Duda i jego tajemnice. Tomasz Piątek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Duda i jego tajemnice - Tomasz Piątek страница 9

Duda i jego tajemnice - Tomasz Piątek #ArbitrorFakty

Скачать книгу

bagatelizującym i wymijającym odpowiedziom, które dzisiaj serwuje nam Duda, młody działacz nie był w Unii Wolności ostrożnym obserwatorem, który wstąpił do partii, aby „pobyć i się zrazić”.

      Już w październiku 2000 r. Andrzej Duda kandyduje na delegata na zjazd regionalny UW. Bez powodzenia, albowiem jego partyjnemu Kołu Podgórze-Zachód przysługują dwa miejsca na zjeździe, a Duda w głosowaniu zajmuje miejsce trzecie… Ale jest nagroda pocieszenia. Na tym samym zebraniu Koło wybiera także swój zarząd, w którym Andrzej Duda obejmie funkcję wiceprzewodniczącego. Tu o sukces było łatwiej. Na trzy miejsca w zarządzie były trzy kandydatury, zatem przyszły prezydent nie miał kontrkandydata21.

      Warto w tym momencie poświęcić trochę miejsca na opis struktury, w której działał Andrzej Duda. Poznajmy sposób funkcjonowania Unii Wolności, zupełnie różny od tego, według którego działają dzisiejsze partie.

      Koła Unii Wolności tworzono według różnych kryteriów – raz terytorialnych, raz środowiskowych. W samym Krakowie mamy do czynienia z oboma typami – były koła przedsiębiorców, koła uczelniane, ale także terytorialne, takie jak Koło Podgórze-Zachód. Według deklaracji członkowskiej Duda mieszkał wówczas w tej części miasta, możliwe więc, że zgłosił się do Unii Wolności, a wtedy skierowano go do koła z jego dzielnicy. Ale to tylko jedna z możliwości. Według innej wersji – niepotwierdzonej w dokumentach, ale powracającej w rozmowach z byłymi członkami UW – Andrzeja Dudę wprowadził do partii jego dobry znajomy Konrad Dziobek (poświęcimy mu kilka słów w dalszej części tego rozdziału). Tak się składa, że to właśnie Dziobek był przewodniczącym Koła Podgórze-Zachód. Zatem to względy towarzyskie, a nie terytorialne mogły przesądzić o wyborze lokalnej struktury przez Andrzeja Dudę.

      Dodajmy, że było w czym wybierać. Jeden z dokumentów mówi, że w Krakowie działało wówczas 29 kół UW zrzeszających 862 członków. Z akt wynika, że koło, do którego przystąpił Andrzej Duda, należało do najmniej liczebnych. W latach 1999–2003 liczba członków wahała się od 10 do 19.

      Koła, szczególnie te mniejsze, funkcjonowały autonomicznie. Z zewnątrz ich spotkania wyglądały bardziej na zebrania towarzyskie niż polityczne. Zwykle gromadzono się w mieszkaniach członków lub w kawiarniach. W życiu partii koła bezpośrednio nie uczestniczyły. Przewodniczący koła miał głos doradczy w zarządzie regionu. Każde koło dysponowało też przynajmniej jednym przedstawicielem w Radzie Regionu i Komisji Miejskiej (struktura koordynująca działania kół w danej miejscowości).

      To znaczy, że członkowie UW znali się w obrębie własnego koła. Przedstawicieli innych kół spotykali wtedy, gdy współpracowali z nimi w partyjnych władzach miejskich lub regionalnych. Przez lata mogli działać w tym samym mieście lub regionie, nie znając ogromnej większości członków partii spoza swojej grupki – albo bańki, jak powiedzielibyśmy dzisiaj.

      Stąd bierze się trudność, na którą natrafili dziennikarze „Newsweeka” kilka lat temu i na którą my też trafiamy, gdy szukamy świadków ówczesnej działalności politycznej Andrzeja Dudy w Unii Wolności. Działacze z tamtych lat po prostu go nie pamiętają. Jako wiceprzewodniczący koła znany był tylko w swojej bańce. Niewielkiej, a do tego złożonej przeważnie z ludzi znacznie starszych od przewodniczącego Dziobka i wiceprzewodniczącego Dudy (świadczą o tym sprawozdania finansowe wykazujące liczne obniżone „emeryckie” składki członkowskie). Po upływie 20 lat wielu działaczy nie żyje. A jedyny, który wciąż jest w sile wieku i na pewno mógłby wiele opowiedzieć – Konrad Dziobek – nie ma żadnego interesu, aby dzielić się z nami swoją wiedzą. Ale o tym później.

      Unia Wolności, do której wstąpił Andrzej Duda to partia borykająca się z poważnymi problemami wewnętrznymi. Nieudane współrządzenie z prawicą kompromituje frakcję konserwatywną w UW. Górę biorą politycy liberalni. W wyborach prezydenckich partia odmawia poparcia Marianowi Krzaklewskiego, ale jednocześnie nie wystawia własnego kandydata. Jedynym, którego mogłaby jednoznacznie poprzeć, był Leszek Balcerowicz. On jednak konsekwentnie odmawiał startu. Prawdopodobnie już wtedy liczył na fotel prezesa Narodowego Banku Polskiego (jeśli tak, to jego rachuby były słuszne: na tę funkcję został wybrany przez Sejm 22 grudnia 2000 r.)22. Partia pozostawiła swoim członkom i zwolennikom wolną rękę w kwestii wyboru prezydenta. Większość struktur wraz z samym Balcerowiczem poparła kandydata niezależnego, Andrzeja Olechowskiego. Wybory w pierwszej turze wygrał postkomunista Aleksander Kwaśniewski. Jednak wynik Olechowskiego był zaskoczeniem – zajął drugie miejsce, uzyskując ponad 300 tys. głosów więcej od Krzaklewskiego, który na wstępie kampanii był uważany za jednego z kandydatów do zwycięstwa.

      Kilka tygodni po wyborach prezydenckich Andrzej Duda zostaje wiceprzewodniczącym koła partii. Wtedy, gdy partia Leszka Balcerowicza staje się partią Bronisława Geremka. Odchodzącego Balcerowicza zastępuje zasłużony działacz antykomunistycznej opozycji czasów PRL (mimo to znienawidzony przez prawicę bardziej nawet niż Mazowiecki). Następnie w walce o dominację nad partią pokonuje Donalda Tuska. Zwolennicy Tuska w przemożnej większości nie wchodzą do nowo wybranych władz partyjnych. Tak rozpoczyna się proces rozpadu Unii Wolności. W styczniu Donald Tusk odchodzi z UW i zabiera ze sobą grupę współpracowników. Wraz z Andrzejem Olechowskim i Maciejem Płażyńskim zakłada Platformę Obywatelską. Do tej partii przechodzi większość zwolenników konserwatywnej frakcji UW.

      Rozpad dotyczył oczywiście także regionów, w tym małopolskiego. Wielu jego działaczy – z Bogdanem Klichem i Andrzejem Wyrobcem na czele – opuściło partię śladem Donalda Tuska. W dokumentach regionu na styczeń 2001 r. przypada duża liczba rezygnacji. Akcja ich składania wygląda na zorganizowaną (rezygnujący dysponowali specjalnie przygotowanymi drukami, na których trzeba było jedynie wpisać dane osobowe).

      Jednak koło Andrzeja Dudy pozostało wierne Unii Wolności. W dokumentach zarządu Regionu Małopolskiego zachowała się „Lista osób, które do 12 lutego 2001 r. złożyły rezygnację z członkostwa w Małopolskiej UW”. Gdy do niej zaglądamy, na mniej więcej 150 nazwisk nie znajdujemy żadnego z Koła Podgórze-Zachód23. Wiele miesięcy później, w listopadzie 2001 r. przewodniczący Dziobek informuje Zarząd Regionu, że koło liczy 19 członków24.

      Wierny UW pozostał również bohater naszej opowieści. Podobnie jak rok wcześniej na zebraniu w dniu 8 listopada 2001 r. Andrzej Duda ubiegał się o mandat delegata na zjazd regionalny. Tym razem odniósł sukces. Koło liczyło wtedy 19 członków i miało prawo wystawienia czworga delegatów – a w tej szczęśliwej czwórce znalazł się Andrzej Duda. W dokumencie, który o tym informuje, znajdujemy też podsumowanie finansowe. Przyszły prezydent opłacił partyjne składki członkowskie do końca 2001 r.25

      Zjazd odbył się 15 grudnia 2001 r. w Krakowie. Andrzej Duda brał w nim udział, o czym świadczy podpis na zachowanej w archiwum oryginalnej liście obecności z podpisami26.

      Niewiele wiemy o przebiegu zjazdu i ewentualnej aktywności delegata Dudy z Koła Podgórze-Zachód. Z protokołów zjazdowej Komisji Mandatowo-Skrutacyjnej wynika, że do Rady Regionu kandydował przewodniczący Koła Podgórze-Zachód i dobry znajomy Andrzeja Dudy, czyli Konrad Dziobek, ale uzyskał 58 głosów – o trzy za mało, by wejść w skład rady. Z większym sukcesem Dziobek walczy o mandat delegata

Скачать книгу


<p>21</p>

Protokół z zebrania koła Podgórze-Zachód UW Archiwum Narodowe w Krakowie ekspozytura Spytkowice zespół 29/2487/0

<p>22</p>

<p>23</p>

Dokumenty Regionu UW Archiwum Narodowe w Krakowie ekspozytura Spytkowice zespół 29/2487/0

<p>24</p>

Ibidem

<p>25</p>

Ibidem

<p>26</p>

Lista obecności na Zjeździe Regionalnym UW Małopolska Archiwum Narodowe w Krakowie ekspozytura Spytkowice zespół 29/2487/0