Od kultury "ja" do kultury "siebie". Roma Sendyka
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Od kultury "ja" do kultury "siebie" - Roma Sendyka страница 5
Się ma samo własne sposoby bycia. Wspominana tendencja współbycia, którą nazwaliśmy zdystansowaniem, opiera się na tym, że wspólne bycie jako takie troska się o przeciętność. Stanowi ona egzystencjalny charakter Się. Temu Się w jego byciu chodzi z istoty o nią. Dlatego utrzymuje się ono faktycznie wśród przeciętności tego, co przystoi, co się akceptuje i odrzuca, co się uważa za sukces i porażkę. Ta przeciętność, wyznaczająca wszystko, na co można i wypada się odważyć, pilnie zważa na wszelkie wybijające się wyjątki. Każda przewaga zostanie po cichu zniwelowana.
W podobnej funkcji Się trafia do zbioru opowiadań/powieści Edwarda Stachury z 1977 roku: „Czas umarł na czas. Ja umarło na ja. Nie ma ja. Się jest. Się jest się. Się jest duch. Się jest nikt”41.
Z powyższego zestawienia pomysłów pochodzących z różnych źródeł i z odmiennych inspiracji wynika dla mnie coś w rodzaju migotliwej hipotezy w sprawie istnienia pewnej ogólnej, niewyartykułowanej dążności. Cóż jest – pytam – tak uwodzicielskiego w formule zaimka zwrotnego, że próbujemy jego użyteczność, szukając w nim określenia dla wciąż niedoskonale opisanego zjawiska istnienia jednostki? Znajdując w przytaczanych tekstach więcej hipotez niż tez, rozpoczynam poszukiwania w innym obiegu idei. Skoro słownik nie został ustalony, początkowo będę posługiwać się terminami „z importu”, bez tłumaczenia, prowadząc czytających do miejsca, w którym wyjaśnię podjęte decyzje terminologiczne, ujawnione już w tytule.
2. SELF W TRADYCJI SOCJOLOGII42
Wyjściowym stanowiskiem pozwalającym wprowadzić kategorię self do dyskursu socjologii w postaci odrębnego terminu jest założenie, że „powszechną i podstawową naturą” człowieka jest „samorozumienie”43, a czynność ta domaga się nazwania, analizy i interpretacji. Socjologiczny dyskurs na temat self wyrasta z tradycji amerykańskiego pragmatyzmu i wypracowanego tam empirycznego ujęcia jednostki – bytu egzystującego w społeczeństwie, świadomego siebie i doświadczającego świata. Taka definicja jest oczywiście z gruntu antytranscendentalna, dzięki czemu self tak dobrze wpisuje się w późnonowoczesną krytykę kartezjańskiego cogito.
Za założenie wyjściowe mogłoby posłużyć przekonanie, iż człowiek jest dla siebie zarówno podmiotem, jak i przedmiotem działań i rozpoznań. Działanie nakierowane „na świat”, egzogeniczne, które wydaje się konstytutywne dla jednostki, ma ciągle, nieustannie innorodne tło. Pozostaje w przeplocie z czynnościami, które nie mogą wyrwać się „ku światu”, a które – jak do jądra, centrum działania grawitacji – są ściągane na powrót do źródła, które je zainicjowało. Ruch ten ma charakter kolisty, zwrotny – stąd jego terminologiczna reprezentacja idealnie wyraża się zaimkiem zwrotnym. Przyjmowanie pozycji obiektu dla samego siebie jest czynnością tego samego typu, co odniesienie siebie do innych. W ten sposób siebie staje się konstrukcją społeczną, a jego wytworzenie zależy od – jak określił to myśliciel uważany za twórcę teoretycznego ujęcia kategorii self, George Herbert Mead – społecznej interakcji (1934)44. Słowo reflexivity, oznaczające zwrotność (refleksywność), ale i refleksyjność, zdolność do autoanalizy, staje się kluczem do tej teorii, której fundamenty kształtowały prace Charlesa S. Peirce’a, Williama Jamesa i Johna Deweya. James określił owe dwa przejawy refleksywnego podmiotu za pomocą zaimków osobowych: I (ja – w polskim tłumaczeniu „ja” podmiotowe) oznaczało aspekt poznający, Me (mnie – tu w przekładzie „ja” przedmiotowe) – aspekt poznawany: „(…) W całym moim ‘ja’, niejako podwójnym, częściowo poznawanym, a częściowo poznającym, będącym po części przedmiotem, a po części podmiotem, wyodrębnić należy dwa aspekty, z których jeden możemy w skrócie nazwać ‘ja’ przedmiotowym, a drugi – ‘ja’ podmiotowym”45. Tak wyznaczony empiryczny podmiot realizował swe działania w trzech wymiarach: materialnym (forma cielesna i otaczające ją obiekty fizyczne), społecznym (świadomość jednostki dotycząca jej oceny w oczach innych) i duchowym (część jednostki odpowiedzialna za prywatne myśli i uczucia) – w zależności od drugiego bieguna relacji, w które wchodził.
Charles Horton Cooley rozwinął powyższe pomysły w pracy Human Nature and the Social Order (1902), gdzie akcentował powszedni charakter self – to stan dostępny wszystkim, ujawnia się w codziennych wydarzeniach, jest powszechny przez swą dostępność i łatwość intuicyjnego ujęcia. Koncepcja self jest znacząco inna od sprofesjonalizowanych ujęć tożsamości formułowanych w językach filozofii moralnej i metafizycznej („Warto na początku stwierdzić, że w niniejszej dyskusji poprzez słowo self będzie rozumiane po prostu to, do czego odnoszą się w codziennej konwersacji zaimki pierwszej osoby liczby pojedynczej: ja, mnie, mój, mój własny, ja sam”)46. To pochodna prostego „samoodczucia”, nie zaś wyspecjalizowanych ujęć z filozoficznych dyskusji, mająca swe źródło oczywiście w ciele, które – wedle Cooleya – stanowi zwornik, podstawę naszych codziennych odniesień do siebie.
Koncepcja self powstającego z odnoszenia się do siebie, świata i innych znalazła rozwinięcie w wykładach George’a Herberta Meada (redagowanych i podanych do druku przez jego uczniów z University of Chicago). W mniejszym stopniu oparte na zachowaniach instynktownych niż self Cooleyowskie, bardziej uzależnione od czynności społecznych47, definiowane w latach trzydziestych self Meada również – jak to miało miejsce u Jamesa – nie było strukturą jednorodną. Podobne terminy konceptualizowane jednak były przez filozofa inaczej: me oznaczało „aspekt przedmiotowy” – self uspołecznione, zbiór uwewnętrznionych postaw innych; I było zaś określeniem dla „aspektu podmiotowego” – zespołu osobistych pragnień, potrzeb odróżniających jednostkę od innych jednostek, stanowiło źródło potencjalnych konfliktów z postawami i zasadami funkcjonującymi na zewnątrz podmiotu48. Mead nie zakładał również, iż możliwe jest rozgraniczenie pomiędzy self jednostki i self otaczających ją ludzi. Podobnie płynna była granica między wewnętrznymi aspektami mnogiego self: „nasze jaźnie [selves] istnieją i stanowią część naszego doświadczenia tylko w tej mierze, w jakiej istnieją jaźnie [selves] innych i w jakiej one także stanowią część naszego doświadczenia”49 – pisał Mead. Podobnie rozpoznawał James: „Ściśle rzecz biorąc, człowiek ma tyle ‘ja’ [selves] społecznych, ile jest jednostek, które rozpoznają go i noszą jego obraz w umyśle. Naruszenie któregokolwiek z tych jego obrazów jest naruszeniem jego samego”50. Wytwarzanie się self przebiega bowiem nieustannie w wyniku każdego procesu poznawania: self jest zawsze świadome czegoś, jest nieprzerwanie pochwycone w procesy kognicji i interakcji poprzez komunikację – język ma więc zasadnicze znaczenie w budowie tej jakości. Uczeń Meada, Herbert Blumer, nadał tej koncepcji ogólną nazwę interakcjonizmu symbolicznego (Society as Symbolic Interaction – 1962; Symbolic Interactionism. Perspective and Metod – 1969)51.
Termin
40
41
E. Stachura,
42
Poniżej przedstawiona rekonstrukcja historii budowania koncepcji
43
Por. „samorozumiejące się zwierzę” (man – a self-interpreting animal) – Ch. Taylor,
44
G.H. Mead,
45
Por. W. James,
46
Ch.H. Cooley,
47
Por. J.A. Holstein, J.F. Gubrium,
48
G.H. Mead,
49
Cyt. za: A. Elliott,
50
W. James,
51
H. Blumer,