Pogrzebani. Jeffery Deaver
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pogrzebani - Jeffery Deaver страница 31
– To nasza jednostka do walki z przestępczością telekomunikacyjną.
Rossi przez chwilę patrzył na czarny ekran.
– Jak pan sądzi, ile mamy czasu?
Rhyme pokręcił głową. Każda sugestia byłaby tylko niewartym zachodu domysłem.
– Jak działa ta szubienica? – zastanawiała się Sachs. – Coś poza kadrem pociąga pętlę, jakiś ciężar?
Jeszcze raz obejrzeli wideo w poszukiwaniu wskazówek, ale na próżno.
– Wobec tego bierzmy się do pracy. Zobaczmy, czy uda się rozwiązać tę zagadkę. Kapitanie Rhyme…
– Jak wyciągnąłem wnioski, o których mówiłem?
– Tak. Od tego powinniśmy zacząć.
Rhyme ruchem głowy wskazał tablicę, na której właśnie powstawało tłumaczenie.
– Na podstawie śladów, rzecz jasna – powiedział. – Substancje znalezione z glikolem propylenowym to krem do golenia. Obecność krwi każe przypuszczać, że podejrzany zaciął się przy goleniu. Aby w jak największym stopniu zmienić wygląd, prawdopodobnie pozbył się zarostu i włosów. Mam wrażenie, że golenie głowy do skóry jest we Włoszech popularne.
Indol, skatol i tiol to z kolei odchody. – Jeszcze raz zerknął na tablicę. – Czyli kupa. A włókna papieru wskazują, że oczywiście ludzka kupa. Nie słyszałem o żadnym innym stworzeniu, które się podciera. Kupa jest dość stara, wysuszona. Widać to na zdjęciu – i w kilku rodzajach. Widzicie różnice w kolorze i fakturze? Można się domyślić, że w pobliżu jest kanał ściekowy, od dłuższego czasu nieużywany.
Zwierzęce włosy pochodzą od szczura. Gryzoń linieje, bo się drapie: ma podrażnioną skórę, a przyczyną tego są bakterie bartonella. Ta odmiana najczęściej atakuje szczury. To prawda, szczury i kanały ściekowe są wszędzie, ale częściej w dużych miastach niż w małych miejscowościach. Stąd wniosek, że ukrywa się w mieście.
– Bene – odezwała się Beatrice Renza.
– Ścinki żelaza mówią mi natomiast, że Kompozytor, aby dostać się do tego miejsca, przeciął kłódkę albo łańcuch. Żelaza już się nie używa – większość kłódek i zamków jest ze stali – więc to stare zamknięcie. Skoro rdza jest tylko po jednej stronie – widać to na tamtym zdjęciu – to znaczy, że żelazo zostało przecięte niedawno.
– Sugerował pan, że w przeszłości miejsce było dostępne publicznie – przypomniał Rossi.
– Tak, z powodu gumy.
– Gumy? – zdziwił się Ercole. Wyglądał, jakby uczył się na pamięć każdego słowa, jakie padało z ust Rhyme’a.
– A co innego może być wulkanizowanego? Półprzezroczyste, rozkładające się drobiny. Wulkanizowana guma.
Beatrice pokiwała głową.
– Stare prezerwatywy może?
– Nie inaczej. Sąsiedztwo szczurów i ścieków wskazuje, że to niezbyt romantyczne miejsce na schadzki, ale dla prostytutek wymarzone. – Rhyme wzruszył ramionami. – To tylko odważne hipotezy, ale za chwilę może się udusić człowiek. Nie mamy czasu na nieśmiałość w dedukcji. Coś wam to mówi? Gdzie ofiara może się znajdować? W podziemiach Neapolu? Oczywiście mam na myśli jakąś opuszczoną okolicę.
– Niewiele takich mamy – powiedział Rossi. – Nasze miasto jest bardzo zatłoczone.
– Poza tym w żadnym włoskim mieście nie ma tylu podziemnych korytarzy i przejść co w Neapolu – dodała Beatrice. – Może nawet w całej Europie. Wiele kilometrów.
– Ale zaledwie kilka takich, do których można się dostać w pustych rejonach miasta – zaprotestował Ercole.
– Chyba jednak wiele – mruknęła w odpowiedzi analityczka. – Trzeba znaleźć inny sposób, żeby zawęzić pole.
– Mapa – podsunął Rhyme. – Musi być mapa podziemi.
– W dokumentach historycznych – podchwyciła Daniela.
– Oczywiście – przytaknął z uśmiechem Ercole. – Z biblioteki albo uczelni, albo towarzystwa historycznego.
Rhyme spojrzał na niego i uniósł brew.
Młody funkcjonariusz zawahał się przez chwilę.
– Coś nie tak? – bąknął niepewnie. – To tylko sugestia.
– Wydaje mi się, Ercole, że kapitan Rhyme nie kwestionuje twojego pomysłu – powiedział Rossi. – Bo jest dobry, chociaż oczywisty; dziwi się po prostu, dlaczego jeszcze ich nie szukasz.
– Ach, tak, tak, oczywiście.
– W internecie – poradziła mu Sachs. – Nie mamy czasu na buszowanie w bibliotekach jak w Kodzie Leonarda da Vinci.
Pewnie miała na myśli jakąś książkę, pomyślał Rhyme. Albo film.
– Wspomniała pani o podziemnych korytarzach. – Sachs zwróciła się do Beatrice. – Są dostępne dla zwiedzających?
– Tak – odparła. – Z dziećmi mojej siostry chodzimy zwiedzać. Kilka razy, może trzy.
– Ercole! – zawołał Rhyme. – Ściągnij wszystkie trasy dla zwiedzających.
– Dobrze. Wyeliminujemy z poszukiwań te części podziemia. Na pewno unika miejsc z turystami.
– Chcę się zorientować w terenie. Plan miasta. Potrzebny nam plan miasta.
Rossi powiedział coś do Danieli, która zniknęła, a po chwili wróciła z dużą składaną mapą i powiesiła ją na ścianie.
– Jak idzie, Ercole?
– Hm… w mieście jest sporo stref z podziemiami. Nie zdawałem sobie sprawy, jakie… come si dice… rozległe są te tunele.
– Mówiłam – wtrąciła Beatrice.
– Coś się nie zgadza. Niektóre są zaznaczone na jednej mapie, ale na drugiej już nie.
– Przypuszczam, że pewne części podziemia zostały zasypane w czasie budowy – powiedział Rossi. – To poważny problem we Włoszech – poinformował Rhyme’a, Sachs i Thoma. – Deweloper chce zbudować biurowiec albo apartamentowiec, a gdy zaczną kopać fundamenty, odkrywają rzymskie albo – co często się tu zdarza – greckie ruiny i wszystkie prace stają.
– Daj mi coś konkretnego, Ercole. Musimy działać.
– Mam parę korytarzy, stare budynki, dawne magazyny zboża, nawet piwnice, które wyglądają obiecująco. – Uniósł wzrok znad monitora. – Jak to wydrukować?
– Tak.