Kurier z Teheranu. Wojciech Dutka
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kurier z Teheranu - Wojciech Dutka страница 3
Poszedł do siebie, by się przebrać. Było bardzo ciepło, więc wybrał spodnie i marynarkę z szarego bielskiego płótna i niebieską koszulę. Do tego ciemnogranatowy krawat w żółte prążki. Monika kupiła mu go kiedyś, ale dotąd go nie zakładał. Nie lubił krawatów od żony. Pożegnał się jeszcze z małym Jasiem i poszedł z oficerem do samochodu.
Mokrzycki, przeczytawszy jeszcze raz rozkaz w aucie, wiedział, że sytuacja zmierza w stronę najgorszą z możliwych. Wojna wydawała się nieuchronna, choć jeszcze wielu ludzi łudziło się, że pogłoski o niemieckiej koncentracji na granicy pozostaną w sferze plotek. Gdzieś na dnie serca on także miał nadzieję, że może interwencja wielkich mocarstw zmieni układ sił, a Hitler nie zaatakuje. Wszak po polskiej stronie znalazły się Francja z trzymilionową armią i Wielka Brytania z najpotężniejszą flotą wojenną w Europie. Polska prasa codzienna starała się utrzymywać wrażenie, że Hitler nie ośmieli się zaatakować. Mokrzycki czytał już wiele razy slogan: „Silni – zwarci – gotowi”, ale ta propaganda nie robiła na nim wrażenia. Był raczej przybity faktem, że polskie wojsko, szósta armia w Europie pod względem wielkości, zostało stworzone do walki z innym wrogiem niż niemiecki Wehrmacht, czyli z Armią Czerwoną. O tym, jak walczą Niemcy, Mokrzycki miał okazję przekonać się dobitnie w Hiszpanii. Mimo tlących się resztek nadziei nie wierzył w rządową propagandę mówiącą, że Anglia i Francja zrobią cokolwiek dla Polski. Dla Hiszpanii nic nie zrobiły. Dlaczego wobec Polski miałyby postąpić inaczej?
*
Pod wieczór tego samego dnia Mokrzycki spotkał się w centrali Drugiego Zarządu Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie z jego szefem, pułkownikiem Józefem Smoleńskim. Oficer ten, w randze pułkownika dyplomowanego, w lutym 1939 roku zastąpił na tym stanowisku generała Pełczyńskiego. Mokrzycki nie znał go zbyt dobrze, ale z uwagi na wojenną gorączkę, jaka udzielała się wszystkim, nie zdziwiło go, że został wezwany mimo wakacyjnej aury w sposób tak nagły.
Gabinet pułkownika był ciasny, a jego biurko niedbale zawalone papierami. Szef sprawiał wrażenie zestresowanego i przepracowanego. Mokrzycki zauważył, że pułkownik bardzo się pocił. Sierpień był tego roku upalny. Okno pozostawiono otwarte, ale do wnętrza dostawało się tylko rozgrzane, duszne powietrze.
– Pozwoliłem sobie wezwać pana na osobiste polecenie ministra Becka.
Jezu, znów Beck. Mokrzycki pomyślał, że ostatnim razem polecenie szefa naprawdę daleko go zawiodło. Był ciekawy, co teraz każą mu zrobić.
Pułkownik wskazał Mokrzyckiemu gestem, by usiadł. Sam wstał zza biurka i podszedł do hrabiego.
– Czy ukończył pan szkołę podchorążych? – zapytał znienacka pułkownik.
– Oczywiście. Jestem podchorążym rezerwy – odparł Mokrzycki.
– Został pan właśnie wcielony do sił zbrojnych. Z uwagi na pana zasługi dla naszego wywiadu w Hiszpanii prezydent Mościcki postanowił pana awansować do stopnia podporucznika. Patent oficerski i pasowanie z rąk prezydenta odbierze pan w Belwederze w Święto Wojska Polskiego.
– Kiedy? – zapytał zdumiony Mokrzycki.
– Za trzy dni.
Podporucznik to najniższy stopień oficerski w Wojsku Polskim.
– O niczym innym nie marzę – pozwolił sobie powiedzieć Mokrzycki, ledwie kryjąc ironię. – Właśnie niedawno żona urodziła dziecko. Mam syna. Na imię mu Jaś.
– Widzę, że się pan nie cieszy – westchnął pułkownik. – Ale dziś rodzina musi zejść na dalszy plan. Wezwaliśmy pana, ponieważ odegrał pan ważną rolę w pracach sekcji IIB[1]. Miał pan kontakty z tym pisarzem... Hemingwayem. Pana raporty o polskich komunistach, w tym Walterze-Świerczewskim, zrobiły na nas wrażenie. Przyznaję, że to głównie ja czytałem pana doniesienia. Ma pan u nas dobrą opinię.
– Dziękuję, panie pułkowniku.
– Otrzyma pan od nas zadanie – powiedział przełożony. – Bardzo ważne zadanie.
– Słucham.
– Jesteśmy zdania, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. To wiedza operacyjna wywiadu. Niemcy od kwietnia na polecenie Hitlera przygotowali plan ataku na nasz kraj. Nazwali go Fall Weiss, czyli Wariant Biały. Niemcy zaatakują z kierunku Śląska, Prus Wschodnich oraz z byłego terytorium Czechosłowacji.
Mokrzycki nie chciał uwierzyć w to, co usłyszał. Wywiad polski o wszystkim wiedział, a władze nie robiły nic, aby temu zapobiec.
– Jak jest ustawiona nasza armia?
– Wzdłuż granic.
Mokrzycki zdawał sobie sprawę, że takie ustawienie nic nie da, jeśli Niemcy zastosują tę samą taktykę, co w Hiszpanii. Zmasowane uderzenie pancerne przy wsparciu artylerii i lotnictwa. Blitzkrieg. Wojna błyskawiczna.
– Co na to wódz naczelny? – Mokrzycki miał na myśli marszałka Rydza-Śmigłego.
– Nic.
– Jak to nic?
– Wódz naczelny wierzy w Anglię i Francję. Twierdzi, że one przyjdą nam z pomocą, gdy Hitler na nas napadnie.
– A pan?
Pułkownik Smoleński spojrzał wymownie na Mokrzyckiego. To było pytanie retoryczne.
– Uważam, że musimy zabezpieczyć nasze srebra rodowe, czyli dane wywiadu. Zbyt ciężko pracowaliśmy, aby nasze sukcesy miały teraz przepaść. Niemcy nie mogą trafić na spis naszych agentów w Związku Radzieckim, a zapewniam pana, że chętnie by się tego dowiedzieli. Pan ma opinię jednej z najlepiej poinformowanych w Dwójce osób na temat NKWD.
– Przecenia mnie pan pułkownik.
Mokrzycki popatrzył badawczo na przełożonego. Doświadczenia z Hiszpanii podpowiadały mu inne rozwiązanie. Należałoby zapytać, ile Sowieci wiedzieli o polskim wywiadzie, jak bardzo był on podatny na zagrożenie ze strony służb komunistycznych.
– Tym bardziej musimy uważać, żeby te dane nie wpadły w ręce Sowietów, panie pułkowniku.
Smoleński popatrzył na hrabiego ze zrozumieniem. Nikt w Polsce nie wiedział, jak w razie ataku niemieckiego zachowa się Związek Radziecki.
Obydwaj byli pracownikami wywiadu nie od dzisiaj, więc podejrzewali najgorsze. Stalin od początku lat trzydziestych prowadził przeciwko Polsce krwawą dywersję. Polacy musieli utworzyć Korpus Ochrony Pogranicza, ale były to siły zbyt słabe, aby zabezpieczyć całą wschodnią granicę.
– Ile wie o nas NKWD? – zapytał Mokrzycki.