Fundacja. Isaac Asimov

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fundacja - Isaac Asimov страница 27

Автор:
Серия:
Издательство:
Fundacja - Isaac Asimov s-f

Скачать книгу

Plan przestanie działać, jeśli o jego istocie, a nawet tylko o istnieniu, dowie się zbyt wielu z tych, których zachowania ma przewidywać.

      – Wydaje mi się, że Hari Seldon zdawał sobie z tego sprawę. Wydaje mi się nawet, że uczynił z tego jeden z dwóch podstawowych aksjomatów psychohistorii.

      – Ale nie przewidział pojawienia się Muła, Pierwszy Mówco, a zatem nie mógł też przewidzieć, do jakiego stopnia Druga Fundacja stanie się obsesją ludzi z Pierwszej Fundacji, kiedy Muł uświadomi im jej znaczenie.

      – Hari Seldon… – zaczął Pierwszy Mówca, ale w tej chwili wzdrygnął się i zamilkł.

      Wszyscy członkowie Drugiej Fundacji wiedzieli, jak wyglądał Hari Seldon. Wszędzie pełno było jego dwu- i trójwymiarowych podobizn, fotografii i hologramów, rzeźb i płaskorzeźb, przedstawiających go siedzącego i stojącego. Wszystkie te podobizny pokazywały go takim, jaki był w ostatnich latach swego życia, a więc jako starszego, dobrodusznego mężczyznę, o mądrej, pokrytej zmarszczkami twarzy, która była niejako kwintesencją ludzkiego geniuszu.

      Ale Pierwszy Mówca przypomniał sobie fotografię, która miała przedstawiać Seldona w latach młodości. Fotografia ta nie była znana ani uznawana, jako że samo zestawienie „młody Seldon” brzmiało niemal jak sprzeczność. Ale Shandess widział ją i teraz nagle błysnęła mu myśl, że Stor Gendibal przypomina do złudzenia młodego Seldona.

      Bzdura! Było to przesądne uczucie, z rodzaju tych, które od czasu do czasu nawiedzają każdego, nawet stuprocentowych racjonalistów. Po prostu uległ złudzeniu. Gdyby miał przed sobą tę fotografię, na pewno z miejsca spostrzegłby, że między Gendibalem a Seldonem nie istnieje żadne podobieństwo. Ale dlaczego ta głupia myśl przyszła mu do głowy akurat teraz?

      Otrząsnął się. Było to chwilowe zaburzenie – przelotna utrata kontroli nad myślami, zbyt krótka, aby mógł ją spostrzec ktokolwiek poza Mówcą. Gendibal może to sobie interpretować, jak mu się podoba.

      – Hari Seldon – powtórzył, tym razem stanowczo – bardzo dobrze wiedział, że istnieje nieskończona liczba możliwości, których nie jest w stanie przewidzieć, i właśnie dlatego powołał Drugą Fundację. My też nie przewidzieliśmy pojawienia się Muła, ale poznaliśmy się na nim, jak tylko uderzył na nas, i powstrzymaliśmy go. Nie przewidzieliśmy, że w następstwie działalności Muła Pierwsza Fundacja dostanie obsesji na naszym punkcie, ale zorientowaliśmy się w czym rzecz, kiedy się to zaczęło, i położyliśmy temu kres. Czy możesz nam tu coś zarzucić?

      – Po pierwsze – rzekł Gendibal – to obsesyjne zainteresowanie Pierwszej Fundacji nami bynajmniej nie wygasło.

      Gendibal nie odnosił się już do Pierwszego Mówcy z taką pokorą jak poprzednio. Dostrzegł w jego głosie ślad tego zaburzenia (tak ocenił to Shandess) i zinterpretował to jako niepewność. Trzeba to było naprawić.

      – Uprzedzę to, co chcesz powiedzieć – rzekł energicznie Pierwszy Mówca. – Znajdą się w Pierwszej Fundacji ludzie, którzy – porównując ogromne trudności, z jakimi musieli się mierzyć w pierwszych czterech stuleciach jej istnienia, ze spokojną egzystencją, którą wiodą od stu dwudziestu lat – dojdą do wniosku, że byłoby niemożliwe, gdyby Druga Fundacja nie dbała o realizację Planu, i oczywiście będą mieli rację. Pomyślą, że Druga Fundacja nie została jednak zniszczona, i oczywiście będą mieli rację. Prawdę mówiąc, otrzymaliśmy doniesienia, że na stołecznym świecie Pierwszej Fundacji, Terminusie, jest pewien młody człowiek, członek ich rządu, który jest o tym przekonany. Zapomniałem, jak się nazywa…

      – Golan Trevize – powiedział cicho Gendibal. – To ja pierwszy zwróciłem uwagę na te doniesienia i to ja skierowałem tę sprawę do pańskiego biura, Pierwszy Mówco.

      – Tak? – rzekł Shandess z przesadną uprzejmością. – A jak to się stało, że skupiłeś na nim uwagę?

      – Jeden z naszych agentów na Terminusie przysłał nudny raport o nowo wybranych członkach ich rady, jeden ze zwykłych formalnych raportów, jakie napływają stale i są lekceważone przez Mówców. Ten akurat zainteresował mnie z racji opisu jednego z nowych radnych, Golana Trevizego. Sądząc z tego opisu, to niezwykle pewny siebie i wojowniczy osobnik.

      – Rozpoznałeś w nim pokrewną duszę, tak?

      – Nic podobnego – odparł sztywno Gendibal. – Wydaje się, że jest lekkomyślny i lubi robić absurdalne rzeczy, a ten opis nie pasuje do mnie. W każdym razie przeprowadziłem dokładne badania. Szybko się zorientowałem, że byłby dla nas cennym nabytkiem, gdyby został zwerbowany w młodym wieku.

      – Być może – powiedział Pierwszy Mówca – ale wiesz, że nie werbujemy na Terminusie.

      – Wiem o tym dobrze. Tak czy inaczej, nawet bez naszego szkolenia ma niezwykłą intuicję. Oczywiście jest ona całkowicie niezorganizowana. Nie byłem więc szczególnie zaskoczony, że odkrył fakt dalszego istnienia Drugiej Fundacji. Uważałem, że jest to na tyle ważne, żeby skierować w tej sprawie notatkę do pańskiego biura.

      – Z twojego zachowania wnioskuję, że jest w tej sprawie coś nowego.

      – Odkrywszy dzięki swej wyjątkowej intuicji nasze istnienie, postąpił z tym odkryciem w charakterystyczny dla siebie, nierozsądny sposób i w rezultacie został skazany na wygnanie.

      Pierwszy Mówca uniósł brwi.

      – Nagle przerwałeś. Chcesz, żebym docenił wagę tej sprawy i zinterpretował ją. Pozwól, że nie będę korzystał z komputera i dokonam w myśli przybliżonych obliczeń według równań Seldona. Zgaduję, że bystra burmistrz Terminusa, która może sama podejrzewać, że Druga Fundacja nadal istnieje, woli się pozbyć niezdyscyplinowanego osobnika, który mógłby wykrzyczeć swoje rewelacje na całą Galaktykę i tym samym ostrzec Drugą Fundację o grożącym jej niebezpieczeństwie. Jeśli dobrze zrozumiałem, Żelazna Branno zdecydowała, że Terminus będzie bezpieczniejszy bez Trevizego.

      – Mogła go uwięzić albo zgładzić po cichu.

      – Jak dobrze wiesz, nie można polegać na równaniach w odniesieniu do pojedynczych osób. Stosują się one tylko do dużych skupisk ludzkich. Stąd zachowanie poszczególnych jednostek jest nieprzewidywalne i można przypuścić, że burmistrz jest osobą, która uważa, że uwięzienie, nie mówiąc już o zabójstwie, jest okrucieństwem.

      Gendibal przez chwilę nic nie mówił. Było to wymowne milczenie. Milczał dość długo, aby Pierwszy Mówca poczuł się niepewnie, ale nie na tyle długo, by wywołać jego gniew.

      Obliczył, że wystarczy sekunda. Po jej upływie powiedział:

      – Moja interpretacja jest inna. Uważam, że Trevize jest teraz największym niebezpieczeństwem, jakie kiedykolwiek zawisło nad Drugą Fundacją, że jest dla nas nawet groźniejszy niż Muł.

      20

      Gendibal był zadowolony. Siła tego stwierdzenia podziałała. Pierwszy Mówca nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i został wytrącony z równowagi. Od tej chwili inicjatywa należała do Gendibala. Jeśli nawet nie był tego zupełnie pewien, to następna wypowiedź Pierwszego Mówcy rozproszyła jego wątpliwości.

      – Czy

Скачать книгу