Córeczka. Kathryn Croft

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Córeczka - Kathryn Croft страница 13

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Córeczka - Kathryn Croft

Скачать книгу

Ale… jakim cudem?

      – Nie mam pojęcia, Matt, ale ona go miała – mówię ściszonym głosem, choć jestem pewna, że Grace nadal śpi.

      – I ona twierdzi, że jest naszą córką?

      – Tak. W każdym razie przypuszcza, że tak. Ale musimy mieć pewność, prawda?

      Matt jednym łykiem wypija pół kieliszka wina.

      – Ja… No, tak. Potrzebujemy się dowiedzieć.

      – Zaproponowałam jej test DNA. To byłby niepodważalny dowód, prawda?

      Bez słowa kiwa głową. Ostatni raz milczał w ten sposób w tym strasznym okresie tuż po zaginięciu Heleny.

      – I ona jest tam. – Wskazuję głową w stronę salonu. – Ja… No tak, to lekki szok. Więc co teraz powinniśmy zrobić?

      – Chyba nic nie możemy zrobić dopóty, dopóki nie dostaniemy wyników testu. Jak sądzisz, ile to potrwa?

      Zastanawia się przez chwilę i odpowiada:

      – Mam na górze szpatułki do pobierania wymazu. Jutro mogę wysłać próbki do laboratorium. Zwykle analizy są po dwóch tygodniach, ale jeśli poproszę, zrobią to dla mnie na cito. Może dadzą radę w dwadzieścia cztery godziny.

      Co za ulga. Dwadzieścia cztery godziny to pestka, byłam pewna, że czeka się co najmniej miesiąc.

      Matt jednym haustem dopija wino.

      – Ale powinniśmy też wezwać policję, nie?

      Teraz ostrożnie. Jeśli gwałtownie zaprotestuję, Matt nabierze podejrzeń.

      – Chyba powinniśmy z tym zaczekać, aż zyskamy pewność. To przecież nie potrwa długo.

      Jest zbyt poruszony, aby zauważyć brak logiki w mojej odpowiedzi.

      – Mogę ją zobaczyć? Ma na imię Grace, tak? Na pewno raz na nią spojrzę i będę wiedział. Przecież powinniśmy rozpoznać własną córkę?

      Jeszcze wczoraj o tej samej porze byłabym założyła, że tak, ale to nie takie proste. Próbowałam dostrzec w Grace coś znajomego, jakąś wymierną cechę, której mogłabym się uchwycić, coś, co matka powinna odruchowo rozpoznać, ale nie sądzę, żeby to było możliwe. Helena nie miała roku, kiedy zniknęła. Nie rozwinęło się w niej jeszcze nic, co by świadczyło, jaka będzie jako młoda kobieta. Próbuję wyjaśnić to Mattowi, ale na jego twarzy wyraźnie maluje się nadzieja, że z nim będzie inaczej.

      Grace wciąż śpi. Matt wpatruje się w nią, jak ja to robiłam przez całe popołudnie. Grace zaczyna się budzić, jak gdyby wyczuła jego obecność.

      – To jest Matt, mój mąż – mówię, kiedy otwiera oczy.

      – Ojej! – Siada, wyraźnie zawstydzona. – Przepraszam, chyba zasnęłam.

      Przez moment trwamy w bezruchu, nikt się nie odzywa. Wreszcie Matt robi krok do przodu, niezręcznie wyciąga rękę.

      – Cześć, Grace. Simone, jakby to powiedzieć… wprowadziła mnie w sprawę.

      Na dźwięk tych słów wzrok Grace przeskakuje do mnie, widać w nim panikę. Dyskretnie kręcę głową z nadzieją, że to jej wystarczy, aby zrozumieć, że nie wspominałam o Lucasie. Chyba działa, bo Grace na powrót skupia uwagę na Matcie i ujmuje jego rękę.

      – Wiem, że to dziwnie wygląda – mówi. – Ale Simone obiecała, że sobie poradzimy. Dowiemy się, co się stało.

      Zostawiam ich samych. Jeśli Grace rzeczywiście jest naszą córką, to przecież widzi swojego tatę po raz pierwszy od niemowlęctwa. A jeśli kłamie, to może coś jej się wymsknie i kiedy Matt i ja porównamy później jej słowa, dostrzeżemy jakąś nielogiczność.

      – Idę wziąć kąpiel – mówię. – Myślę, że Grace powinna tu dziś zostać na noc. Chociażby po to, żebyśmy rano mogli jeszcze trochę porozmawiać

      Żadne z nich nie protestuje, więc odwracam się i wychodzę, słysząc jeszcze, jak Matt mówi Grace, że chciałby od razu wziąć wymaz z wnętrza jej policzka.

      ***

      Późną nocą Matt i ja rozmawiamy szeptem, przytuleni do siebie w łóżku. Grace śpi obok, w pokoju gościnnym. Oboje jesteśmy świadomi, że to idiotyczny, nieodpowiedzialny pomysł: pozwolić jej spać w naszym domu, ale żadne z nas nie stwierdza tego na głos.

      – Wierzysz jej? – pytam. – Myślisz, że mówi prawdę?

      Całuje mnie w czubek głowy i wzdycha ciężko.

      – Sam nie wiem, co myśleć. Instynkt podpowiada mi, że to fałszywy trop. Kłamstwo. Straciliśmy Helenę lata temu, a ta dziewczyna to nie jest nasze dziecko.

       7.

      Matt wychodzi z domu wcześnie rano. Jeszcze przed przyjściem pierwszego pacjenta ma w gabinecie jakieś spotkanie, na którym musi być obecny. Zabiera jednak wymaz Grace, więc niedługo czegoś się dowiemy. Modlę się, żeby udało mu się posłać próbkę do analizy na cito; zwariuję, jeśli będę musiała czekać na wyniki dwa tygodnie.

      Kiedy schodzę na dół, Grace jest już w kuchni. Siedzi przy stole. Czuję zapach tostów i dopiero wtedy dostrzegam, że zrobiła śniadanie.

      – Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? – mówi, lekko przygryzając wargę. – Matt powiedział, żebym się częstowała. Zrobiłam dla ciebie herbatę.

      Siadam. Na talerzu przede mną piętrzy się stos nieco przypalonych tostów tonących w kałuży masła.

      – Dziękuję, wygląda świetnie, ale ja zazwyczaj rano piję tylko kawę albo herbatę.

      Widzę, jak uśmiech znika z jej twarzy, więc szybko dodaję, że dzisiaj zrobię wyjątek.

      Zeszłej nocy dałam jej do spania stary T-shirt Matta. Teraz dostrzegam, że szczupła Grace mogłaby się nim owinąć dwa razy. Z przodu widnieje sprane logo U2. Wydaje mi się, że Matt miał ten T-shirt jeszcze przed urodzeniem Heleny. Dziwnie ją w nim widzieć.

      – Jakie mamy plany na dzisiaj? – pyta Grace, wgryzając się w zrumienioną kromkę.

      – No cóż, ja muszę iść do pracy.

      – A, no tak… – Nawet nie próbuje ukryć rozczarowania.

      Cały ranek rozważałam, co z nią zrobić. Kiedy Matt się obudził, zaproponowałam, że moglibyśmy ją poprosić, aby z nami została aż do przyjścia wyników testu, ale się sprzeciwił, i to ostro. Poniekąd go rozumiem. Nie znamy tej dziewczyny, kimkolwiek jest, więc nie możemy zostawić jej samej w naszym domu.

      Na

Скачать книгу