Kocie chrzciny. Małgorzata Sidz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kocie chrzciny - Małgorzata Sidz страница 5
– Przecież ja jestem z Kajaani! W Kajaani nigdy nie było żadnego Szweda i nigdy nie będzie. Was nie interesuje Kajaani, nie interesuje Finlandia, nic was nie interesuje. Chcecie tylko do Szwecji, na Alandy albo do Ostrobotni. I dlaczego ja mam się uczyć waszego języka? To nie mój problem, że wam się nie chce mówić po fińsku! – Reeta niedawno przeprowadziła się do Turku studiować chiński. Ale mimo że kocha języki, nigdy nie mogła zrozumieć, dlaczego w szkole zmuszona była tracić czas na szwedzki.
Szwedzki i fiński mają ze sobą tyle wspólnego, co polski z węgierskim. Fiński, podobnie jak węgierski zresztą, pochodzi z grupy ugrofińskiej, do której należą też estoński i parę rzadziej spotykanych języków znad Uralu. W odróżnieniu od szwedzkiego nie zalicza się do języków indoeuropejskich.
Fiński znany jest ze skomplikowanej gramatyki, mnogości przypadków gramatycznych i słów, które wszystkie brzmią tak samo, a jednak żadnego nie można wymówić. Fińskie podstawy są trudne i ich nauka może zająć wiele lat. Ale po ich opanowaniu osiągnięcie biegłości jest bardzo łatwe. Każde dłuższe słowo składa się bowiem z cegiełek słów mniejszych. Na przykład „tieto” oznacza informację, „kone” maszynę, „puhelin” telefon, a „pöytä” – stół. Komputer to „tietokone”, biurko komputerowe to „tietokonepöytä”. Przymiotnik „kannettava” oznacza przenośny, tak więc laptop to „kannettava tietokone”, a przenośny telefon to „kannettava puhelin”. Gdyby zaszła taka potrzeba, stworzyć też można „kannettava pöytä”, czyli przenośny stół.
Tymczasem w Ale Pubie trwa wojna. Strona szwedzka w postaci studentów matematyki Andersa i Jonasa szykuje się do kontrataku.
– Przecież teraz mieszkasz w Turku, a może w przyszłości będziesz mieszkała w Vaasie, nie wiesz tego. Szwedzki to tutaj oficjalny język i uczysz się go, żeby rozmawiać z ludźmi z własnego kraju. Rozumieć wszystkie newsy, rozumieć, co się dzieje w polityce, i takie tam. Nikt ci nie każe wyjeżdżać do Szwecji!
Szwedzki używany przez szwedzkojęzycznych Finów nie jest do końca taki jak ten, którym posługują się Szwedzi. Pełno w nim finlandyzmów, starodawnych słów i nowych potworków. Najbardziej różni się intonacją. Szwedzi lubią mówić na niego „muminsvenska”, czyli język Muminków, ale tylko dialekt z południa przypomina mowę bohaterów książek Tove Jansson. Językoznawcy twierdzą, że fińskie dialekty szwedzkiego są bogatsze i bardziej różnorodne od tych szwedzkich. Dialekt ostrobotnicki brzmi trochę inaczej w każdym, nawet najmniejszym miasteczku wzdłuż wybrzeża i często jest niezrozumiały nie tylko dla Szwedów, ale i dla reszty szwedzkojęzycznych Finów. I vice versa, wielu Finów ma kłopoty ze zrozumieniem Szwedów, nawet jeżeli całe życie mówią po szwedzku.
Szwedzki z Finlandii można nazwać językiem lub dialektem. Nie można go jednak nazwać „szwedzkim z fińskim akcentem”, jak często określają go Szwedzi. Zresztą, ci sami Szwedzi często o istnieniu szwedzkojęzycznych Finów nie wiedzą. Zakładają, że Finowie uczą się szwedzkiego do komunikacji z nimi, podczas gdy oni używają go wewnątrz kraju.
Reeta wypija szot likieru z kory brzozy w promocyjnej cenie i atakuje:
– Powinnam mieć wybór, czy chcę się uczyć szwedzkiego. Może ja wolę język saami, skoro już mamy wspierać mniejszości?
Anders stawia na blacie szklankę po piwie.
– A czy ja mam taki wybór? Przecież też muszę się uczyć fińskiego! A może nie mam ochoty? Jakbym nie znał fińskiego, to nie musiałbym teraz z tobą rozmawiać. Bo przecież kłócisz się ze mną o mój kiepski fiński po fińsku!
Debaty na temat pakkoruotsi toczą się nie tylko w pubach. Perussuomalaiset, czyli Prawdziwi Finowie, to populistyczna partia konserwatywna, której nacjonalistyczne wartości przypominają nieco Szwedzkich Demokratów czy węgierski Jobbik. W wyborach do parlamentu w 2019 roku była na drugim miejscu, z wynikiem niecałych osiemnastu procent głosów.
Prawdziwi Finowie są przeciwni imigracji, sceptyczni wobec Unii Europejskiej i wierzą w genetycznie czystą, homogeniczną Finlandię. Żeby zobaczyć, jak wygląda ta homogeniczność, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „Per Looks”. To właśnie Prawdziwi Finowie rozpoczęli poważną debatę na temat zniesienia obowiązku nauki języka szwedzkiego w szkołach. Do dzisiaj, aby rozpocząć naukę na poziomie uniwersyteckim, Finowie zdają obowiązkowy egzamin z komunikatywnej znajomości szwedzkiego. Oczywiście szwedzkojęzyczni Finowie zdają podobny egzamin z języka fińskiego, ale na poziomie zaawansowanym.
Wojna promocyjna kończy się zawieszeniem broni. Znajomi z Kajaani są znudzeni kłótnią i namawiają Reetę na wyjście do klubu. Towarzystwo dzieli się według języka i rozchodzi w dwie strony. Na zewnątrz wciąż jest raczej jasno. Lekki, chłodny wiatr to jedyny dowód na to, że zbliża się dwudziesta druga. Szwedzkojęzyczni znajdują klub nocny ze stolikami do ruletki. Szybko tracą po dwadzieścia pięć euro, ale nie ma tego złego, przecież pappa betalar. Nad naszymi głowami wiszą stare telewizory Grundiga i prezentują zdjęcia wesołych, ledwo pełnoletnich uczestników poprzednich imprez. Anders komentuje głośno:
– Boże, jacy Finowie są brzydcy!
Jonas i Anders śmieją się do siebie porozumiewawczo. Oto ich zemsta. Mogą czuć się bezpieczni, ich komentarz nie przebije się przez głośne hity lat dziewięćdziesiątych.
W Finlandii mówi się po fińsku
Ranek zaczynam od sprawdzenia menu lunchowego na uniwersyteckich stołówkach. Płacę dwa sześćdziesiąt, resztę dopłacają rząd i unia studencka. Danie główne, bar sałatkowy i oczywiście szklanka mleka. Państwo opiekuje się moim portfelem i zdrowiem. Menu wszystkich dwudziestu restauracji znajduje się w internecie. Moje dwie ulubione to Assarin ullakko i Café Fänriken. Pierwsza znajduje się przy ulicy Rehtorinpellonkatu w miejscowości Turku, a druga – przy Fänriksgatan w Åbo, ale dzieli je od siebie tylko parę minut spaceru. Czytam, że Assarin serwuje dzisiaj lihapyörykät tomaattikastikkeessa, a w Fänriken podają köttbullar med tomatsås. To oczywiście to samo danie.
W Fänriken jest biało, nijako i codziennie. Przy stoliku na tarasie siedzi Gabriel i gra w karciankę Hearthstone na iPadzie. Na różowej, haftowanej serwecie leży taca z resztką ciepłej zapiekanki z marchewki. Do niej oczywiście grube pajdy ciemnego żytniego chleba i szklanka kwaśnego kefiru, czyli piimä. Dzwoni mama, Gabriel odbiera bez wahania. Na terenie kampusu czuje się bezpieczny, ale od miesiąca uważa, żeby nocą na ulicy nie rozmawiać głośno po szwedzku.
– Od dziesięciu lat jest coraz gorzej – opowiada po skończeniu rozmowy z mamą. – Prawdziwi Finowie mają sporo posłów w parlamencie i ludzie uważają, że ich poglądy są OK. Nie przeszkadza mi, że ktoś mnie nazwie „hurri”, zresztą to chyba bardziej żart, my tak też między sobą mówimy.
„Hurri” to obraźliwe określenie szwedzkojęzycznego Fina, wywodzące się prawdopodobnie od szwedzkiego słowa „hur”, czyli „jak”, lub „hördu/hörru”, czyli „słuchaj”.
– Ja nie jestem zresztą typowym hurri. Nie jeżdżę na desce, nie noszę czapki z daszkiem ani markowych ciuchów. Czasem