Moralność pani Dulskiej. Gabriela Zapolska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska страница 1
OSOBY:
PANI DULSKA
PAN DULSKI
ZBYSZKO DULSKI
HESIA, MELA DULSKIE
JULIASIEWICZOWA Z DULSKICH
LOKATORKA
HANKA
TADRACHOWA
Rzecz dzieje się w mieście.
AKT I
Scena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. – Dywany – meble solidne – na ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. – Rogi obfitości – sztuczne palmy – landszaft haftowany za szkłem. – Pomiędzy tym stara, piękna serwantka mahoniowa i empirowy ekranik. – Lampa z abażurem z bibuły – stoliki, a na nich fotografie. – Rolety pospuszczane – na scenie ciemno. – Gdy zasłona się podnosi, zegar w jadalni bije godzinę szóstą. – W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się – wreszcie rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą.
SCENA I
Chwilę scena pozostaje pusta. Słychać za kulisami szłapanie pantofli. Z lewej (sypialnia małżeńska) wchodzi Dulska w stroju niedbałym. Papiloty – z tyłu cienki kosmyk – kaftanik biały wątpliwej czystości – halka włóczkowa krótka, poddarta na brzuchu. Idzie, mrucząc – świeca w ręku. Stawia świecę na stole – idzie do kuchni.
DULSKA
Kucharka! Hanka! wstawać!…
Mruczenie w kuchni.
Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam… Cicho kucharka – nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!…
idzie ku drzwiom na prawo
Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć – gamy do grania… prędzej… nie gnić w łóżkach!…
Chwilę chodzi po scenie, mrucząc. Idzie do pierwszych drzwi na prawo – zagląda – łamie ręce, wchodzi do pokoju ze świecą.
SCENA II
Dulska – Hanka
Hanka bosa – spódnica ledwo zawiązana, koszula, kaftanik narzucony – niesie smolaki i trochę węgli. Przykuca przy piecu – rozpala – podciąga nosem – wzdycha. Wchodzi Dulska zła.
DULSKA
Jak palisz? jak palisz? skaranie Boże z tym tłomokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego – ja ci pokażę.
przykuca sama i pali w piecu
Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry.
Hanka idzie do pokoju dziewcząt, Dulska pali w piecu i dmucha, jaskrawy płomień oświetla jej twarz tłustą i nalaną – wraca Hanka.
Cóż panny? wstają?
HANKA
Pościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.
DULSKA
Wielka afera – zgoi się do wesela.
Chwila milczenia.
HANKA
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Widzisz, jak się w piecu pali?
HANKA h
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.
HANKA
całuje ją w rękę
Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.
DULSKA
Co? jak?
HANKA
ciszej
Pójdę sobie.
DULSKA
Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się podoba!
HANKA
Ja dam na swoje miejsce.
DULSKA
Patrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią działa… Może na pannę służącą się śpieszy? co?
HANKA
Proszę wielmożnej pani, to… przez panicza.
DULSKA
A…
HANKA
Tak… ja nie chcę – bo to…
DULSKA
Znowu?
HANKA
Ciągle – a to to – a to tak… a ja przecież…
DULSKA
nie patrząc na nią
No – dobrze. Ja mu powiem.
HANKA
Proszę wielmożnej pani – to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie dwa mówiła, że mówiła…
DULSKA
No – ale teraz to pomoże.
HANKA
Bo ksiądz mówił żeby odejść.
DULSKA
Czy ty u księdza służysz, czy u mnie?
HANKA
Ale ja księdza muszę słuchać.
DULSKA
Idź po mleko i po bułki.
HANKA
Idę, proszę wielmożnej pani
wychodzi