Wołanie grobu. Simon Beckett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wołanie grobu - Simon Beckett страница 21
– U ciebie każda zmiana jest na plus – odparła lodowatym tonem.
Wainwright podszedł do obezwładnionego Monka, leżącego na trawie pośrodku wrzosowiska. Morderca dyszał gwałtownie, twarz i usta miał mokre od krwi. Właściwie przestał stawiać opór, od czasu do czasu tylko napinał kajdany, jakby chciał sprawdzić ich wytrzymałość. Zostały wykonane z hartowanej stali, a nogi krępował mu gruby pas, który też nie zamierzał pęknąć, cieszyłem się jednak, że nie do mnie należy konwojowanie Monka z powrotem do więzienia.
Wainwright wziął się pod boki i popatrzył z góry na niego.
– Mój Boże, że też społeczeństwo musi utrzymywać takie zwierzęta przy życiu – powiedział.
Monk zamarł. Odwrócił głowę i spojrzał na archeologa. Miał krew na zębach. W jego oczach nie było strachu ani gniewu, tylko chłodne opanowanie.
– Jezu, niech pan mu da spokój! – wtrąciła się Sophie. – Nikomu pan tym nie zaimponuje.
– Pani też nie! – odparował Wainwright. – Ciekaw jestem, czy po tym pani ostatnim występie jakakolwiek ekipa policyjna będzie chciała mieć panią w swoim składzie.
– Wystarczy! – krzyknął Terry, podchodząc. Wydawało się, że rozpierająca go przed chwilą energia wyparowała bez śladu. – Poszukiwania zakończone. My czekamy na helikopter, ale wy możecie już wracać.
– A groby? – spytała Sophie.
Wydawała się przybita. Najwyraźniej przytyk Wainwrighta osiągnął cel.
Terry patrzył na policyjnego przewodnika, który zbliżał się, niosąc na rękach martwego psa. Łeb owczarka dyndał bezwładnie.
– A jak myślisz? – odparł.
Ruszyliśmy z Sophie w stronę ścieżki. Milczała, ja też nic nie mówiłem, lecz w pewnej chwili zauważyłem, że wściekłym ruchem ręki ociera łzy z oczu.
– Nie przejmuj się Wainwrightem – odezwałem się. – To nie twoja wina.
– Ta, jasne – mruknęła.
– Tam naprawdę mogły być zwłoki. Należało sprawdzić.
Gdy wypowiadałem te słowa, coś zaświtało mi w głowie, ale nie mogłem tego wyraźnie uchwycić. Nie wydawało się ważne, więc skupiłem uwagę na Sophie.
Posłała mi blady uśmiech.
– Simms na pewno pomyśli to samo co Wainwright. Boże, zrobiłam z siebie kretynkę, nie? Chciałam pomóc Monkowi, byłam przekonana, że wiem, co się dzieje. A on nas rozegrał. Powiedział, że pokaże nam groby, a chciał zwyczajnie zwiać.
– Skąd mogłaś wiedzieć?
Nie słuchała.
– Po prostu nie rozumiem. Przecież dobrze wiedział, że nie ucieknie daleko. Gdzie chciał się ukryć?
– Nie mam pojęcia – odparłem. Byłem zbyt przybity, aby roztrząsać, dlaczego wszystko poszło na opak. – Pewnie wcale się nad tym nie zastanawiał. Improwizował na bieżąco.
– Nie wierzę. – Sophie była bardzo przejęta. Odgarnęła kosmyk włosów z twarzy. – Nikt nie zachowuje się tak bez powodu.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.