Partnerstwo bliskości. Amir Levine
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Partnerstwo bliskości - Amir Levine страница 2
Grega poznałam na przyjęciu u przyjaciół. Zwróciłam na niego uwagę, bo był niesamowicie przystojny. Fakt, że on również mnie zauważył, bardzo mi pochlebiał. Kilka dni później poszliśmy na kolację z grupą znajomych; nie mogłam oprzeć się temu błyskowi podniecenia, jakie dostrzegałam w jego oczach, gdy na mnie patrzył. Najbardziej kusząca była jednak pobrzmiewająca w jego słowach obietnica, że odtąd nie będę samotna, że będziemy razem. Mówił na przykład: „Nie musisz przecież siedzieć w domu. Czemu nie przyjdziesz do mnie? Możesz pracować też w moim mieszkaniu”. „Możesz do mnie dzwonić, kiedy tylko chcesz”. W tych zdaniach było ciepło i obietnica, że oto nie jestem już sama na świecie – mam kogoś, kto chce być przy mnie. Gdybym tylko słuchała uważniej, może usłyszałabym w nich też inny komunikat: że Greg boi się zbytniej bliskości i zaangażowanie się przychodzi mu z trudnością. Kilka razy wspomniał, że nigdy nie był w dłuższym związku – z jakiegoś powodu zawsze po jakimś czasie, znużony kolejną dziewczyną, czuł, że musi odejść.
Docierały do mnie te słowa, wiedziałam, że jest to coś, co potencjalnie może być problemem, ale w tamtym czasie nie umiałam jeszcze ocenić, jak wielkim. Kierowało mną zresztą przekonanie, w którym wzrasta wielu z nas – że miłość może wszystko pokonać. Pozwoliłam jej więc pokonać siebie. Nic nie miało dla mnie takiego znaczenia, jak bycie z nim. Nadal docierały do mnie wszystkie wysyłane przez niego komunikaty, że nie jest w stanie się zaangażować, ale blokowałam je w przekonaniu, że ze mną będzie inaczej. Okazało się oczywiście, że się myliłam. Im bliżej byliśmy, tym bardziej sprzeczne generował informacje. Wszystko zaczęło się rozpadać; mówił, że nie ma czasu, żeby się spotkać tego czy innego wieczora, że w tygodniu jest tak „zawalony pracą”, iż nie może spotkać się przed weekendem. Godziłam się na to, ale w środku czułam, że coś jest bardzo nie tak, jak być powinno.
Zaczęłam odczuwać ciągły niepokój. Bez przerwy zastanawiałam się, gdzie Greg jest, i z przesadną podejrzliwością zaczęłam wypatrywać sygnałów świadczących o tym, że może chcieć ze mną zerwać. Ale on, mimo że swoim zachowaniem jasno dawał mi do zrozumienia, iż nie jest zadowolony z naszego związku, od czasu do czasu – zamiast mnie odpychać – okazywał mi na tyle dużo uczucia i skruchy, że powstrzymywało mnie to przed odejściem.
Po jakimś czasie wzloty i upadki, które przeżywałam w tej relacji, zaczęły odciskać na mnie piętno i przestałam kontrolować emocje. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Mimo że czułam, że jest to droga donikąd, zaczęłam unikać umawiania się z przyjaciółmi, na wypadek gdyby Greg jednak zadzwonił. Wszystko, co wcześniej było dla mnie ważne, zupełnie przestało mnie interesować. Nie minęło wiele czasu, a nasz związek załamał się pod ciężarem tego ciągłego napięcia i rozpadł z hukiem.
Jako przyjaciele Tamary początkowo cieszyliśmy się, że poznała kogoś, kim tak się zainteresowała. Jednak w miarę rozwoju tej relacji coraz większe zaabsorbowanie Tamary Gregiem zaczęło nas martwić. Jej radość życia zupełnie się ulotniła. Zastąpiły ją lęk i poczucie niepewności. Przez większość czasu albo czekała na telefon od Grega, albo tak była zaabsorbowana swoim związkiem z nim, że spędzanie z nami czasu wyraźnie nie sprawiało jej tyle przyjemności, co wcześniej. Także praca naszej przyjaciółki ucierpiała na znajomości z Gregiem, bo ta zaczęła się martwić, że może ją stracić. Zawsze uważaliśmy Tamarę za bardzo wyważoną, odporną na stresy osobę, a teraz zaczęliśmy się zastanawiać, czy czasem nie popełniliśmy błędu, zakładając, że jest silna. Mimo że Tamara dobrze znała historię Grega i wiedziała, że w przeszłości okazał się już niezdolny do utrzymania poważnej relacji z kobietą, mimo że zdawała sobie sprawę, iż bywał już nieprzewidywalny, a nawet przyznawała, że najprawdopodobniej byłoby jej lepiej bez niego, nadal nie potrafiła znaleźć w sobie dostatecznie dużo siły, by od niego odejść.
Mimo że jesteśmy doświadczonymi specjalistami w dziedzinie zdrowia psychicznego, mieliśmy trudności z zaakceptowaniem faktu, że tak inteligentna i obyta kobieta jak Tamara mogła się tak bardzo zmienić. Zazwyczaj silna i skuteczna, w relacji z Gregiem okazywała zupełną bezradność. Jak ktoś, kogo znaliśmy jako osobę dobrze odnajdującą się w większości trudnych życiowych sytuacji, mógł nagle tak bardzo sobie nie radzić? Druga strona tego równania była dla nas tak samo zastanawiająca. Dlaczego Greg wysyłał niejasne sygnały, mimo że nawet dla nas było oczywiste, że ją kochał? Psychologia miałaby do zaoferowania wiele skomplikowanych wyjaśnień, trafne okazało się jednak takie, które przyszło z zupełnie niespodziewanej strony.
OD TERAPEUTYCZNEGO PRZEDSZKOLA DO PRAKTYCZNEJ NAUKI NA TEMAT MIŁOŚCI DOROSŁYCH
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Tamara spotykała się z Gregiem, Amir pracował w przedszkolu terapeutycznym przy Columbia University. Stosując terapię opartą na teorii przywiązania, starał się pomóc matkom stworzyć bezpieczniejszą więź z ich dziećmi. Niezwykła skuteczność tej terapii zachęciła go wówczas do głębszego zainteresowania tym tematem, a to doprowadziło go do fascynującej lektury wyników badań przeprowadzonych przez Cindy Hazan i Phillipa Shavera. Wynikało z nich, że dorośli w swoich romantycznych związkach wykazują podobne wzorce przywiązania, jak dzieci w stosunku do swoich rodziców. Zgłębiając temat jeszcze bardziej, Amir zaczął dostrzegać przejawy tego typu zachowań wszędzie wokół siebie. Wówczas zdał sobie sprawę, że wiedza ta może mieć zdumiewające przełożenie na życie codzienne i pomóc wielu ludziom w ich relacjach uczuciowych.
Gdy tylko Amir zrozumiał potencjalne korzyści płynące z możliwości wykorzystania teorii przywiązania w pracy z dorosłymi, zadzwonił do swojej wieloletniej przyjaciółki Rachel. Opowiedział jej, jak skutecznie teoria więzi potrafi wyjaśnić wiele różnego rodzaju zachowań, do których dochodzi w związkach pomiędzy dorosłymi, i poprosił ją, żeby pomogła mu przełożyć akademicką wiedzę i dane naukowe na praktyczne wskazówki i rady, z których ludzie mogliby skorzystać, aby odmienić swoje życie. I w ten sposób właśnie powstała ta książka.
STYLE PRZYWIĄZANIA: BEZPIECZNY, LĘKOWY I UNIKAJĄCY
Style przywiązania u dorosłych określają ich stosunek do bliskości i sposoby, w jakie na nią reagują w romantycznej relacji. Podobnie jak u dzieci, wyróżniamy tutaj trzy główne style przywiązania: bezpieczny, lękowy i unikający. Najkrócej mówiąc: ludzie przejawiający styl bezpieczny czują się dobrze w bliskich relacjach i są zwykle ciepli i kochający; ci o stylu lękowym bardzo pragną bliskości, często są przesadnie zaangażowani w swoje relacje i martwią się o to, na ile partner odwzajemnia ich uczucia; dla osób o stylu unikającym, bliskość jest równoznaczna z utratą niezależności i dlatego starają się ją minimalizować. Poza tym każdy z tych stylów różni się także pod względem:
postrzegania bliskości i wspólnoty z drugim człowiekiem,
sposobu radzenia sobie z konfliktami,
podejścia do seksu,
umiejętności komunikowania pragnień i potrzeb,
oczekiwań od partnera i relacji.
Wszystkich ludzi, nieważne, czy dopiero zaczęli się z kimś spotykać, czy też od czterdziestu lat pozostają w związku, można przypisać do jednej z tych trzech kategorii albo (rzadziej) do kategorii stanowiącej połączenie dwóch ostatnich (chodzi o osoby wykazujące jednocześnie cechy lękowe i unikające). Do kategorii „bezpieczni” zalicza się nieco ponad 50% populacji: „lękowi” stanowią około 20%, podczas gdy unikający 25%; pozostałe 3-5% to osoby należące do rzadszej kategorii