Wybór Crossa. Sylvia Day
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Wybór Crossa - Sylvia Day страница 21
– Pogadamy później – powiedziałam do Kyle.
– Powodzenia.
Uśmiechnęłam się krzywo i zeszłam schodami na dół, gdzie czekał na mnie doktor Travis.
Był wzrostu Gideona, więc przystanęłam, nie schodząc na najniższy stopień. Nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie.
– Zastanawiał się pan kiedyś, czy nie przenieść się do Nowego Jorku, doktorze?
Uśmiechnął się półgębkiem.
– Jakby w Kalifornii nie było wystarczająco wysokich podatków.
Westchnęłam przesadnie.
– Musiałam spróbować.
Zeszłam na sam dół, a on otoczył mnie ramieniem.
– Cary także mnie o to zapytał. Pochlebia mi to.
Poszliśmy do jego gabinetu. Zamknęłam drzwi, a doktor przysunął zniszczone metalowe krzesło i obrócił je oparciem do przodu. Usiadł na nim okrakiem i położył ręce na oparciu. Było to jedno z jego dziwactw. Korzystał z krzesła przy biurku, gdy nie robił nic ważnego, ale przechodząc do sprawy, dosiadał tego grata.
– Opowiedz mi o swoim narzeczonym – powiedział, gdy zajęłam moje zwykłe miejsce na zielonej winylowej kanapie, która trzymała się w całości jedynie dzięki sklejającej ją taśmie i była udekorowana podpisami dawnych i obecnych pacjentów.
– Po co? – zaprotestowałam. – Przecież obydwoje wiemy, że Cary już to zrobił.
Cary zawsze zaczynał sesję od opowiadania o mnie i moim życiu. A to w końcu prowadziło do mówienia o sobie.
– I wiem, kim jest Gideon Cross – powiedział doktor Travis i tupnął nogą w charakterystyczny sposób, który nigdy nie świadczył o zniecierpliwieniu czy irytacji. – Ale chcę usłyszeć, co ty masz do powiedzenia o mężczyźnie, którego masz poślubić.
Zastanawiałam się przez chwilę, a on siedział w milczeniu, nie czekając, lecz po prostu obserwując mnie.
– Gideon jest… Boże, o nim można tyle powiedzieć. Jest skomplikowany. Musimy przepracować pewne problemy, ale poradzimy sobie. W tej chwili najtrudniejsze dla mnie jest to, co czuję do piosenkarza, z którym się… spotykałam.
– Brett Kline?
– Pamięta pan, jak się nazywa.
– Cary mi przypomniał. Ale i tak pamiętałem naszą rozmowę na jego temat.
– No tak. – Zerknęłam na oszałamiająco piękną obrączkę. – Jestem bez pamięci zakochana w Gideonie. Odmienił moje życie. Sprawia, że czuję się piękna i pożądana. Wiem, że nasze zaręczyny mogą się wydawać zbyt pośpieszne, ale tylko Gideon jest odpowiednim dla mnie mężczyzną.
– Ja i moja żona także pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Poznaliśmy się w liceum, lecz ja już wtedy wiedziałem, że poślubię tę dziewczynę.
Przeniosłam wzrok na stojące na biurku fotografie jego żony. Jedno zdjęcie pochodziło z czasu, gdy była młodsza, drugie było bardziej aktualne. W gabinecie doktora panował straszny bałagan, pełno tam było papierów, sprzętu sportowego, starych plakatów, przedstawiających minione sławy sportowe, ale szkło osłaniające zdjęcia było nieskazitelnie czyste.
– Nie rozumiem, dlaczego Brett robi na mnie wrażenie. Nie chodzi o to, że go pragnę. Nie wyobrażam sobie, bym mogła być z kimś innym niż Gideon. Seksualnie i pod innymi względami. A jednak Brett nie jest mi obojętny.
– Niby dlaczego miałby ci być obojętny? – zapytał doktor z prostotą. – Zaistniał w twoim życiu w ważnym dla ciebie okresie, a zakończenie tego związku okazało się dla ciebie czymś w rodzaju objawienia.
– Brett budzi moje zainteresowanie – ale to nie jest właściwe słowo – nie z powodu nostalgii.
– Oczywiście. Też tak uważam. Domyślam się, że odczuwasz jakiś żal. Zastanawiasz się, co by było gdyby. Był to dla ciebie związek głównie seksualny, więc może Brett wciąż cię pociąga, nawet jeśli wiesz, że już nigdy nic z tego nie będzie.
Byłam niemal pewna, że doktor Travis ma rację.
Zabębnił palcami po oparciu krzesła.
– Powiedziałaś, że twój narzeczony jest skomplikowanym mężczyzną i że przepracowujecie jakieś problemy. Brett był bardzo zwyczajnym człowiekiem. Wiedziałaś, czego się po nim spodziewać. W ciągu kilku ostatnich miesięcy w twoim życiu zaszły istotne zmiany. Zbliżyłaś się do matki i zaręczyłaś się. Możesz czasami żałować, że życie nie jest już takie proste jak dawniej.
Patrzyłam na niego, rozważając to, co powiedział.
– Skąd pan to wszystko wie?
– Praktyka.
– Nie chciałabym popsuć związku z Gideonem – powiedziałam przestraszona.
– Czy w Nowym Jorku masz kogoś, z kim byś mogła porozmawiać?
– Odbyliśmy kilka terapii.
Skinął głową.
– To dobrze. Gideon także chce, by wam się udało. Czy on wie?
O Nathanie?
– Tak.
– Jestem z ciebie dumny, dziecinko.
– Mam zamiar unikać Bretta, ale zastanawiam się, czy to nie znaczy, że się wzbraniam przed usunięciem przyczyny problemu. Jak alkoholik, który nie pije, ale nadal jest alkoholikiem. Problem pozostaje problemem, chociaż ja się trzymam z dala od niego.
– Niezupełnie. Ale interesujące jest to, że posłużyłaś się przykładem z dziedziny uzależnień. Masz skłonność do autodestrukcyjnych zachowań w stosunku do mężczyzn. Tak jak wiele osób z przeszłością podobną do twojej. Dlatego nie jest to zaskakujące i zajmowaliśmy się tym już wcześniej.
– Wiem.
– Dlatego tak bardzo obawiałam się, że bez reszty zatracę się w Gideonie.
– Musisz się zastanowić nad kilkoma sprawami – ciągnął. – Jesteś zaręczona z mężczyzną, który, powierzchownie rzecz ujmując, jest taki, jakiego chciałaby dla ciebie twoja matka. Biorąc pod uwagę to, co myślisz o jej uzależnieniu od mężczyzn, mogłabyś odczuwać pewien opór.
Zmarszczyłam nos.
Pogroził mi palcem.
– Inna możliwość? Może ci się wydawać, że nie zasługujesz na to, co w nim odnalazłaś.