Duda i jego tajemnice. Tomasz Piątek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Duda i jego tajemnice - Tomasz Piątek страница 13

Duda i jego tajemnice - Tomasz Piątek #ArbitrorFakty

Скачать книгу

płatnych. Dzięki temu w następnym roku mógł rozpocząć pracę naukowo-dydaktyczną w Katedrze Postępowania Administracyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po kolejnych czterech latach, w roku 2001, magister Duda został asystentem w Katedrze Prawa Administracyjnego tej samej uczelni. Wśród jego zwolenników krąży wersja, jakoby był wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jednak już w 2015 r. profesor Jan Zimmermann, kierownik Katedry Postępowania Administracyjnego, pogłoskę tę zdementował: „Andrzej Duda nie był wykładowcą, jako asystent prowadził wykłady ze studentami” – tłumaczył „Newsweekowi”. Dodał, że kandydat PiS na prezydenta w 2006 r. wziął urlop na uczelni, by się zaangażować w politykę. Na zwolnieniu pozostawał przez następną dekadę. W ten sposób blokował etat, choć nie prowadził żadnej działalności dydaktycznej ani badawczej, nie publikował też prac naukowych42.

      Skąd drogowy, „autostradowy” przedmiot pracy magisterskiej przyszłego prezydenta? Pod koniec lat 90. autostrady stanowiły gorący temat. Wtedy jeszcze – przynajmniej w Polsce – mało kto uważał, że transport samochodowy to wróg publiczny odpowiedzialny za zatrucie i przegrzanie atmosfery. Polacy masowo kupowali samochody, widząc w nich podstawowy element zachodniego stylu życia. Komunizm kojarzono z zatłoczonymi autobusami, tramwajami i pociągami. Kapitalizm dawał Polkom i Polakom samochód jako wolność od tłoku. W efekcie ulice w miastach zostały zatłoczone przez samochody. Podobnie jak drogi międzymiastowe, źle utrzymane, a dla potrzeb transportu samochodowego – zbyt nieliczne i zbyt wąskie. Te niedostatki miały spowalniać rozwój kraju i obciążać biznes, gdyż utrudniały dostawę i tranzyt towarów. Politycy i publicyści nieustannie opowiadali o niezbędnych inwestycjach drogowych, które przyniosą ożywienie gospodarcze i uczynią z Polski kraj zachodni. Jednak budowniczowie woleli brać pieniądze na budowę dróg niż naprawdę je budować. Inwestycje tonęły w problemach proceduralnych, nieraz sztucznie wywoływanych przez nieuczciwych wykonawców.

      Jednym ze źródeł tych kłopotów były prawa dotychczasowych właścicieli gruntów przeznaczonych pod drogi. Posiadaczy wywłaszczano za odszkodowaniem, które niekiedy stanowiło łakomy kąsek, tym bardziej że wywłaszczeni starali się je zawyżyć, procesując się o jego wysokość. Rzecz jasna, zjawiskiem od samego początku zainteresowali się przedsiębiorcy z branży nieruchomości, gotowi kupować grunty tam, gdzie spodziewali się wytyczenia drogi. Poza tym wartość gruntów przyległych do drogi rosła z przyczyn komercyjnych. Można było na nich stawiać stacje paliwowe i inne punkty obsługi kierowców, jak również nośniki reklamowe.

      Dlatego nie należy się dziwić, że autor pracy o prawnych aspektach wywłaszczeń pod autostrady znalazł sobie miejsce w branży nieruchomości.

      CZĘŚĆ DRUGA

      Młody człowiek szuka dobrego protektora

      ROZDZIAŁ 5

      Pod skrzydłami aferzystki C

      Mało kto wie, że Andrzej Duda wkroczył w trzecią dekadę swego życia jako biznesmen. Albo, powiedzmy, działacz gospodarczy.

      Swoją karierę biznesową przyszły prezydent rozpoczął w towarzystwie, które miało specyficzne podejście do biznesu. Świadczy o tym Krajowy Rejestr Sądowy, w którym przechowywane są akta wszystkich fundacji, stowarzyszeń i spółek prawa handlowego (z ograniczoną odpowiedzialnością, akcyjnych, komandytowych, jawnych itp.).

      Według tego rejestru w 2003 r. Andrzej Duda wszedł do rady nadzorczej Towarzystwa Budownictwa Społecznego Południe Sp. z o.o.

      Towarzystwa Budownictwa Społecznego, tak zwane TBS-y, zazwyczaj odgrywają chwalebną rolę, oferując niezamożnym osobom mieszkanie na korzystnych warunkach. Zatem działalność młodego prawnika Dudy w tej firmie nie budziłaby żadnych wątpliwości, gdyby nie jedna okoliczność – to, kim była prezeska TBS Południe, która przyjęła Andrzeja Dudę do rady nadzorczej.

      Na fotelu prezesa TBS Południe zasiadała bowiem znana w Krakowie deweloperka aferzystka Bogusława C. W 2018 r. pani C. została skazana na siedem lat więzienia za oszustwa przy budowie podkrakowskiego osiedla o pięknej nazwie Rodzinne Wzgórze w Lusinie.

      „Wyrok 7 lat więzienia usłyszała Bogusława C., prezes firmy Bud-Mar Investment budującej osiedle «Rodzinne wzgórze w Lusinie» pod Krakowem. Nieprawomocny wyrok w sprawie afery deweloperskiej zapadł po sześciu latach procesu. W procesie Bogusława C. jest oskarżona o oszustwo ponad 50 osób, które w latach 2007–2009 zapłaciły 13,2 mln zł za bliźniaki w Lusinie (domy do dziś są niedokończone) oraz 22 usługodawców i podwykonawców zatrudnionych na budowie osiedla (…). W czasie śledztwa ustalono, że Bud-Mar nie zapłacił również firmom, które brały udział w budowie. Od samego początku inwestycji nie było szans na realizację podpisanych umów. Według prokuratury prezes firmy miała świadomie wprowadzać w błąd podwykonawców” – tak całą aferę opisywał serwis NaszeMiasto43.

      Przestępcza działalność pani C. zaczęła się na długo przed rokiem 2018. Podejrzane rzeczy działy się już wtedy, gdy Bogusława C. współdziałała z Andrzejem Dudą.

      Co dokładnie łączyło aferzystkę z obecnym prezydentem?

      Pani C. założyła TBS Południe razem z kilkoma znajomymi w 2001 r.44 W lipcu 2003 r. została prezeską spółki45. Minęły cztery miesiące i pod jej skrzydłami w radzie nadzorczej tej firmy pojawił się Andrzej Duda46. Przez cały następny rok Bogusława C. i Andrzej Duda współpracują w ramach TBS Południe. Ona rządzi firmą, on ją nadzoruje jako prawnik.

      W październiku 2004 r. prezeska opuszcza TBS Południe. Zapewne w związku ze zbliżającymi się trudnościami, które zaczną się w zimie i będą się ciągnąć również pod rządami nowej prezeski, Krystyny Bindy.

      Największych uciążliwości doświadczają mieszkańcy domów należących do firmy nadzorowanej przez Andrzeja Dudę.

      Artykuł opublikowany przez „Gazetę Wyborczą” i serwis Gazeta.pl relacjonował to tak: „Od poniedziałku w kranach mieszkańców TBS-owskiego osiedla przy ul. Obozowej, Borowinowej i Wodnej płynie wyłącznie zimna woda, bo odpowiedzialna za jej ogrzanie firma popadła w długi. – Dopóki nie otrzymamy zaległych należności za gaz, nic się nie da zrobić – mówi rzecznik Karpackiej Spółki Gazownictwa”.

      W artykule mieszkańcy sami mówią o swoich kłopotach:

      „Wyłączyli bez ostrzeżenia. Na jednej z klatek pojawiła się jedynie karteczka, że odcinają gaz, bo mieszkańcy zalegają z rzekomym «długiem».

      Odcięli dla wszystkich, również tym, którzy regularnie płacą rachunki (…).

      Podgrzewamy wodę na kuchence, wlewamy trochę do wanny, trochę do miski. Ci, którzy mają małe dzieci, rwą włosy z głowy”.

      Następnie dowiadujemy się, kto za to wszystko odpowiada:

      „Mieszkania przy ul. Obozowej, Borowinowej i Wodnej należą do Towarzystwa Budownictwa Społecznego «Południe», zaś właścicielem podziemnej instalacji i kotłów gazowych, dzięki którym ogrzewane są bloki, jest spółka Polskie Ciepło. TBS podpisał z firmą 25-letnią umowę

Скачать книгу


<p>42</p>

<p>43</p>

<p>44</p>

<p>45</p>

<p>46</p>