury narodowe – narodowe poezje na przykład – mają jednak jakąś wspólną miarę, mówią, że miara ta pojawia się sub specie aeternitatis, w bożych oczach, ale tylko wtedy, kiedy badając kultury jako zjawiska naukowo-przyrodnicze, odkryje się ich wspólną morfologię. I słusznie powołują się na romantyków, a nawet na czas wcześniejszy, na Herdera. Czyż nie jest jasne, pytają, że Herder, mówiąc o harmonii Völker Stimmen, miał na myśli tylko moralną ideę harmonii między narodami, ich braterstwo i wzajemną tolerancję, na pewno zaś nie uważał, by istniała jakaś wspólna miara (w sensie muzycznym i aksjologicznym), którą można wyprowadzić z samej rzeczy (to jest z pieśni ludowych) jako ich immanentny regulator?23
19
Johann Herder,
20
Alain Finkielkraut
21
Giuseppe Cocchiara, dz. cyt., s. 300.
22
Habermas opisuje, jak w drugiej połowie XIX wieku niemiecka filologia doprowadziła do przeniesienia punktu ciężkości nauczania w szkołach niemieckich z ludzkości na naród: „Jako nauka, a także poprzez swoją praktykę wydawniczą, przyczyniła się ona do przeniesienia pietystycznie obciążonego wzorca nauczania w niemieckich szkołach z »ludzkości« na »naród«. Najpóźniej od doby cesarstwa w głowach germanistów apolityczny etos naukowości zaczął iść pod rękę z mentalnością stworzoną przez narodowe mity. Zwyczajne nauczanie zyskało charakter uroczysty, niemieckich klasyków wysławiano jako duchowych bohaterów, ich teksty uwielbiano, ale ich nie analizowano” (Jürgen Habermas, cyt. za serbskim przekładem Đorđa Vukadinovicia i Aleksandry Kostić,
23
Na ten temat, a szczególnie o granicach interkulturowej komunikacji, zob. Ivan Čolović,