Zanim umrę. Jenny Downham

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zanim umrę - Jenny Downham страница 14

Zanim umrę - Jenny  Downham Seria WNK

Скачать книгу

w ich domu. Nie patrzy na mnie.

      – Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

      – Wypadłaś z gry na cztery tygodnie! Zresztą nie chciałam cię wkurzać.

      Przeżywam szok, widząc chłopaków w świetle dnia, stojących za straganem, na którym rozłożone są latarki, tostery, zegary i czajniki. Wyglądają na starszych, niż mi się zdawało.

      Zoey przechodzi na drugą stronę stoiska, żeby porozmawiać ze Scottem. Jake kiwa do mnie głową.

      – W porządku? – pyta.

      – Tak.

      – Przyszłaś na zakupy?

      Wygląda inaczej niż przedtem – jest spocony i trochę spięty. Podchodzi jakaś kobieta i muszę się cofnąć razem z Calem, żeby ją przepuścić. Kupuje cztery baterie. Kosztują funta. Jake pakuje je do plastikowej torby i przyjmuje pieniądze. Kobieta odchodzi.

      – Potrzebujesz baterii? – pyta. Nie patrzy mi w oczy. – Nie musisz płacić.

      Jest coś takiego w tonie jego głosu, co sugeruje, że robi mi wielką przysługę, jakby było mu mnie żal i chciał pokazać, że porządny z niego gość. Czuję, że on wie. Zoey mu powiedziała. Widzę w jego oczach litość i poczucie winy. Kochał się z umierającą dziewczyną i teraz się boi. Może to jest zaraźliwe? Moja choroba otarła się o niego i teraz czyha, żeby zaatakować.

      – To co? – Jake bierze do ręki paczkę baterii i macha mi nią przed oczami.

      – Wezmę je. – Słowa same wychodzą mi z ust. Muszę ukryć rozczarowanie, więc chwytam szybko te głupie baterie i wrzucam je do torebki.

      Cal szturcha mnie w żebro.

      – Możemy już iść?

      – Tak.

      Zoey obejmuje Scotta w pasie.

      – Nigdzie nie idziemy! – mówi. – Pojedziemy do nich. Za pół godziny mają przerwę na lunch.

      – Zabieram Cala na wycieczkę po mieście.

      Zoey zbliża się do mnie z uśmiechem. Wygląda ślicznie, tak jakby Scott ją rozgrzał.

      – Miałaś się zgadzać na wszystko – protestuje.

      – Cal pierwszy mnie poprosił.

      Zoey marszczy brwi.

      – Mają działkę ketaminy. Wszystko już załatwiłam. Możesz wziąć ze sobą Cala. Dadzą mu coś do zabawy, na przykład PlayStation.

      – Powiedziałaś Jake’owi.

      – O czym?

      – O mnie.

      – Wcale nie.

      Rumieni się, więc rzuca papierosa i przydeptuje go, żeby nie patrzeć mi w oczy.

      Wyobrażam sobie, jak to zrobiła. Pojechała do nich. Zrobili razem skręta, Zoey upierała się, żeby pozwolili jej wziąć pierwszego macha. Zaciągnęła się, a oni na nią patrzyli. Potem podała papierosa Scottowi i zapytała: „Pamiętacie Tessę?”.

      A potem im powiedziała. Może nawet się przy tym popłakała. Jestem pewna, że Scott ją przytulił, a Jake zaciągnął się głęboko, żeby o tym nie myśleć.

      Biorę Cala za rękę i odchodzimy. Jak najdalej od Zoey, jak najdalej od rynku. Ciągnę go za sobą po schodach i wychodzimy na ścieżkę biegnącą wzdłuż kanału.

      – Dokąd idziemy? – jęczy.

      – Cicho bądź.

      – Boję się ciebie.

      Spoglądam na niego obojętnie.

      Czasem mi się śni, że chodzę po domu i nikt mnie nie poznaje. Mijam tatę, który uprzejmie kiwa głową na mój widok, jakbym przyszła posprzątać dom, a może raczej hotel. Cal przygląda mi się podejrzliwie, kiedy wchodzę do swojego pokoju. Nie ma tam moich rzeczy, widzę za to obcą dziewczynę w kwiecistej sukience. Ma ładne usta i policzki jędrne jak jabłka. „To moje równoległe życie” – myślę. Jestem w nim zdrowa, a Jake cieszy się, że mnie poznał.

      W prawdziwym życiu prowadzę brata ścieżką do kafejki z widokiem na kanał.

      – Będzie fajnie – pocieszam go. – Zamówimy lody, gorącą czekoladę i colę.

      – Nie wolno ci jeść słodyczy. Powiem tacie.

      Ściskam go za rękę. Na drodze stoi jakiś mężczyzna. Ma na sobie piżamę. Patrzy na wodę. Papieros pali mu się w ustach.

      – Wracajmy do domu – prosi Cal.

      Ale ja chcę mu pokazać szczury na ścieżce, liście opadłe z krzykiem z drzew, sposób, w jaki ludzie unikają tego, co trudne, mężczyznę w piżamie, który jest bardziej prawdziwy niż Zoey biegnąca za nami ze swoją wielką buzią i idiotycznymi blond włosami.

      – Odejdź – mówię do niej, nie odwracając się.

      A ona łapie mnie za ramię.

      – Dlaczego musisz ze wszystkiego robić problem?

      Wyszarpuję rękę.

      – Nie wiem, Zoey. Jak myślisz?

      – To żadna tajemnica. Mnóstwo ludzi wie, że jesteś chora. Jake’owi to nie przeszkadzało, ale teraz uważa, że jesteś stuknięta.

      – Jestem stuknięta.

      Patrzy na mnie, mrużąc oczy.

      – Odpowiada ci to, że jesteś chora.

      – Tak myślisz?

      – Możesz łamać wszelkie reguły.

      – Masz rację, to świetne uczucie. Chcesz się zamienić?

      – Wszyscy kiedyś umrą – mówi, jakby to było jej odkrycie i jakby nie miała nic przeciwko własnej śmierci.

      Cal ciągnie mnie za rękaw.

      – Popatrz!

      Człowiek w piżamie wszedł do kanału. Brodzi w płytkiej wodzie, machając rękami. Patrzy na nas obojętnie i nagle uśmiecha się, ukazując złote zęby. Czuję łaskotanie na plecach.

      – Popływacie ze mną, moje panie?! – woła. Ma szkocki akcent. Nigdy nie byłam w Szkocji.

      – Idź do niego – rzuca Zoey. – No, dlaczego nie wchodzisz do wody?

      – To polecenie?

      Uśmiecha

Скачать книгу