Idealna żona. Kimberly Belle

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Idealna żona - Kimberly Belle страница 3

Idealna żona - Kimberly Belle

Скачать книгу

      – Próbuję dodzwonić się do Sabine – mówi Ingrid rozdrażnionym, nosowym głosem. – Rozmawiałeś z nią dzisiaj?

      Po rzece płynie motorówka z ryczącym silnikiem, a ja czekam, aż zniknie w oddali.

      – U mnie wszystko w porządku, Ingrid. Dzięki, że pytasz. Tak, rozmawiałem z nią, choć bardzo krótko, bo przez cały tydzień byłem na konferencji na Florydzie. Dopiero co wróciłem do domu, a ona ma prezentację nieruchomości. Próbowałaś dodzwonić się na jej komórkę?

      Ingrid wydaje z siebie niski pomruk, coś w rodzaju dźwięku, po którym człowiek przewraca oczami.

      – Oczywiście, że próbowałam, chyba z milion razy. Kiedy rozmawiałeś z nią po raz ostatni?

      – Jakąś godzinę temu. – Kłamstwo wychodzi z moich ust w sposób automatyczny. Ingrid może wiedzieć, że dziś rano rzuciłem słuchawką w rozmowie z jej siostrą, ale na pewno nie usłyszy tego ode mnie. – Sabine mówiła, że wróci przed dziewiątą wieczorem, więc spróbuj wtedy. Tak czy inaczej, przekażę jej, że dzwoniłaś.

      Z tymi słowami wciskam przycisk kończący rozmowę, podkręcam na maksa muzykę w słuchawkach i biegnę w stronę zachodzącego słońca.

      BETH

      Osiedle przy River Bend to nudna, przeciętna społeczność na brzegach przepływającej przez Tulsę rzeki Arkansas, która niejako automatycznie sprawia wrażenie znajomej. Brązowe kamienie, beżowe fasady, niczym niewyróżniające się budynki złożone z trzech i czterech pięter, upchnięte wokół basenu o kształcie ameby. Takich kompleksów mieszkaniowych, rozsianych po setkach tysięcy miast i miasteczek w całej Ameryce, są miliony. Właśnie dlatego zdecydowałam się na jeden z nich.

      Parkuję na pustym miejscu przed głównym budynkiem, biorę torbę – która poza ciuchami na moim grzbiecie jest wszystkim, co mam ze sobą – i idę w stronę drzwi.

      Ludzie, którzy wyglądają, jakby dopiero co skończyli studia, zajmują olbrzymi kryty wewnętrzny dziedziniec, ściskając w dłoniach papierowe kubki z kawą albo stukając w swoje macBooki. Wszyscy mnie ignorują, co jest nieoczekiwaną, ale przyjemną odmianą. Zapisuję sobie w pamięci, że osiedle takie jak to jest idealnym miejscem na kryjówkę. W krainie zapatrzonych w siebie milenialsów każda osoba po trzydziestce równie dobrze mogłaby być niewidzialna.

      Mój wzrok przykuwa szyld biura wynajmu i idę wzdłuż korytarza. Kobieta siedząca za eleganckim, szklanym biurkiem jest jedną z nich. Młoda. Blondynka. Prawdziwa piękność. Laska ze starannie wyselekcjonowaną zawartością Instagrama, składającą się z selfie z dziubkiem i pozowanymi fotkami w stylu glamour z ręką wspartą na biodrze. Zatrzymuję się przy krawędzi jej biurka, a ona unosi wzrok i spogląda na mnie z oślepiającym uśmiechem.

      – Witam panią. Szuka pani domu w najbardziej ekskluzywnym osiedlu mieszkaniowym w Tulsie? Bo jeśli tak, to trafiła pani w odpowiednie miejsce.

      Dobry Boże. Ten jej środkowozachodni akcent, piskliwy głosik jak u Kim Kardashian i nienaturalnie białe zęby… Ta dziewczyna nie może być prawdziwa.

      – Uhm, tak. Przeglądałam mieszkania z jedną sypialnią na waszej stronie internetowej i…

      – Orajuśku! W takim razie to pani szczęśliwy dzień. Dosłownie przed sekundką dotarła do mnie wiadomość, że na początku przyszłego tygodnia zwalnia się apartament Vogue. Co pani myśli o siedemdziesięciu czterech metrach kwadratowych przestrzeni i balkonie z widokiem na basen?

      Podrzucam torbę wyżej na ramieniu.

      – Brzmi świetnie, ale miałam nadzieję, że uda mi się znaleźć coś, co będzie dostępne nieco szybciej.

      – To znaczy jak szybko?

      – To znaczy od razu.

      Jowialny uśmiech znika z jej twarzy.

      – Och. Cóż, mamy kilka wolnych mieszkań z jedną sypialnią, ale są mniejsze i nie zapewniają takich wspaniałych widoków.

      Wzruszam ramionami.

      – Nie przeszkadza mi to.

      Dziewczyna wskazuje na jedno z tapicerowanych krzeseł za moimi plecami.

      – W takim razie proszę usiąść, a ja sprawdzę, czy będę mogła przydzielić pani któryś z naszych apartamentów Alpha. Kiedy chciałaby się pani wprowadzić?

      Siadam na krześle, kładąc torbę na kolanach.

      – Jeszcze dzisiaj, o ile to możliwe.

      Otwiera szeroko oczy ze zdziwienia i kręci głową.

      – Nie jest. To znaczy, nie ma takiej możliwości. Procedura przyjmowania wniosku wynosi co najmniej dwadzieścia cztery godziny.

      Moje serce zaczyna gwałtowniej bić.

      – Procedura przyjmowania wniosku?

      Zdążyłam się z nią zapoznać. Przeszukałam całą stronę internetową i dobrze wiem, co jest potrzebne, by zamieszkać w tym miejscu. Wiem też, że właśnie na tym etapie sytuacja może stać się bardzo nieciekawa.

      Kobieta kiwa głową.

      – Potrzebuję miesięcznych pasków płacowych albo zaświadczenia o wynagrodzeniu na pani wyciągu bankowym, wydany przez rząd dokument tożsamości, taki jak prawo jazdy albo paszport, i numer ubezpieczenia. Proces sprawdzania danych to standardowa procedura, ale trwa dzień lub dwa, w zależności o której godzinie złożę wniosek.

      Mam wszystkie rzeczy, które wymieniła. Są w kopercie, schowane w torbie. Kiedy wrzuci informacje do swojego komputera, jedno kliknięcie myszki przeniesie do sieci wszystkie moje dane. Proces sprawdzania danych wiąże się z dokumentami, wskazówkami i wyjściem ze strefy anonimowości. Gdy tylko znajdziesz mnie w systemie, a nie mam wątpliwości, że tak się stanie, będę mieć zaledwie kilka godzin, nim zjawisz się na miejscu, szukając mnie.

      Kobieta sprawdza czas na swoim telefonie.

      – Jeśli się teraz pośpieszymy, do jutra rana wszystkie informacje zostaną przepuszczone przez system.

      A wtedy mnie już dawno tu nie będzie.

      Przesuwam kopertę po blacie biurka.

      – W takim razie pośpieszmy się. Za dwa dni zaczynam nową pracę i do tej pory chciałabym się już wprowadzić.

      Kobieta kartkuje plik dokumentów. Jej palce zatrzymują się na moim wyciągu bankowym, a powietrze w pokoju gęstnieje. Kompleksy mieszkalne wymagają minimalnej kwoty wynagrodzenia w wysokości trzykrotności miesięcznego czynszu i dlatego dodałam do wyciągu kilka zer. Częścią przygotowań do Dnia Pierwszego było opanowanie obsługi Photoshopa.

      Ale ona nie skupia się wcale na kwocie, tylko na poprzednim adresie.

      – O, Arkansas. Co sprowadza panią do miasta?

      Odchylam

Скачать книгу