Miłość z widokiem na Śnieżkę. Agnieszka Olejnik

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Miłość z widokiem na Śnieżkę - Agnieszka Olejnik страница 15

Miłość z widokiem na Śnieżkę - Agnieszka Olejnik

Скачать книгу

na nią spojrzał i powiedział, że osiągnęła sukces. Że zrobiła dobrą robotę. Oczywiście wiedziała o tym, ale to było takie miłe, gdy inni głaskali. Próżność? Pewnie tak. Niemniej jednak bardzo jej tego brakowało.

      * * *

      Słyszała wcześniej o tym Balu Ducha Gór. Celebryci, piłkarze, artyści i politycy. Każdemu zależało, by tamtego dnia pojawić się w Karpaczu. Zaproszenia dostawałeś, gdy byłeś kimś. I ona takie zaproszenie miała dostać. A w zasadzie nie ona, a wymyślona przez nią Kate O’rally, która pisała książki „że aż wstyd” – jak mawiała jej teściowa, co nie przeszkadzało jej tych książek czytać. Bo przecież ona, zwykła Kowalska, takiego zaproszenia by nie dostała.

      Wyobrażała sobie, jakie byłoby zdziwienie, że ta znana Kate jest Polką. Wyobrażała sobie, jak wtedy byłoby o niej głośno. Może czas, by faktycznie to zrobić? By powiedzieć o tym światu?

      Rozmyślała pół nocy. Nie mogła zasnąć. Wstała i napisała e-mail do Michaela. Napisała, że ma dosyć już tej „aury tajemniczości” i że zdradzi wreszcie swoją tożsamość.

      – A babcia Zosia? – zapytał Michael, który natychmiast zadzwonił do niej na Skypie. Znał teściową z opowiadań i jej stosunek do książek erotycznych również.

      – Będzie musiała jakoś to przeżyć. – Alicja wzruszyła ramionami.

      – Nie rób tego babci Zosi! – powiedział. – Poza tym jest jeszcze jedna sprawa.

      – Jaka?

      – Ja już do nich napisałem, że nie ma szans, byś tam pojechała.

      – Przecież ja jeszcze ci nie powiedziałam, że nie jadę! – krzyknęła obruszona.

      – Alicja, tak będzie jednak lepiej. Konsultowałem to z wieloma osobami.

      – Michael, może z wieloma konsultowałeś, ale zapomniałeś uzgodnić tego ze mną! Tak nie może być!

      Rozłączyła się natychmiast. Miała tego dosyć. Zamiast chwytać szczęście pełnymi garściami, czerpać radość z życia, ukrywała się przed mężem, przed bliskimi.

      * * *

      Kiedyś już była blisko, by powiedzieć Norbertowi.

      Wpadł szybko do jej gabinetu. Nie zdążyła pochować polskich egzemplarzy autorskich jej najnowszej powieści.

      – A czemu ty masz tyle takich samych książek? – zapytał.

      Nie wiedziała, co ma powiedzieć. To, że się pomyliła i zamówiła aż pięć? Czy coś innego?

      – Chcę ją podarować moim koleżankom.

      – Czytałem o niej w gazetach – powiedział. – Podobno każda kobieta powinna ją przeczytać. Zwłaszcza niezadowolona z życia.

      Alicja spojrzała na niego pytająco.

      – Zamówiłem ci ją. Myślałem, że zdąży przyjść, zanim ją sobie kupisz – uśmiechnął się. – Widziałem, że masz wszystkie jej książki i czytasz z nią wywiady. Nie martw się matką, ona też ją czyta, ale do tego się w życiu nie przyzna.

      – A ty? Czytałeś? – zapytała z drżeniem w głosie.

      – Jak ostatnio jechałem do Warszawy, słuchałem audiobooka.

      – I jak?

      – Wiesz, dla kobiet. Nie dla mnie. Ale niegłupie. A sceny takie, że gdybyś była przy mnie, to od razu zatrzymałbym się na poboczu.

      * * *

      Tamtego dnia nie powiedziała mu, że to ona jest autorką tych książek. Tamtego dnia napisała najbardziej ulubioną scenę tysięcy fanek.

      Jak to mężczyzna jechał ze swoją żoną samochodem i zatrzymał się na poboczu. Dokładnie opisała wszystko, co z nią robił. Gdy wróciła do łóżka, Norbert już spał. Obudziła go.

      I zaczęła spełniać swoje marzenia, ku jego wielkiemu zaskoczeniu.

      * * *

      W grudniu, tuż przed świętami, przyszedł przelew na sporą kwotę. Patrzyła na te cyferki, układające się w całkiem dużą liczbę na jej koncie i wiedziała, że to jest właśnie ten moment, by kupić sobie i Norbertowi wolność. Wolność od zobowiązań.

      Uśmiechnęła się do siebie.

      Zrobi to tuż po świętach. W Wigilię usiądą we dwoje wieczorem i mu o wszystkim opowie. Na spokojnie. Nie planowali żadnych gości, mieli być sami z dziećmi. Wiadome było, że po wspólnym wieczorze dzieciaki gdzieś znikną. Do Kamili miał przyjść chłopak, a Marcin szedł spotkać się z dziewczyną. Ten spłacony kredyt to miał być dla męża taki prezent na święta.

      – Mam dla ciebie niespodziankę – powiedział, gdy wrócił do domu. Zagniatała ciasto na uszka i miała brudne ręce.

      Nie przytulał jej nigdy po przyjściu z pracy. W ogóle był oszczędny w gestach.

      – Nie mogę dłużej czekać – uśmiechnął się. – Wygrałem bilety na bal!

      – Jaki bal? – Alicja pobladła.

      – Zapraszamy na Wielki Bal Ducha Gór! Impreza odbędzie się 31 grudnia w hotelu Pod Skałą, w Karpaczu! – przeczytał. – Przecież zawsze chciałaś jechać! I na dodatek niespodzianka! – Uśmiechnął się.

      – Jaka?

      – Ta twoja ulubiona pisarka ma dostać jakąś nagrodę. Chodzą plotki, że może nawet przyjedzie?

      – Nie przyjedzie – wyrwało się Alicji zbyt szybko.

      – Skąd wiesz?

      – Ze Stanów ma za daleko.

      – Mnie się wydaje, że ona nie mieszka w Stanach – powiedział Norbert. – Sama wiesz, jeździłem tam często kilka lat i trochę mi się to nie zgadza. – Pokręcił głową. – Są wprawdzie moje ulubione knajpy, nawet jeden z bohaterów mieszka dokładnie tam, gdzie ja mieszkałem. Pamiętasz? Byłaś tam u mnie.

      – Pamiętam – zgodziła się Alicja.

      – Ale jednak są tam pewne szczegóły, na które Amerykanin by w ogóle nie zwrócił uwagi. I topografia miasta się czasem nie zgadza. Ale to drobiazg. Najważniejsze, że jedziemy na bal. Bo jedziemy, prawda?

      – Ale… ale co z dzieciakami?

      – A nie ucieszą się, że zostawiamy im wolną chatę? Będą wniebowzięte!

      – Kiedy wolna chata? – zainteresował się Marcin, który właśnie wszedł do pokoju.

      –

Скачать книгу