Od kultury "ja" do kultury "siebie". Roma Sendyka

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Od kultury "ja" do kultury "siebie" - Roma Sendyka страница 9

Od kultury

Скачать книгу

w mówieniu, w praktycznym działaniu, w relacjach z innymi89.

      Wyrazistość dyskutowanej kategorii dla polskiego odbiorcy jest, jak już wspominałam, nieoczywista. Przykładem typowym jest los pracy Taylora. Jej redaktor Tadeusz Gadacz otwarcie ujawniał impas terminologiczny, który sygnalizował już przywoływany wcześniej głos pochodzący od tłumacza:

      Warto w tym miejscu wspomnieć, że polski przekład książki natrafił na spore trudności terminologiczne. W tytule znajduje się słynne słowo self, z którym polszczyzna nie potrafi sobie poradzić. Inne języki nie mają tego problemu, ponieważ we francuskim jest soi, a w niemieckim Selbst (jako rzeczownik). Słowo „podmiot” (czy „podmiotowość”) może być mylące ze względu na skojarzenia z tradycją kartezjańską. Tymczasem Taylorowi chodzi o coś więcej. Czasami używa zamiennie słowa self i osoba, bo stara się odzyskać substancjalny wymiar tożsamości, choć owo self zawiera w sobie także wymiar historyczny. I o tym właśnie jest książka – Taylor chce dotrzeć do źródeł self, by przywrócić mu jego substancjalność90.

      Zastanawiające czy może nawet symptomatyczne wydać się może to, iż po opublikowaniu dzieła i po ukończeniu prac translatorskich redaktor tomu nie może uniknąć użycia oryginalnego brzmienia terminu, by mówić o przedmiocie swojego opracowania. Tekst Sources of the Self czyni z kategorii self termin podstawowego odniesienia (szerszy i inny niż – jak przyznaje Gadacz – „podmiot”). Jednocześnie Taylor używa innych określeń dotyczących sfery tożsamości: identity, personality, person, man, subject – wyraźnie różnicując ich znaczenie. Trudno zrozumieć, co doprowadziło do decyzji, by nie ujednolicać działań tłumaczy zaangażowanych w projekt: Taylorowskie self oddano wprawdzie dość regularnie jako podmiotowość, lecz określenie to traktowano zamiennie z podmiotem, wyjątkowo zamiast niego pojawiały się zaś terminy jaźń, ja (s. 216), człowiek (s. 43) lub określenie całkowicie znikało (np. ze s. 954)91.

      a) jaźń

      Katarzyna Rosner, recenzując pracę Taylora rok po wydaniu, użyła w miejsce self słowa „jaźń”92 (co i mnie się zdarzało) zgodnie z rozpoznaniem przyjętym w naukach społecznych – Ireneusz Krzemiński w monografii Symboliczny interakcjonizm i socjologia pisał: „Wydaje się uzasadnione przyjęcie innego polskiego terminu [niż osobowość – R.S.] jako odpowiednika Meadowskiego self. Najlepszym słowem jest, jak sądzę, termin ‘jaźń’”93. Krzemiński tłumaczy swą decyzję bliskim zakresem znaczeniowym polskiego zamiennika w stosunku do idei terminu Meada. Przytacza definicje pochodzące ze słowników i leksykonów (głównie z lat 60.), definiujących jaźń jako „podmiot zjawisk psychicznych”, „podmiot poznania”, „podmiot albo osobowość świadomą siebie”, przypominając, że podobną decyzję podjął już tłumacz publikowanego w Polsce w 1975 roku artykułu Herberta Blumera Implikacje socjologiczne myśli George’a Herberta Meada94. Zalecenie Krzemińskiego chcę potraktować poważnie, a jednak krytycznie, sprawdzając zakres znaczeniowy terminu jaźń, historię tego określenia i w końcu jego kompatybilność ze społeczną, interakcyjną wymową self, z której będę chciała dalej zrobić użytek.

      b) „Zrób rzeczownik z zaimka ja” – Trentowski

      Skojarzenie terminu jaźń ze szkołą z Chicago i jej następcami wystąpiło oczywiście wcześniej niż w latach 70. Bibliografia filozofii polskiej za lata 1896–1918 notuje tłumaczenia, recenzje i opracowania pism Williama Jamesa (począwszy od roku 1901, razem 43 teksty95). W Doświadczeniu religijnym96 Jan Hempel dla oddania terminu divided self (wykład VIII) posługuje się określeniem „jaźń rozczepiona”97 (1918). Wcześniej W.M. Kozłowski używa tego terminu w tłumaczeniu Pragmatyzmu98 (1911). Żaden z tłumaczy nie wyjaśnił, dlaczego wybrał ten termin jako operatywny w obszarze myśli szkoły chicagowskiej. Nie znamy więc właściwie ani przyczyn, ani momentu tego utożsamiania.

      Na początku XX wieku słowo jaźń było dość dobrze przyswojone. W Słowniku języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego (1961) zanotowanych zostało wiele przykładowych użyć, m.in. w pismach Słowackiego, Prusa czy Żeromskiego99. Natomiast wszystkie źródła omawiające etymologię słowa100 wskazują na konkretny moment historyczny i jednostkowego sprawcę wprowadzenia terminu do języka polskiego: w 1844 roku, w pierwszej części traktatu logicznego Myślini, Bronisław Trentowski, pracujący we Fryburgu polski filozof o niespełnionych ambicjach „zajęcia raz miejsca Schellinga lub Hegla”, przy okazji stworzenia ambitnego filozoficznego projektu narodowego (co wedle komentarza Andrzeja Walickiego nie wykroczyło jednak poza „epigoński mesjanizm”101), zaproponował termin jaźń dla oddania „ogniska środkowego [ciała i duszy], człowieka naszego wewnętrznego, jądrowego, wiecznego i boskiego”102. Jaźń stała się bodaj jedynym sukcesem kreatywnej polszczyzny Trentowskiego103 – trudno stwierdzić, dlaczego właśnie to określenie, a nie jedno z setek innych z jego partykularnego słownika zadomowiło się w polszczyźnie ogólnej104. Słownik z epoki, w której następowało przyswajanie myśli szkoły chicagowskiej, zakres znaczeniowy słowa jaźń określał jako „poczucie psychologicznego jestestwa człowieka w odróżnieniu […] od innych jestestw […], podmiot albo osoba świadoma siebie”105.

      Przepis słowotwórczy wedle autora terminu był prosty: „Zrób rzeczownik z zaimka ja”106 – pisał Trentowski, choć warto może zanotować ciekawą informację Andrzeja Bańkowskiego, jakoby filozof budował nowe słowo poprzez redukcję pozornego prefiksu w słowie „przyjaźń”107. Znaczenie jaźni u autora Chowanny było subtelnie rozbudowane w skomplikowany projekt ejdetyczny, w którym jaźń okazywała się istotą bycia osoby, analogonem bycia Boga, źródłem twórczości i miejscem spojenia z tym, co boskie, podobnie jak transcendent – ponadczasowym, trwałym i niezmiennym:

      Ja zastępuje więc wszędzie miejsce Jaźni, a Ja jestem znaczy tyle, co Jaźń jest. Ja mówiąc: jestem, mówię wprawdzie tylko: moja jaźń jest. […] Jaźń tedy jest również sobistością Boga, tj. istotą Boga, Bogiem samym. Poznawszy bliżej Jaźń naszę, poznamy stnienie, o które nam chodzi. Jaźnią moją nie jest me ciało […]. Nie jest to mojość prawdziwa, ale cudze dobro; to nie sobistość moja, ale ogólne istnienie zewnętrzne. Jaźnią moją nie jest także ma dusza, bo ta jest promieniem ogólnego Ducha, wstępującego jako Psycha świata we wszelką materyą. […] Dusza jest myśleniem, a myślenie stanowi własność ogólną. […] Cóż jest więc moją jaźnią? Oto objawienie Boże we mnie, tchnienie Boże we mnie, słowo Boże we mnie, krótko mówiąc – bóstwo we mnie, mój numen, mój tejon; to, co było już mną, zanim

Скачать книгу


<p>89</p>

M. Kowalska, Wstęp, [w:] P. Ricœur, Soi même comme un autre, Seuil, Paris 1990 (pol. O sobie samym jako innym, tłum. B. Chełstowski, PWN, Warszawa 2005, s. xi).

<p>90</p>

T. Gadacz, Uśpione źródła, rozmowa redakcyjna na temat Źródeł podmiotowości Charlesa Taylora (T. Gadacz, R. Kasperowicz, J. Szacki, T. Węcławski, Ł. Tischner), „Znak” 2002, nr 5, s. 114–115.

<p>91</p>

Przytaczam dwa różne tłumaczenia jednego fragmentu z Sources of the Self, by zilustrować stopień terminologicznego rozchwiania, który wytworzył się w przestrzeni polskiej wersji pracy, skutecznie utrudniając uchwycenie spójności wyjściowego projektu filozoficznego i gubiąc ostatecznie centralną kategorię tej analizy. Katarzyna Rosner (Narracja jako struktura rozumienia…, op. cit.) w recenzji pracy Taylora tłumaczy fragment ze s. 35–36 następująco: „Język istnieje i funkcjonuje tylko wewnątrz pewnej społeczności. To zaś wskazuje na inny podstawowy rys jaźni. Jaźń nie może być opisana bez odniesienia do tych, którzy ją otaczają, […] do partnerów rozmowy, którzy byli istotni dla procesu osiągania przeze mnie samookreślenia. […] Jaźń może egzystować tylko wewnątrz tego, co nazywam siecią interlokucji” (ibidem, s. 15). Tłumaczenie Adama Lipszyca z polskiego wydania pod redakcją Tadeusza Gadacza brzmi tak: „Język istnieje i jest podtrzymywany jedynie w obrębie pewnej wspólnoty języka. To zaś odsyła do kolejnej ważnej cechy podmiotowości. Podmiotem można być tylko pośród innych podmiotów. Podmiotu nie sposób opisać bez odwołania do innych podmiotów, które go otaczają […], które odegrały kluczową rolę w procesie mego samookreślenia. […] Podmiotowość istnieje jedynie w obrębie czegoś, co nazywam ‘sieciami rozmowy’” (Ch. Taylor, Źródła podmiotowości…, op. cit., s. 68). Fragment oryginalny brzmi: „A language only exists and is maintained within a language community. And this indicates another crucial feature of the self. One is a self only among other selves. A self can never be described without reference to those who surround it. […] I am a self only in relation to certain interlocutors: in one way in relation to those conversation partners who were essential to my achieving self-definition; in another in relation to those who are now crucial to my continuing grasp of languages of self-understanding – and, of course, these classes may overlap. A self exists only within what I call ‘webs of interlocution’” (Ch. Taylor, Sources of the Self…, op. cit., s. 35–36).

<p>92</p>

K. Rosner, Narracja jako struktura rozumienia…, op. cit.

<p>93</p>

I. Krzemiński, Symboliczny interakcjonizm i socjologia, PWN, Warszawa 1986, s. 51.

<p>94</p>

H. Blumer, Implikacje socjologiczne…, op. cit.; D. Niklas w przypisie tłumaczy swoją decyzję tym, że „kategoria osobowości jest nieomal całkowicie obca wywodzącemu się od Meada interakcjonizmowi symbolicznemu, którego Blumer jest czołowym przedstawicielem” (ibidem, s. 70).

<p>95</p>

A. Przymusiała, M. Młoczkowska, Bibliografia filozofii polskiej 1896–1918. Zeszyt drugi, PWN, Warszawa 2002, s. 283–287.

<p>96</p>

W. James, The Varieties of Religious Experience. A Study in Human Nature, 1902 (pol. Doświadczenie religijne, tłum. J. Hempel, Gebethner i Wolff, Warszawa 1919).

<p>97</p>

W. James, Doświadczenie religijne…, op. cit., s. 157. Zapis wedle oryginału publikacji z 1919 roku.

<p>98</p>

W. James, Pragmatism, a New Name for Some Old Ways of Thinking. Popular Lectures on Philosophy, Longmans, New York 1906 (pol. Pragmatyzm, tłum. W.M. Kozłowski, E. Wende i S-ka, Warszawa 1911, s. 69). W nowym przekładzie (Pragmatyzm: nowa nazwa kilku starych metod myślenia. Popularne wykłady z filozofii, tłum. M. Filipczuk, Zielona Sowa, Kraków 2004) tłumacz używa terminu „jaźń”.

<p>99</p>

J. Słowacki, Filozofia, [w:] idem, Pisma prozą, t. X, red. W. Florian, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1949, s. 418: „Sokrates przed Chrystusem mógłby wielkim być powiedziawszy, że jego Jaźń jest nieśmiertelną – i twórczą, ale po Chrystusie Trentowski już nie powinien rozprawiać o tym, czym jest Jaźń jego, ale czym być powinna” (pierwodruk: „Pamiętnik Literacki” 1907, s. 246–249). Jak ustalił podający ów fragment do druku J.G. Pawlikowski, tekst powstał w okresie po Genesis z Ducha, a więc pochodzi z okresu 1844–1849. B. Prus, Doktór filozofii na prowincji [1875], [w:] idem, Drobiazgi, Spółdzielnia Wydawnicza „Książka”, Warszawa 1945, s. 198: „Natury poziome, grubiańskie i egoistyczne nie mogły pojąć tego stosunku jaźni pokrewnych, że nie powiem siostrzanych, i szeroko rozprawiały o drzwiach […]”. S. Żeromski, Uroda Życia. Powieść, „Czytelnik”, Warszawa 1948 [1912], s. 181: „Uczuł jej ramię oparte o swoje ramię, rozkoszny nacisk, który był już częścią jego zmysłowej jaźni”.

<p>100</p>

Począwszy od Słownika języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (E. Lubowski i Spółka, Warszawa 1900), przez Nowy słownik języka polskiego, red. T. Lehr-Spławiński (Trzaska, Evert i Michalski, Warszawa 1938–1939), po współczesne słowniki i encyklopedie.

<p>101</p>

A. Walicki, Wstęp, [w:] B. Trentowski, Chowanna czyli System pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1970, s. xxviii.

<p>102</p>

B. Trentowski, Myślini czyli całokształt logiki narodowej, N. Kamieński, Poznań 1844, s. 85.

<p>103</p>

Filozof planował spolszczyć terminy niemieckiej filozofii analitycznej, umieszczając w swych pracach potok nowo tworzonych terminów. Dla zilustrowania tej pasji lingwistycznej przytaczam przykłady pochodzące tylko z dwóch sąsiadujących stron Myślini (t. II, s. 42–43): przeciwpust, przeciwstaw, przeciwzwrot, przeciwróżność, przeciwróżniec, pochodniki, przechodniki, wychodniki, głównik, przybiorek, bezmian, błazgoń, czadz, dźwigoń, głębik, gotowiec, kawalec. Jakkolwiek nieprzejrzyste i przybierające absurdalne rozmiary, neologizowanie Trentowskiego miało za cel rozbudowanie polskiego słownika pojęć filozoficznych oraz przyswojenie terminów łacińskich i niemieckich. I tak „bezmian” to „Un-bestimmte”, coś niewypowiedzianego, niemającego nazwy/miana, a „kawalec” to „fragmentum”.

<p>104</p>

Przykładowo w 1912 roku Bronisław Malinowski używał go dość swobodnie, pisząc w Dzienniku np. „Dygresja à propos Tołstoja o przeżywaniu się w cudzej jaźni […]. Brak widzenia cudzych jaźni jest dla mnie symptomem wewnętrznej nieciekawości” (Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001, s. 203).

<p>105</p>

Nowy słownik języka polskiego…, op. cit., s. 1298.

<p>106</p>

B. Trentowski, Myślini…, op. cit., s. 88.

<p>107</p>

Etymologiczny słownik języka polskiego, t. I, PWN, Warszawa 2000, s. 580. Nie znalazłam takiej informacji w Myślini, Andrzej Bańkowski natomiast nie podaje źródła tej hipotezy.