Ostatni, który umrze. Tess Gerritsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ostatni, który umrze - Tess Gerritsen страница 12
– Jeśli to było włamanie, co zabrał złodziej? – zastanawiała się.
– W tak dużym domu, z tyloma cennymi przedmiotami do wyboru? – Moore pokręcił głową. – Tylko gosposia mogłaby nam powiedzieć, co zginęło.
Ale jest podejrzana.
– Idę na górę do pokoju Teddy’ego – oznajmiła Jane, wchodząc na schody.
Moore nie poszedł za nią. Kiedy dotarła na drugie piętro, nikogo tam nie było. Nawet ekipy dochodzeniowej. Wcześniej tylko rzuciła okiem na drzwi pokoju Teddy’ego. Teraz weszła do środka i uważnie go obejrzała. Panował tam nienaganny porządek. Na biurku przy oknie leżała sterta książek, wiele starych i najwyraźniej lubianych przez chłopca. Przejrzała ich tytuły: Antyczne techniki sztuki wojennej, Wstęp do etnobotaniki, Podręcznik kryptozoologii, Aleksander w Egipcie. Nie były to lektury, jakich spodziewałaby się po czternastolatku, lecz Teddy Clock różnił się od wszystkich chłopców, których znała. Nie oglądał telewizji, ale obok książek stał otwarty laptop. Nacisnęła klawisz i na ekranie pojawiła się ostatnia strona z internetu, którą oglądał. W wyszukiwarce Google było zapisane pytanie: Czy Aleksander Wielki został zamordowany?
Sądząc po uporządkowanym biurku i starannie ułożonych książkach, chłopiec był pedantem. Wszystkie ołówki w szufladzie leżały zaostrzone jak włócznie gotowe do boju, spinacze i zszywacz znajdowały się w oddzielnych przegródkach. W wieku zaledwie czternastu lat miał już zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Powiedział jej, że o północy siedział właśnie przy tym biurku, gdy usłyszał przytłumione strzały, a potem krzyki Kimmie, kiedy wbiegała na schody. Zamiłowanie do porządku sprawiło, że zamknął książkę o Aleksandrze, chociaż był przerażony. Wiedział, co oznaczają te strzały i krzyki.
„To zdarzyło się już wcześniej. Te same odgłosy słyszałem na łodzi. Wiedziałem, że to strzały”.
Nie mógł uciec przez okno, z sypialni na drugim piętrze niełatwo było się wydostać.
Wyłączył więc światło. Słyszał krzyki dziewczynek, kolejne strzały i ukrył się tam, gdzie najczęściej znajduje schronienie przerażone dziecko: pod łóżkiem.
Jane spojrzała na idealnie wygładzoną kołdrę, na łóżko pościelone starannie jak wojskowa prycza. Czyżby był to efekt obsesyjnego zamiłowania Teddy’ego do porządku? Jeśli tak, być może dzięki temu ocalał. Gdy leżał skulony pod łóżkiem, zabójca włączył światło i wszedł do pokoju.
„Czarne buty. Tylko tyle widziałem. Miał czarne buty i stał tuż obok łóżka”.
Łóżka, w którym o północy nikt nie spał. Dla intruza oznaczało to, że dziecko, które mieszka w tym pokoju, spędza noc poza domem.
Zabójca w czarnych butach wyszedł. Mijały godziny, ale Teddy leżał pod łóżkiem, kuląc się na odgłos każdego skrzypnięcia. Miał wrażenie, że znów słyszy kroki, cichsze, skradające się, i wyobrażał sobie, że zabójca nadal jest w domu i czeka.
Nie wiedział, o której godzinie zasnął. Wiedział tylko, że kiedy się obudził, świeciło słońce. Dopiero wtedy wypełzł w końcu z kryjówki, zesztywniały i obolały od leżenia przez pół nocy na podłodze. Zobaczył przez okno panią Lyman pracującą w ogrodzie. U sąsiadów było bezpiecznie. Mógł do nich uciec.
I tak zrobił.
Jane uklękła i zajrzała pod łóżko. Pod pudłem ze sprężynami było tak mało miejsca, że by się tam nie zmieściła. Ale przerażony chłopiec wcisnął się w tę przestrzeń mniejszą niż wnętrze trumny. Dostrzegła w półmroku jakiś przedmiot i musiała położyć się twarzą do podłogi, by móc po niego sięgnąć.
Były to okulary Teddy’ego.
Wstała z podłogi i po raz ostatni rozejrzała się po pokoju. Choć przez okno wpadały jasne promienie słońca, a termometry pokazywały dwadzieścia cztery stopnie, w tych czterech ścianach poczuła taki chłód, że przeniknął ją dreszcz. Dziwne, że nie odczuwała tego w pokojach, w których zginęli członkowie rodziny Ackermanów. Nie, jeszcze tylko tutaj pozostały echa koszmaru, który wydarzył się minionej nocy.
W pokoju chłopca, który przeżył.
Rozdział szósty
– Teddy Clock musi być najbardziej pechowym chłopcem na świecie – stwierdził detektyw Thomas Moore. – Zważywszy na wszystko, co mu się przydarzyło, nic dziwnego, że ma poważne problemy emocjonalne.
– Od początku nie był normalny – zauważył Darren Crowe. – Chłopak jest po prostu dziwny.
– W jakim sensie?
– Ma czternaście lat i nie uprawia sportu? Nie ogląda telewizji? Siedzi całe noce i weekendy pochylony nad komputerem i stertą starych zakurzonych książek.
– Niektórzy nie uważaliby tego za dziwne.
Crowe zwrócił się do Jane:
– Spędziłaś z nim najwięcej czasu, Rizzoli. Musisz przyznać, że dzieciak nie jest normalny.
– Według twoich standardów – odparła Jane. – Teddy jest bardzo bystry.
Wokół stołu zaszumiało, gdy pozostali czterej detektywi czekali na reakcję Crowe’a na ten niezbyt subtelny przytyk.
– Istnieje wiedza, która jest bezużyteczna – odparował Crowe. – I wiedza przydatna do życia.
– On ma dopiero czternaście lat i przeżył dwie masakry – przypomniała Jane. – Nie mów mi, że ten chłopak nie potrafi sobie radzić.
Prowadząc dochodzenie w sprawie zabójstwa rodziny Ackermanów, Crowe był bardziej uszczypliwy niż zwykle. Ich poranna odprawa trwała już prawie godzinę i wszyscy byli zdenerwowani. W ciągu trzydziestu paru godzin, które minęły od zbrodni, nasiliła się wrzawa w mediach i tego ranka Jane zobaczyła w jednym z tabloidów nagłówek KOSZMAR NA BEACON HILL, wraz ze zdjęciem ich głównego podejrzanego, Andresa Zapaty, poszukiwanego narzeczonego gosposi Ackermanów. Była to stara policyjna fotografia, zrobiona podczas aresztowania handlarzy narkotyków w Kolumbii, i rzeczywiście miał na niej twarz zabójcy. Był nielegalnym imigrantem, siedział za włamanie, a odciski jego palców znaleziono na klamce w kuchni Ackermanów i na kuchennych blatach. Mieli wystarczająco dużo dowodów, by wystawić nakaz aresztowania, ale żeby go skazać? Tego Jane nie była pewna.
– Nie możemy liczyć na to, że Teddy pomoże nam oskarżyć Zapatę – powiedziała.
– Masz mnóstwo czasu, żeby go przygotować – stwierdził Crowe.
– Nie widział twarzy zabójcy.
– Musiał widzieć coś, co pomoże