Idealna żona. Kimberly Belle

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Idealna żona - Kimberly Belle страница 5

Idealna żona - Kimberly Belle

Скачать книгу

sekund przed piątą, wypuszczam z ust pełen ulgi oddech, bo miał rację. Od razu wiem, że to on, bo każdego innego dnia i w każdym innym McDonaldzie nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi.

      Wszystko zaczyna się od jego samochodu, nieokreślonego, czterodrzwiowego pojazdu, wciśniętego pomiędzy podrasowanego forda F-250 a dodge’a ram z przedłużoną kabiną. Jego ubrania są równie nijakie – zwykłe spodnie bojówki, biała koszulka oraz brązowe buty. Wygląda jak nauczyciel matematyki w dniu wolnym od pracy albo inżynier. Podchodzi do drzwi, a jego oczy przesłania ciemnoniebieska czapeczka baseballowa. Nawet nie patrzy w moją stronę.

      Zamawia przy kasie kubek kawy, po czym zanosi go do mojego stolika i siada z klapnięciem na krześle naprzeciwko mnie.

      – Nick, jak mniemam.

      Sądząc po spojrzeniu, którym mnie taksuje, to niemożliwe, by to było jego prawdziwe imię.

      – A ty pewnie jesteś Beth.

      Touché. To również nie jest moje prawdziwe imię.

      Z bliska wygląda lepiej, niż się spodziewałam. Szeroko rozstawione oczy, wąski podbródek, gęste włosy wystające spod czapeczki. W normalnym świecie, w swoich dżinsach i wygniecionym podkoszulku, Nick wcale nie byłby taki zły.

      Wsypuje do swojej kawy trzy saszetki sztucznego słodzika i miesza zawartość czerwoną plastikową słomką.

      – To jedyny sposób, żebym przełknął tą lurę. Zabijam jej smak czymś, co smakuje, jakby importowano to prosto z Czarnobyla. Jeśli wyrośnie mi dodatkowe ucho, zwalę winę na ciebie.

      To mały przytyk w moją stronę, bo chciał się spotkać w Dunkin’ Donuts po drugiej stronie ulicy. Jakoś niespecjalnie silił się na subtelność w tej kwestii. „Jeśli nie masz nic przeciwko, to naprawdę wolałbym spotkać się w Dunkin’”, powiedział, i to nie raz, ale wystarczającą ilość razy, by dawna ja ugięła się pod naporem jego próśb, choć w rzeczywistości miałam wiele przeciwko temu. To, o czym chciałam porozmawiać z Nickiem, mogło zostać zrobione wyłącznie w restauracji sieci McDonald’s. Wszechświat się tego domaga.

      – Z tym miejscem wiążą się dla mnie wyjątkowe wspomnienia – mówię w ramach wyjaśnienia, a nie przeprosin. To raczej gałązka oliwna wyciągnięta na zgodę za kawę rodem z Czarnobyla. – Niekonieczne dobre, ale to zawsze wspomnienia. Jeśli zrobimy to tutaj, to będzie jak karma.

      Nick wzrusza ramionami, nie drążąc tematu.

      – Karma to wredna suka. Zawsze powtarzam, że lepiej jej nie wkurwiać. – Upija łyk kawy, po czym odkłada kubek na stole, krzywiąc się. Splata dłonie na blacie z formiki. I czeka.

      – Rozumiem, że dużo podróżujesz w interesach.

      Nick został mi polecony głównie z powodu spełnienia tego warunku – musi dużo podróżować w interesach. Drugi warunek – musi być rzetelny i dyskretny – odhaczyłam w myślach w momencie, w którym zobaczyłam, jak wchodzi do środka o czasie i w ubraniu, które czyniło go niezauważalnym dla innych.

      – Jestem w trasie niemal bez przerwy.

      – Jak długie bywają te wyjazdy?

      – To zależy. Czasami muszę siedzieć cicho na miejscu przez dzień lub dwa, ale nawet wtedy nie śpię w tym samym hotelu dłużej niż dwie noce. Lubię przemieszczać się z miejsca na miejsce, tak na wszelki wypadek.

      Nie dodaje nic więcej, a ja nie wnikam. Tak na wszelki wypadek. Cokolwiek to znaczy, średnio mnie to obchodzi. W przypadku zadania, które ma do wykonania, nie robi to żadnej różnicy.

      – Jednak w trakcie zwykłego miesiąca robię od trzech do czterech tysięcy mil, więc to chyba kwalifikuje się jako daleka podróż w interesach – dodaje, wzruszając ramionami.

      – Masz jakąś bazę, do której zwykle wracasz?

      – Mam ich całe mnóstwo. Ale jak już wspominałem, prawie nie zagrzewam w nich miejsca.

      – Idealnie.

      Szczerzy zęby w uśmiechu.

      – Powiedz to mojej żonce.

      Jestem pewna, że żartuje, albo mówi to tylko dlatego, żebym nie wiązała z nim żadnych nadziei. Faceci tacy jak Nick nie są stworzeni do żeniaczki – a jeśli faktycznie się na to decydują, chodzi im o wygodę albo przykrywkę, a nie o miłość. Miłość nie ma z tym nic wspólnego.

      – Zabawne – mówię, odkręcając korek z butelki wody. – Zawsze lubiłam, kiedy mój mąż wyjeżdżał w delegacje.

      Gdy tylko wypowiadam te słowa, mam ochotę wepchnąć je sobie z powrotem do ust. Skóra wokół oczu Nicka napina się nieznacznie, ale trwa to wystarczająco długo, żebym zauważyła. W odróżnieniu od jego niewinnego żartu o nieistniejącej żonie, mój ujawnił zbyt wiele – to, że mąż istnieje, że życie było lepsze, gdy nie było go w pobliżu. Nick nie jest moim przyjacielem. Nie jest osobą, z którą powinnam żartować przy kubku gównianej kawy. To spotkanie w interesach, więc im mniej o mnie wie, tym lepiej.

      Z bocznej kieszeni torby wyjmuję lśniącą kartę kredytową Wells Fargo i kładę ją na stole.

      – Chcę, żebyś wydał moje pieniądze.

      Milczy, ale bierze kartę i przesuwa palcem po błyszczących, złotych literach z przodu – składających się na moje prawdziwe imię i nazwisko, którym wcale nie jest Beth. Gdy unosi wzrok, wyrazu jego twarzy nie da się odczytać.

      – Dla jasności, nie mam na myśli kupna biletu pierwszej klasy do Vegas ani przepuszczenia całej forsy na ruletkę, a bardziej o drobne wydatki. Dziesięć dolców tu, dwadzieścia tam. Masz się stale przemieszczać. Nigdy nie korzystać dwa razy z tego samego bankomatu ani nawet nie przebywać w tym samym mieście. Im bardziej oddalone będą od siebie poszczególne wypłaty środków i im bardziej różne lokalizacje, tym lepiej. Uznaj mnie za swoją bankomatową dobrą wróżkę.

      – Chcesz, żebym zostawił fałszywy trop.

      Przytakuję głową w wyrazie milczącego potwierdzenia.

      – O ile nie będziesz pobierał więcej niż sto dolarów tygodniowo, co i tak ci się nie uda, bo ustawiłam na karcie tygodniowy limit, będziesz mógł wyjąć z bankomatu pięćset dolarów w ciągu pięciu następnych tygodni.

      – A co z moim honorarium?

      Jego honorarium wynosi pięć tysięcy dolarów. Przez telefon dał mi znać jasno i wyraźnie, że to kwota niepodlegająca negocjacjom. Zadanie, które mu zleciłam, liczy się dodatkowo, co oznacza, że z tą pracą wiąże się spora premia w gotówce. To chyba najłatwiej zarobione pieniądze, jakie kiedykolwiek udało mu się zgarnąć.

      – Twoje honorarium też jest na karcie. Możesz je wyjąć już teraz. Tygodniowy limit zostanie uruchomiony, jak tylko to zrobisz.

      Wsuwa kartę do przedniej kieszeni spodni.

      – Chcesz, żebym pojechał na wschód czy na zachód?

Скачать книгу