Wiedźma. Anna Sokalska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wiedźma - Anna Sokalska страница 14
Blondynka tylko wzruszyła ramionami i nadmuchała mały balon z gumy, który pękł z lichym pyknięciem. Nina rzuciła w jej stronę krótkie „dzięki” i wskoczyła do autobusu.
Kilka dni zajęło jej odnalezienie Dawida. Kolejne kilka czekała, aż jego stan poprawi się, a chłopak otworzy oczy. Gdy odzyskał przytomność, siedziała obok niego na szpitalnym krzesełku. Nikt nie zwracał na nią uwagi, a plecak, który postawiła obok siebie, za nic nie chciał wrócić do wymiaru żywych.
– Kim jesteś?
Słaby głos wyrwał ją z zamyślenia. Podniosła wzrok i natrafiła na zdezorientowane spojrzenie Dawida.
– Ja? – zapytała, wskazując palcem na swoją głowę.
– Kim jesteś? – powtórzył głośniej.
– Nie pamiętasz mnie? – spytała ostrożnie, woląc nie pytać, czy ją widzi. Przez myśl przebiegło jej, że może umarł, ale wtedy jego nowa postać powinna stać obok, a nie przemawiać z materialnego ciała.
– Nie – odpowiedział, kręcąc powoli głową. – Znamy się?
Nina zawahała się.
– Pomogłam cię uratować, kiedy miałeś wypadek.
– Aha.
Był słaby i znów przymknął oczy. Nina, skupiwszy się, bez trudu nacisnęła guzik alarmujący pielęgniarkę, zastanawiając się nad wytłumaczeniem swojej obecności na sali, ale gdy kobieta przyszła, nie zwróciła na Ninę najmniejszej uwagi. Mimo wszystko nadal była po stronie Przejścia, w Międzyświecie. Nic z tego nie rozumiała.
Gdy na salę przyszedł lekarz z grupką stażystów, Nina wycofała się na korytarz. Podsłuchała ich rozmowę, a także szereg kolejnych w następujących dniach, a upewniwszy się, że Dawid stracił pamięć i może jej długo nie odzyskać, podjęła decyzję. Nie zwlekając ani doby dłużej, wyrzuciła do kanalizacji dokumenty i telefon komórkowy Dawida, mając nadzieję, że nigdy nie przenikną do wymiaru żywych, a i w Międzyświecie nikt nie będzie ich tam szukał, po czym udała się na Ślężę. Była połowa maja, po Zielonych Świątkach, i jak Nina zdążyła się dowiedzieć od starszych zmór, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów między wymiarami pojawiały się kolejne pęknięcia, a dotychczasowe się poszerzyły. Kilka godzin krążyła po cichym, ponurym wzgórzu, aż między parą splecionych gałęziami drzew dostrzegła osobliwe złudzenie, jakby od pnia do pnia rozciągała się rozpruta wzdłuż cienka tkanina, tak przezroczysta, że tylko słabe falowanie zdradzało jej obecność. Metafizycznym ciałem Niny wstrząsnął dreszcz. Rozejrzała się ostrożnie dookoła, ale w wieczornej ciszy nie ujrzała ani nie dosłyszała niczego niepokojącego. Zaklęła w myślach, nie mając odwagi zrobić tego na głos, i szybkim, zdecydowanym krokiem bliskim wystraszonego truchtu przeszła przez wyrwę między pniami.
Po drugiej stronie, gdy zaczerpnęła głęboko powietrza, jego rześkość zaparła jej dech. Kilka sekund później zemdlała. Gdy się ocknęła, czuła się ociężała, jakby ktoś wypełnił jej ciało kamieniami. Ponad jej głową świergotały ptaki, a jasność dnia kłuła ją w oczy. Wsparła się na rękach i usiadła. Gdy podniosła dłoń, przygnieciona trawa poruszyła się, prostując sprężyście w rzucanym przez Ninę cieniu. Wróciła między żywych.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.