Shitshow!. Charlie LeDuff

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Shitshow! - Charlie LeDuff страница 14

Shitshow! - Charlie  LeDuff Amerykańska

Скачать книгу

miesięcy później Cliven Bundy zostanie aresztowany w Oregonie. Za rolę, jaką odegrał podczas wydarzeń w Bunkerville, zostaną mu postawione liczne zarzuty, w tym spisek, stawianie oporu i napaść na funkcjonariusza władz federalnych. Budę ktoś zdemaskuje jako pierwszej wody konfabulanta i łgarza, okaże się też, że całe jego doświadczenie na Bliskim Wschodzie sprowadzało się do wizyty w pakistańskiej knajpie.

      Clifford Dann nadal całymi dniami będzie wpatrywał się niewidzącymi oczami w telewizyjne kreskówki. A Carrie Dann, bez środków do życia i załamana, wprowadzi się do pełnego przeciągów domu za imponującym drewnianym płotem, tuż przy drodze do kopalni złota.

      A Harry? Cóż, senator Reid, chłopak ze wsi Searchlight na zadupiu stanu Nevada, sprzeda swoją starą rodzinną posiadłość i czternaście opuszczonych kopalń innej firmie wydobywającej złoto za 1,7 miliona dolarów. Po pięćdziesięciu latach służby publicznej ustąpi z Senatu, przeniesie się do Las Vegas i przejdzie na emeryturę jako bardzo zamożny człowiek.

      Harry nie chciał z nami rozmawiać. Nie odbierał od nas telefonów. Zakazano nam wstępu do jego biura. Jego nowy adres w Las Vegas był tajny. Nie mieliśmy czasu czekać, aż jego eminencja wyłoni się ze swojej luksusowej skorupy. Granicę w Teksasie oblegały masy biednych i zdesperowanych ludzi spragnionych wolności.

      NAFTA oznacza miejsca pracy. Miejsca pracy w Ameryce. Gdybym w to nie wierzył, nie poparłabym tej umowy.

Bill Clinton, były prezydent USA

      Prawdziwym wygranym układu NAFTA będzie Meksyk, ponieważ dysponujemy ludzkim kapitałem. Mamy zasoby niezbędne dla powodzenia gospodarki Stanów Zjednoczonych.

Vicente Fox, były prezydent Meksyku

      Nasz kraj stracił jedną trzecią miejsc pracy od czasu zawarcia porozumienia NAFTA, podpisanego przez Billa Clintona i popieranego przez Hillary Clinton. A nawiasem mówiąc, to była najgorsza transakcja handlowa w historii.

Donald Trump

      NAFTA, wspierana przez panią Sekretarz [Hillary Clinton], kosztowała nas osiemset tysięcy miejsc pracy w całym kraju, dziesiątki tysięcy miejsc pracy na Środkowym Zachodzie. Stałe stosunki handlowe z Chinami kosztowały nas miliony miejsc pracy. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem na pikiecie przeciwko NAFTA, ponieważ nie trzeba było mieć doktoratu z ekonomii, żeby zrozumieć, że amerykańscy pracownicy nie powinni być zmuszeni do konkurowania z ludźmi w Meksyku, którzy zarabiają dwadzieścia pięć centów na godzinę.

Bernie Sanders, senator

      Oto nagie fakty: w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci w Ameryce zlikwidowano pięć milionów miejsc pracy w przemyśle wytwórczym. Po części przyczyną była postępująca automatyzacja. Mówiąc po ludzku, ludzi zastąpiły roboty i komputery. W ekonomicznym żargonie oznacza to, że ci, którzy jeszcze mieli pracę, stali się „bardziej produktywni”, ponieważ produkcja i zyski wzrosły w przeliczeniu na pracownika. Tyle że pracownicy nie skorzystali na tym wzroście wydajności. Ich płace pozostawały na tym samym poziomie, podczas gdy wynagrodzenia dyrektorów generalnych potroiły się i wynosiły nawet ponad trzysta razy więcej niż przeciętna płaca szeregowego pracownika, do tego przedsiębiorstwa wielokrotnie z powodzeniem uchylały się od płacenia podatków federalnych.

      Potem nastąpiła celowa likwidacja etatów będąca skutkiem globalnych transakcji handlowych, które sprawiły, że amerykańskie miejsca pracy trafiły do krajów Trzeciego Świata lub zapewniły tym krajom preferencyjne warunki dostępu do rynków amerykańskich – trzy czwarte miliona miejsc pracy trafiło do Meksyku, co najmniej dwa miliony – do Chin i tak dalej.

      Teraz, gdy pękła bańka na rynku nieruchomości, Amerykanie z klasy robotniczej rywalizowali o najgorzej płatne zajęcia z robotnikami latynoskimi. W całym kraju widziałem białych i czarnych mężczyzn, którzy wrócili do kosiarki.

      Niektórzy eksperci twierdzą, że swobodny przepływ kapitału i ludzi przyniósł amerykańskim konsumentom korzyści w postaci tańszych towarów. Jest w tym sporo prawdy, ale zastanówmy się nad tym nieco głębiej. To tak, jakby wpuścić do środka tysiąc zagranicznych robotników zakładów mięsnych, a później oznajmić miejscowemu rzeźnikowi, że przecież teraz może taniej kupić sobie szynkę.

      Pamiętacie, jak politycy radośnie szczebiotali na temat tych umów o wolnym handlu? Amerykańscy robotnicy pamiętają. Mieliśmy się wzbogacić. Meksykanie mieli się wzbogacić, a napływ nielegalnych imigrantów miał się skurczyć.

      Tyle że było zupełnie inaczej.

      Brązowe morze

McAllen, TexasLato

      – Dokumenty poproszę.

      Tym razem byli to teksańscy rangersi. A może straż parkowa. Sam już nie wiem, lecz powoli zaczynałem dostrzegać w tym jakiś system. Naród, który wiecznie się o coś podejrzewa, staje się państwem policyjnym. Ale odznaka to odznaka. Ameryka, bezpieczna i podejrzliwa. Jak się nie podoba, to wypad.

      – Jasne, panie władzo. Proszę uprzejmie: MEDIA – PRASA – OFICJALNA LEGITYMACJA REPORTERSKA.

      – Kto wam dał pozwolenie na wstęp tutaj? – Miał na sobie Te Okulary, takie z nieprzejrzystymi szkłami. Dokładnie takie same nosił Buda.

      Właściciel tego terenu pozwolił mi się tu rozejrzeć. Odkąd rząd federalny zbudował wysoki na sześć metrów mur, żeby powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów, teksańska działka tego hodowcy została odseparowana od reszty Stanów Zjednoczonych. Mieszkał na ziemi niczyjej, na granicy między Meksykiem a Teksasem. Teoretycznie wciąż było to amerykańskie terytorium, ale ponieważ mur graniczny ciągnął się półtora kilometra na północ, znajdowaliśmy się w szarej strefie, w czyśćcu pełnym cieni.

      Gliniarze nie zawracali sobie głowy patrolowaniem tego zapomnianego przez wszystkich zakątka Ameryki, a w końcu przemytnicy narkotyków przepędzili stąd ranczera. Splądrowali jego dom. Kobiety z dziećmi przybywające z Ameryki Środkowej zatrzymywały się tu na odpoczynek, a pod drzewem leżały zużyte pieluchy i środki higieniczne. Tego jednak nie zamierzałem mówić gliniarzowi.

      – Filmujecie mnie?

      – Tak jest.

      – Przestańcie filmować – zażądał.

      – Nie, proszę pana. Pierwsza poprawka. Przykro mi.

      – Macie minutę, żeby się wynieść z tej drogi.

      – Albo co?

      – Albo zostaniecie aresztowani.

      – Na jakiej podstawie?

      – Wtargnięcia na cudzy teren.

      – Wtargnięcia?

      – Tak jest.

      Sto tysięcy kobiet i dzieci przybywało do Stanów Zjednoczonych przeważnie tą właśnie drogą, na której teraz staliśmy. Każde z nich natychmiast oddałoby się w ręce przedstawicieli amerykańskiej władzy, wiedzieli bowiem, że luka w prawie uniemożliwia ich deportację; przynajmniej pozostawionych bez opieki dzieci, które stanowiły

Скачать книгу