Fundacja. Isaac Asimov

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fundacja - Isaac Asimov страница 29

Автор:
Серия:
Издательство:
Fundacja - Isaac Asimov s-f

Скачать книгу

Kim był Muł? Mutantem. Ale skąd pochodził? Skąd się wziął? Nikt tego nie wie. A może jest ich więcej?

      – Z pewnością nie. Jedyne, co wiemy o nim na pewno, to to, że był bezpłodny. Stąd jego przydomek. A może uważasz, że to bajka?

      – Nie miałem na myśli jego potomków. Czy Muł nie mógł być anormalnym członkiem jakiejś większej grupy ludzi o takich samych zdolnościach, którzy z jakichś ważnych dla nich powodów, nie tylko nie niszczą Planu Seldona, ale nawet go chronią?

      – A dlaczego, na Galaktykę, mieliby go chronić?

      – A dlaczego my go chronimy? Chcemy stworzyć Drugie Imperium, w którym my, a raczej nasi intelektualni potomkowie, będą decydentami. Jeśli jakaś inna grupa chroni Plan skuteczniej niż my, to na pewno nie po to, żeby zostawić nam decydowanie o losach Drugiego Imperium. To oni będą decydowali, ale jaki będą mieli w tym cel? Czy nie powinniśmy spróbować się dowiedzieć, do jakiego Drugiego Imperium nas prowadzą?

      – A jak, twoim zdaniem, mamy się tego dowiedzieć?

      – Dlaczego burmistrz Terminusa skazała na wygnanie Golana Trevizego? Robiąc to, pozwoliła potencjalnie niebezpiecznej osobie poruszać się swobodnie po całej Galaktyce. Nie wierzę, że zrobiła to z powodów humanitarnych. Władcy Pierwszej Fundacji zawsze postępowali racjonalnie, to znaczy, nie dbając o moralność. Jeden z ich bohaterów, Salvor Hardin, zalecał nawet, żeby postępować wbrew zasadom moralnym. Nie, myślę, że burmistrz Terminusa działała pod wpływem agentów tych anty-Mułów, używając twojego, Pierwszy Mówco, sformułowania. Myślę, że Trevize został przez nich zwerbowany i że jest on grotem niebezpieczeństwa, które zawisło nad nami. Śmiertelnego niebezpieczeństwa.

      – Na Seldona, możesz mieć rację! – rzekł Pierwszy Mówca. – Ale jak przekonamy o tym Radę Mówców?

      – Nie doceniasz swych możliwości, Pierwszy Mówco.

      Rozdział VI

      Ziemia

      21

      Trevize był zgrzany i zdenerwowany. Siedział z Peloratem w niewielkim pomieszczeniu służącym im za jadalnię. Właśnie skończyli obiad.

      – Jesteśmy w przestrzeni dopiero od dwóch dni, a już zdążyłem się przyzwyczaić – powiedział Pelorat. – Czuję się świetnie, chociaż brak mi świeżego powietrza, przyrody i tak dalej. To dziwne! Jakoś nigdy nie zauważałem tych rzeczy, kiedy miałem je wokół siebie. Niemniej jednak, dzięki mojemu dyskowi i twojemu wspaniałemu komputerowi mam tu całą swoją bibliotekę, a w każdym razie to, co mi potrzebne. I w najmniejszym stopniu nie przejmuję się teraz tym, że jestem w przestrzeni. Zadziwiające!

      Trevize mruknął coś wymijająco. Wzrok miał nieobecny. Najwyraźniej był czymś bardzo pochłonięty.

      – Nie chcę się narzucać, Golan – rzekł cicho historyk – ale wydaje mi się, że nie słuchasz, co do ciebie mówię. Wiem, że nie jestem szczególnie ciekawą osobą, zawsze byłem trochę nudziarzem, ale zdaje się, że teraz nie o to chodzi. Martwisz się czymś… Mamy kłopoty? Możesz mi śmiało powiedzieć. Nie sądzę, żebym mógł ci bardzo pomóc, ale nie obawiaj się, drogi przyjacielu, nie wpadnę w panikę.

      – Kłopoty? – Trevize zmarszczył czoło. Wyglądało na to, że przychodzi do siebie.

      – Ze statkiem. To nowy model, więc myślę, że coś może być nie w porządku. – Pelorat uśmiechnął się niepewnie.

      Trevize energicznie pokręcił głową.

      – Co za idiota ze mnie, Janov, że tak długo trzymam cię w niepewności! Ze statkiem wszystko jest w porządku. Wszystko świetnie działa. Chodzi o to, że zastanawiam się, gdzie tu może być schowany hiperprzekaźnik.

      – Ach, rozumiem… To znaczy, nie rozumiem. Co to takiego ten hiperprzekaźnik?

      – Hmm, zaraz ci to wyjaśnię, Janov. Jestem w kontakcie z Terminusem, a przynajmniej mogę się z nim w każdej chwili skontaktować, i tak samo Terminus ze mną. Znają położenie statku, bo można je obliczyć na podstawie obserwacji jego trajektorii. Zresztą nawet gdyby go nie znali, mogliby nas w każdej chwili zlokalizować, przeszukując przestrzeń za pomocą detektora masy, który wykaże w danym miejscu obecność statku, ewentualnie meteoroidu. Odkrywszy jakiś obiekt, mogą następnie ustalić jego wzór energetyczny, dzięki czemu można nie tylko odróżnić statek od meteoroidu, ale zidentyfikować każdy statek, jako że nie ma dwóch jednostek, które wykorzystywałyby energię dokładnie w ten sam sposób. Nasz wzór jest charakterystyczny tylko dla naszego statku i w pewnym sensie pozostaje zawsze taki sam, choćbyśmy włączali i wyłączali nie wiem jakie przyrządy i urządzenia. Oczywiście statek może być nieznany, ale jeśli jego wzór energetyczny, tak jak wzór naszego statku, wprowadzono do rejestrów na Terminusie, to zostanie on zidentyfikowany, jak tylko ktoś go wykryje.

      – Wydaje mi się, Golan, że rozwój cywilizacji zmierza w kierunku coraz większego ograniczania prawa jednostki do prywatności – powiedział Pelorat.

      – Być może masz rację. Jednak wcześniej czy później będziemy musieli wejść w nadprzestrzeń, bo inaczej będziemy skazani na przebywanie przez resztę życia w odległości parseka czy dwóch od Terminusa. W takim przypadku moglibyśmy sobie tylko pomarzyć o podróżach międzygwiezdnych. Natomiast przechodząc przez nadprzestrzeń, doświadczamy nieciągłości zwykłej przestrzeni. Przechodzimy stąd tam, co oznacza czasami setki parseków, w ułamku odczuwanego przez nas czasu. Odnajdujemy się nagle daleko od miejsca, w którym byliśmy przed chwilą, a że można się tak poruszać w dowolnym kierunku, nie sposób przewidzieć, gdzie ponownie wynurzy się statek, i praktycznie nie można go już śledzić.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

iVBORw0KGgoAAAANSUhEUgAAAyAAAASwCAIAAACM07nyAAAAAXNSR0IArs4c6QAAAARnQU1BAACxjwv8YQUAAAAJcEhZcwAADsMAAA7DAcdvqGQAAP+lSURBVHhe7L13nFXFsr997rn3nnP0kCSDJIkSBESCIMkEAgIiSYKgKCKSg2AAA0YwYAIEVFQUBAEJkpNiACQJSE5DzkGPetPvnvd99vpuyj2z9wwzw2YEbz1/9KdXr+7qqupe1bX27Jn50//nOI7jOI7jxBVPsBzHcRzHceKMJ1iO4ziO4zhxxhMsx3Ecx3GcOOMJluM4juM4TpzxBMtxHMdxHCfOeILlOI7jOI4TZzzBchzHcRzHiTOeYDmO4ziO48QZT7Acx3Ecx3HijCdYjuM4juM4ccYTLMdxHMdxnDjjCZbjOI7jOE6c8QTLcRzHcRwnzniC5TiO4ziOE2c8wXIcx3Ecx4kznmA5juM4juPEGU+wHMdxHMdx4ownWI7jOI7jOHHGEyzHcRzHcZw44wmW4ziO4zhOnPEEy3Ecx3EcJ854guU4juM4jhNnPMFyHMdxHMeJM55gOY7j

Скачать книгу