Ostatnia wdowa. Karin Slaughter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ostatnia wdowa - Karin Slaughter страница 5
Wyczuwała to niemal w każdym aspekcie ich wspólnego życia. Pytała Willa o to, dając mu przy tym przestrzeń na przemyślenia. Próbowała seksem zabić w nim ten niepokój. Will uparcie twierdził, że wszystko w porządku, ale ona przyłapywała go na tym, co robił teraz: na wpatrywaniu się w okno ze zbolałym wyrazem twarzy.
Odchrząknęła głośno.
Will się odwrócił. Zmienił koszulę, ale upał już przylepił materiał do piersi. Na nogawkach opinających umięśnione nogi wisiały źdźbła trawy. Will był wysoki i szczupły, a pod wpływem uśmiechu, jakim ją obdarzył, Sara natychmiast zapomniała o wszystkich komplikacjach wynikających ze wspólnego życia.
– Czas na lunch? – zapytał.
Sara zerknęła na zegarek.
– Jest pierwsza czterdzieści sześć. Mamy dokładnie czternaście minut ciszy przed burzą.
Will uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Widziałaś tę szopę? Obejrzałaś ją dokładnie?
Sara uważała, że szopa jest całkiem niezła, ale Will był nią wyraźnie podekscytowany.
Wskazał przepierzenie w rogu.
– Tam jest pisuar. Prawdziwy działający pisuar. Super, nie?
– Super – mruknęła Sara tonem wyrażającym coś zupełnie odwrotnego.
– Patrz, jakie mocne belki. – Will miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu, co wystarczyło, by chwycił się jednej z nich i podciągnął kilka razy. – Popatrz tam. Telewizor jest stary, ale ciągle działa. A w miejscu, gdzie kiedyś chyba żyły konie, jest pełna lodówka i kuchenka mikrofalowa.
Sara czuła, że się uśmiecha. Mieszczuch Will nawet nie wiedział, że to się nazywa boks.
– Kanapa trochę pachnie stęchlizną, ale jest naprawdę wygodna. – Rzucił się na rozdartą skórzaną kanapę i pociągnął Sarę za sobą. – Świetnie tu, prawda?
Sara zakasłała, gdy z kanapy wzbił się tuman kurzu. Usiłowała nie łączyć w myślach stosu starych numerów „Playboya” wujka ze skrzypiącą kanapą.
– Możemy się tu wprowadzić? – zapytał Will. – Żartuję tylko trochę.
Sara zagryzła wargi. Nie chciała, żeby żartował. Chciała usłyszeć od niego jasno i wyraźnie, czego chce.
– Patrz, gitara. – Will podniósł instrument i naciągnął struny. Kilka brzdąknięć później zaczął wydobywać z gitary rozpoznawalne akordy, które przeszły w piosenkę.
Sara poczuła dreszczyk emocji, który zawsze towarzyszył zaskoczeniu, gdy dowiadywała się o Willu czegoś nowego.
Zanucił pierwsze takty piosenki Bruce’a Springsteena „I’m on Fire”.
Po chwili przerwał.
– To raczej prostackie, nie? „Hey little girl is your daddy home?2”.
– A może: „Girl, You’ll Be a Woman Soon3”? Albo „Don’t Stand So Close to Me4”? Albo pierwsza linijka „Sara Smile5”
– Cholera. – Will przejechał palcami po strunach. – Hall i Oates też?
– Panic! At the Disco mają lepszą wersję. – Sara obserwowała długie palce Willa trącające struny. Uwielbiała jego dłonie. – Kiedy nauczyłeś się grać?
– W liceum. Sam – odparł wyraźnie zmieszany. – Pomyśl o każdej głupocie, jaką szesnastoletni chłopak zrobi dla zaimponowania szesnastoletniej dziewczynie, a ja będę wiedział, jak to zrobić.
Zaśmiała się, ponieważ nietrudno było to sobie wyobrazić.
– Miałeś fryzurę na Jamesa Deana?
– Się wie! – Will nie odrywał palców od strun. – Umiałem naśladować głos Peewee Hermana. Umiałem robić akrobacje na deskorolce.
Znałem na pamięć słowa „Thrillera”. Szkoda, że nie widziałaś mnie w spłowiałych dżinsach i kurtce z napisem Nember’s Only.
– Nember?
– Taka sieć dyskontów z rzeczami za mniej niż dolara. Nigdy nie twierdziłem, że jestem milionerem. – Podniósł wzrok znad gitary, najwyraźniej uradowany rozbawieniem Sary. Potem gestem wskazał jej głowę i zapytał: – Co się w niej teraz dzieje?
Sara poczuła, jak wraca do niej wcześniejsze rozrzewnienie. Przepełniła ją miłość. Will był zestrojony z jej uczuciami. A ona rozpaczliwie pragnęła, by wreszcie zrozumiał, że dla niej zestrojenie się z jego uczuciami jest czymś naturalnym.
Odłożył gitarę i musnął palcami twarz Sary, kciukiem wygładził ściągnięte czoło.
– Tak lepiej – powiedział.
Pocałowała go. Pocałowała naprawdę. Akurat to zawsze było łatwe. Przejechała palcami po jego wilgotnych od potu włosach. Pocałował ją w szyję, potem niżej. Przysunęła się do niego. Zamknęła oczy i pozwoliła, by jego wargi i ręce rozproszyły po kolei wszystkie wątpliwości.
Przerwali, gdy kanapa nagle zatrzęsła się pod nimi.
– Co to było, do cholery? – zapytała Sara.
Will nie rzucił oczywistego w tej sytuacji żartu o swojej zdolności do poruszenia ziemi. Zajrzał pod kanapę. Wstał, sprawdził belki nad ich głowami, postukał kłykciami w spetryfikowane drewno.
– Pamiętasz tamto trzęsienie ziemi w Alabamie sprzed paru lat? Teraz było tak samo, ale silniej.
Sara wygładziła ubranie.
– Country Club urządza pokazy fajerwerków. Może próbują nowych układów?
– W biały dzień? – rzucił powątpiewająco, sięgnął po telefon leżą-cy na stole warsztatowym i sprawdził wiadomości. – Nie ma żadnych ostrzeżeń. – Wybrał jeden numer. Potem drugi. I trzeci. Sara czekała w napięciu, ale Will kręcąc głową, oderwał telefon od ucha, by i ona mogła usłyszeć nagraną informację, że wszystkie linie są zajęte.
Zerknęła na godzinę w rogu wyświetlacza.
Godzina 13:51.
– W Emory jest syrena alarmowa. Włącza się, kiedy następuje naturalna katas… Buuum!
Ziemia zatrzęsła się ponownie. Sara musiała przytrzymać się kanapy, by
2
„Cześć, mała, tatuś w domu?”. Cytat z piosenki Bruce’a Springsteena „I’m on Fire”. (Przyp. red.).
3
„Mała, niedługo staniesz się kobietą”. Tytuł utworu zespołu Urge Overkill. (Przyp. red.).
4
„Nie stój tak blisko mnie”. Tytuł utworu zespołu The Police. (Przyp. red.).
5
„Saro, uśmiechnij się”. Tytuł utworu Daryl Hall & John Oates. (Przyp. red.).