Nie ufaj nikomu. Kathryn Croft
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nie ufaj nikomu - Kathryn Croft страница 4
– Pracuję w domu, ale mój gabinet znajduje się tuż obok wejścia. – Wskazuję na pobliskie drzwi, żeby poczuła się bezpieczniej.
– Okej. – W końcu robi krok do przodu, a ja zamykam za nami drzwi.
– Napijesz się czegoś? – pytam, gdy wchodzimy do gabinetu.
Teraz, gdy stoi blisko mnie, czuję zapach jej szamponu albo jakiegoś innego kosmetyku do włosów, którego dziś użyła. To mogą też być perfumy. Z jakiegoś powodu ten zapach przywodzi mi na myśl Zacha, chociaż nie mam pojęcia dlaczego; to zdecydowanie damska woń.
Alison mierzy wzrokiem szafkę w rogu, gdzie trzymam czajnik, kubki i dzbanek z wodą.
– Nie, dziękuję, nie trzeba.
– Może chociaż szklankę wody? Na dworze jest dziś bardzo ciepło. Tutaj w sumie też. Przepraszam, że nie mam klimatyzacji, to coś, czym zamierzam się wkrótce zająć – plotę trzy po trzy, jakbym sama była zdenerwowana, chociaż nie wiem dlaczego.
Pierwsze sesje, zanim dobrze poznam pacjenta, zawsze wydają mi się trudne, bo mimowolnie czuję się osądzana. Ludzie mają oczekiwania; spodziewają się, że terapeuta będzie znał odpowiedzi na wszystkie ich pytania, tymczasem prawda jest taka, że terapia to podróż, przez którą musimy przejść razem. A to znaczy, że najpierw muszę ich poznać, odkryć, kiedy się odprężają, a co wprowadza ich w zakłopotanie. Jednak dziś po południu chodzi o coś więcej, chociaż nie potrafię ustalić o co.
– Usiądź, Alison. – Otwieram okno, bo powietrze w gabinecie wydaje się gęste i lepkie. Odgłosy dobiegające z parku natychmiast napływają do środka. – Pozwól, że najpierw opowiem ci trochę o sobie.
Kiwa głową, a ramiona lekko jej opadają; wyraźnie odczuła ulgę, że to ja będę mówić pierwsza.
– Studiowałam psychologię, ale potem zrobiłam sobie kilka lat przerwy na podróżowanie. Byłam właściwie wszędzie: w Tajlandii, Ameryce, Nowej Zelandii, Europie… – Podczas gdy wymieniam niektóre z odwiedzonych miejsc, czuję się oderwana od rzeczywistości, jakbym opowiadała o życiu kogoś innego. Bo to wszystko działo się wcześniej, a teraz jestem już inną osobą. – Potem poznałam męża i urodziłam córeczkę. Ma teraz siedem lat. – Oczywiście nie wspominam, że Zach nie żyje ani że tak naprawdę nigdy nie znałam człowieka, którego poślubiłam.
Will byłby zdruzgotany i prawdopodobnie zacząłby kwestionować cały nasz związek, gdyby się dowiedział, że o nim nigdy nie mówię podczas tych wprowadzeń, ale jak miałabym to robić? Prowokowałoby to pytania, na które nie umiem odpowiedzieć, zresztą nie mogę pozwolić, żeby pacjenci naruszali moją prywatność: granice muszą być wyraźne.
– Tak, widziałam cię przed chwilą w parku z córką. Jest słodka. Oczywiście nie miałam pojęcia, że to ty, dopóki nie otworzyłaś mi drzwi.
Więc miałam rację, gdy wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Cóż, przynajmniej teraz wiem, że to była tylko ta kobieta.
– Dziękuję. W każdym razie dwa lata temu przeszłam szkolenie terapeutyczne i teraz prowadzę własną praktykę. Czy masz jakieś pytania, zanim zaczniemy?
Alison kręci głową, a zasłona rudych włosów opada jej na twarz.
– W porządku. Cóż, skontaktowałaś się ze mną, bo czujesz potrzebę przepracowania pewnych kwestii. Chcesz mi powiedzieć, co takiego sprawia ci ból emocjonalny?
– Trudno o tym mówić – odpowiada, gapiąc się w okno nad moim ramieniem. Promienie słońca zalewają połowę jej twarzy i muszę obrócić się nieco w fotelu, żeby widzieć ją wyraźnie. – Ja… mój partner… on… mnie bije. – Zerka na mnie, żeby sprawdzić reakcję; być może myśli, że będę ją osądzać, ale ja pozostaję niewzruszona.
– Wiem, że powinnam go zostawić, ale to nie takie proste – ciągnie. – O Boże, wiem, jak to musi brzmieć. Ale tyle nas łączy, taka skomplikowana historia. Wiele razem przeszliśmy.
W trakcie rozmowy telefonicznej Alison dała mi do zrozumienia, że już wyzwoliła się z tego związku, a teraz mówi zupełnie co innego. Nie zamierzam jej jednak krytykować; jestem wdzięczna, że opowiada o tym tak otwarcie. Zazwyczaj potrzeba więcej czasu, żeby dojść do sedna sprawy.
– Tylko, proszę, nie mów, żebym poszła na policję – zastrzega, zanim jeszcze zdążę otworzyć usta. – To nie wchodzi w grę.
– To zrozumiałe, że się boisz, ale istnieją bezpieczne miejsca, do których mogłabyś się udać. Tam zadbają o to, żeby on nie mógł cię więcej krzywdzić. To jest najważniejsze, czyż nie?
Alison nie odpowiada i ciężkie milczenie wypełnia gabinet, w jakiś sposób tłumiąc ryk silników samochodowych i okrzyki dobiegające z parku.
Alison wzdycha.
– Proszę, czy możemy po prostu o tym porozmawiać, bez prób zmuszania mnie, żebym zgłosiła się na policję? Czy nie powinnaś mi pomóc w znalezieniu siły, by od niego odejść?
Znowu te oczekiwania. Przekonanie, że machnę czarodziejską różdżką i rozwiążę wszystkie problemy. Ale życie nie jest takie proste, wiem to aż za dobrze. Wszyscy nosimy blizny z przeszłości, kimkolwiek jesteśmy. Nieusuwalne tatuaże wryte w skórę.
– W porządku – zgadzam się. – W takim razie może na początek powiesz mi coś więcej o tym, co się dzieje?
Alison zaplata dłonie i nabiera powietrza w płuca.
– Byłam młoda, gdy się poznaliśmy. To znaczy: wciąż jestem młoda, mam tylko dwadzieścia sześć lat, ale w tamtym czasie miałam dwadzieścia jeden. On jest znacznie starszy ode mnie. Miał czterdzieści jeden, gdy się spotkaliśmy. – Badawczo przygląda się mojej twarzy, po raz kolejny szukając oznak potępienia, ale to ostatnie, co tam znajdzie.
Szybko kalkuluję, że teraz jej partner musi mieć czterdzieści sześć lat. Kiwam głową i czekam na dalszy ciąg opowieści.
– Początkowo w ogóle go nie lubiłam. To dopiero ironia losu. Właściwie to wręcz go nie znosiłam. Był arogancki. Zadufany w sobie, jakby wszystko mu się należało. – Spuszcza wzrok. – To chyba jeszcze pogarsza sprawę, prawda? Że wiedziałam, jakim jest człowiekiem, jeszcze zanim zaangażowałam się w ten związek? – Milknie na tak długo, że zastanawiam się, czy w ogóle się jeszcze odezwie.
– Jak się poznaliście? – Muszę ją jakoś zachęcić do dalszych zwierzeń, a to pytanie wydaje się wystarczająco niewinne.
– U niego w pracy. To znaczy podczas moich studiów. Był wykładowcą na uniwersytecie, na który uczęszczałam. Nie uczył mnie, ale to nie ma znaczenia, prawda?
Czuję ucisk w piersi i mam wrażenie, jakbym miała zapaść się w siebie. To tylko zbieg okoliczności. Muszę się opanować, ale nie mogę wydusić słowa. Wszystko powraca, by mnie prześladować.