Ostatnia wdowa. Karin Slaughter
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ostatnia wdowa - Karin Slaughter страница 6
– Saro! – zawołała Cathy, stając w tylnych drzwiach. – Słyszałaś to?
– To w Emory. – Sara wpadła do domu w poszukiwaniu kluczyków do auta. Czuła narastające przerażenie.
Miejski kampus zajmował dwieście pięćdziesiąt hektarów. Mieściły się tam: szpital uniwersytecki; Szpital Dziecięcy Eglestona; Centra Kontroli i Prewencji Chorób; Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego; Narodowe Centrum Prymatologii imienia Yerkesa; Instytut Leczenia Nowotworów. A także laboratoria rządowe. Patogeny. Wirusy.
Atak terrorystyczny? Szkolna strzelanina? Atak samotnego wilka?
– Może to bank? – podsunęła Cathy. – Byli tacy rabusie, którzy próbowali wysadzić więzienie.
Martin Novak. Sara wiedziała, że w śródmieściu odbywa się ważne spotkanie, ale więzień był ukryty w bezpiecznym miejscu za miastem.
– Cokolwiek to jest, jeszcze nie mówią o tym w wiadomościach – oznajmiła Bella po włączeniu telewizora. – Mam tu gdzieś starą strzelbę Buddy’ego.
Sara w końcu namacała w torebce breloczek z kluczami.
– Zostańcie w domu. – Złapała matkę za rękę i ścisnęła mocno jej dłoń. – Zadzwoń do taty i Tessy i daj im znać, że nic ci nie jest.
Wiążąc włosy, ruszyła ku drzwiom, ale zastygła z bezruchu, zanim do nich dotarła.
Wszyscy zastygli w bezruchu.
Powietrze rozdarło donośne żałosne wycie syreny alarmowej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Will Trent oderwał dłoń od kosiarki, by otrzeć pot zalewający mu oczy. Ta czynność wiązała się z pewnymi komplikacjami. Najpierw musiał strzepnąć pot z dłoni. Potem wytrzeć palce w wewnętrzną stronę koszuli, by pozbyć się brudu. I dopiero wtedy mógł kolistym ruchem zaciśniętej pięści usunąć słone krople zebrane nad brwiami. Wykorzystując chwilową poprawę widoczności, zerknął na zegarek. Godzina 13:33.
Jaki idiota kosiłby półtora hektara pofałdowanej ziemi wczesnym sierpniowym popołudniem? Chyba tylko taki, który spędził ranek w łóżku ze swoją dziewczyną. I chociaż przyjemniej być nie mogło, Will naprawdę żałował, że nie może cofnąć się w czasie i wyjaśnić Willowi z Przeszłości, jak cholernie nieszczęśliwy będzie Will w Przyszłości.
Skręcił, ustawiając kosiarkę pod kątem, by pokonać zagłębienie terenu. Trafił nogą w norę susła. Chmara komarów latała mu przed oczami. Słońce paliło kark. Miał wrażenie, jakby ktoś smagał go biczem. Jedynym powodem, dla którego miał jeszcze jądra, było to, że warstwa ziemi, ściętej trawy i potu przykleiły mu je do ciała.
Przy kolejnym nawrocie zerknął na dom. Nie mógł się nadziwić jego ogromowi. Z dwuspadowego dachu wręcz kapały pieniądze. Dom uosabiał książkę o designie, którą pożyczyła mu Bella. Witraże na klatce schodowej były dziełem Louisa Comforta Tiffany’ego. Misterne gzymsy wykonali rzemieślnicy sprowadzeni z Włoch. Dębowe parkiety mozaikowe. Kasetony na sufitach. Fontanna we wnętrzu. Wyłożona mahoniem biblioteka ze starym księgozbiorem. Drewno cedrowe w każdej garderobie. Krzykliwe żyrandole pokryte prawdziwym złotem. Toaleta w piwnicy dla służby, pamiętająca czasy Jima Crowa. W spiżarni za ukrytą płyciną mieścił się nawet sejf wielkości człowieka, gdzie trzymano rodzinne srebra.
Za każdym razem, gdy Will wjeżdżał na podjazd, czuł się jak Jethro Bodine z „Bogatych biedaków”.
Stęknął, przedzierając się przez kępę kociego pazura, wyższą od każdego prawdziwego kota.
Kiedy Will poznał Sarę, szybko zorientował się, że jest zamożna. Nie dlatego, że zachowywała się inaczej czy mówiła inaczej, ale jako detektyw był wytrawnym obserwatorem. Po pierwsze, zajmowała penthouse w luksusowym budynku. Po drugie, jeździła bmw. Po trzecie, była lekarką, więc umiejętności śledcze Willa nie były konieczne, by się domyślić, że ma w banku pieniądze.
W tym miejscu sprawy się komplikowały. Sara powiedziała Willowi, że jej ojciec był hydraulikiem. To prawda. Nie dodała jednak, że Eddie Linton jednocześnie inwestował w nieruchomości i że wciągnął ją w rodzinny biznes; i że zarobiła mnóstwo pieniędzy na wynajmowaniu i sprzedaży domów; i że spłaciła pożyczkę wziętą na studia medyczne; poza tym przed przeprowadzką do Atlanty sprzedała swoją praktykę pediatryczną w hrabstwie Grant; na dodatek dostała jeszcze pieniądze z polisy na życie swojego zmarłego męża i rentę po nim, a jako wdowa po oficerze policji była zwolniona z płacenia podatków stanowych, zatem w kwestiach finansowych wyprzedzała Willa o lata świetlne.
Co niespecjalnie mu przeszkadzało.
Miał osiemnaście lat, gdy pierwszy raz ktoś włożył mu pieniądze do kieszeni. Na bilet autobusowy do schroniska dla bezdomnych, ponieważ jako pełnoletni wyrósł z systemu opieki zastępczej nad dziećmi. Zakwalifikował się do otrzymania stypendium na studia w college’u. Skończył, pracując dla tego samego stanu, który go wychował. Jako policjant przywykł do tego, że jest zarówno najbiedniejszym facetem w towarzystwie, jak i tym, który ma największe szanse na postrzał w głowę w trakcie wykonywania pracy.
Dlatego zadawał sobie pytanie: czy Sarze to nie przeszkadza?
Zakasłał, wykrztuszając grudkę ziemi, która wystrzeliła mu w twarz spod kół kosiarki. Splunął na ziemię. W brzuchu mu zaburczało na myśl o nadchodzącym lunchu.
Rezydencja Belli nie dawała mu spokoju. Niepokoiło go to, co reprezentowała. Co mówiła o przepaści między nim a Sarą, ponieważ na studiach mieszkał w domu przeznaczonym do rozbiórki z powodu azbestu użytego do jego budowy, a nie w rezydencji znajdującej się w Krajowym Rejestrze Domów Historycznych.
Ciotka Sary była nadziana. I lubiła popijać przez cały dzień, co Will wywnioskował z zapachu jej mrożonej herbaty. Wyglądało na to, że dorobiła się dzięki kolejnym małżeństwom. Co go nie obchodziło, póki nie stał się obiektem wyjątkowej hojności Belli.
W zeszłym tygodniu podarowała mu maszynki do strzyżenia warte co najmniej dwieście dolców. Tydzień wcześniej gdy zauważyła, że Will podziwia kolekcję płyt jednego z jej nieżyjących mężów, wręczyła mu przy drzwiach karton z tym płytami.
Oryginalna „A Night in Opera” Queensów, „Paralel Lines” Blondie.
Duży singiel „Imagine” Johna Lennona.
Will mógł kosić ten cholerny trawnik przez dwa następne tysiąclecia, a i tak nie byłby w stanie się jej odwdzięczyć.
Przystanął, by otrzeć czoło i pot pokrywający rękę zmieszał się z potem płynącym po twarzy. Will otworzył usta i wciągnął gorące powietrze w płuca, połykając przy tym komara.
Godzina 13:37.