Historia wewnętrzna. Giulia Enders

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Historia wewnętrzna - Giulia Enders страница 6

Автор:
Серия:
Издательство:
Historia wewnętrzna - Giulia Enders

Скачать книгу

na zrównoważoną dietę.

      Jeśli więc decydujemy się na usunięcie migdałków u dzieci przed siódmym rokiem życia, lepiej żebyśmy mieli ważne powody. Oczywiście, jeśli na przykład migdałki są na tyle duże, że utrudniają spanie i oddychanie, nie będziemy się przejmować takimi efektami ubocznymi, jak kilka kilogramów więcej. W sumie to wzruszające, że nasza własna tkanka chłonna z takim poświęceniem pragnie nas chronić. Ale niestety, ta nadgorliwość bardziej nam szkodzi, niż pomaga. W wielu przypadkach lekarze usuwają laserem tylko chory fragment migdałków bez wycinania ich w całości. Inaczej jest, gdy stany zapalne występują chronicznie. W takiej sytuacji nasze komórki odpornościowe nie mają ani chwili spokoju, co na dłuższą metę wcale im nie służy. W przypadku nadwrażliwości układu odpornościowego usunięcie migdałków może być więc korzystne niezależnie od tego, czy pacjent ma cztery, siedem czy pięćdziesiąt lat.

      Na operację decydują się często na przykład ludzie cierpiący na łuszczycę. Ich nazbyt czuły układ odpornościowy wszczyna alarm przy najdrobniejszej okazji, co skutkuje swędzącymi zapaleniami skóry (często zaczynającymi się od głowy) i bólami stawów. Do tego chorzy na łuszczycę znacznie częściej niż inni mają problemy z gardłem. Możliwą przyczyną choroby są schowane w migdałkach bakterie. Potrafią one długo ukrywać się w migdałkowych bruzdach, nieustannie drażniąc stamtąd układ odpornościowy. Od ponad trzydziestu lat opisywane są przypadki częściowego lub nawet całkowitego ustąpienia łuszczycy po usunięciu migdałków. W roku 2012 badacze z Islandii i Stanów Zjednoczonych postanowili dokładniej przebadać tę zależność. W tym celu 29 chorych na łuszczycę i cierpiących na częste bóle gardła podzielili na dwie grupy. Połowie pacjentów usunięto migdałki, a pozostałym nie. Stan zdrowia 13 spośród 15 „odmigdałkowanych” osób wyraźnie i trwale się poprawił. U tych, którym migdałki pozostawiono, właściwie nic się nie zmieniło. Obecnie usuwa się też niekiedy migdałki u chorych na reumatyzm ze względu na rosnące przekonanie lekarzy, że to one właśnie odpowiadają za wystąpienie objawów.

      Zostawiać migdałki czy wycinać – za każdym z tych rozwiązań przemawiają, jak widać, mocne argumenty. Jeśli jednak ktoś z czytelników został pozbawiony migdałków już we wczesnym dzieciństwie, nie musi się martwić, że jego układ odpornościowy przegapił wszystkie ważne lekcje w jamie ustnej! Na szczęście mamy bowiem jeszcze wzgórki na języku i sklepieniu gardła. Z kolei ci, którzy zachowali migdałki, nie mają powodu wpadać w obsesję na punkcie czających się tam bakterii: u wielu osób krypty migdałków są po prostu dosyć płytkie i dlatego nie sprawiają żadnych problemów. Natomiast wyniosłości na języku i w gardle właściwie nigdy nie pełnią roli kryjówki dla bakterii. Są inaczej zbudowane, a do tego mają gruczoły, za pomocą których same się regularnie czyszczą.

      W naszych ustach cały czas coś się dzieje: małe gruczoły ślinowe strzelają mucynowymi sieciami, dbają o nasze zęby i chronią nas przed zbędnym bólem. Pierścień gardłowy kontroluje trafiające do nas z zewnątrz obce cząsteczki i w ten sposób trenuje odpornościową armię. Nie potrzebowalibyśmy tego wszystkiego, gdyby za jamą ustną nie było czegoś jeszcze. Ale usta to zaledwie brama do świata, w którym to, co obce, zmienia się w to, co nasze.

      Budowa przewodu pokarmowego

      Niektóre rzeczy tracą przy bliższym poznaniu. Czekoladowe wafelki z reklamy wcale nie są dziełem uśmiechniętych gospodyń w strojach ludowych, tylko pochodzą z ponurej fabryki, gdzie kolejno zjeżdżają z taśmy w upiornym świetle jarzeniówek. Szkoła wcale nie jest taka fajna, jak nam się jeszcze pierwszego dnia wydawało. Za kulisami wszyscy pokazujemy się bez charakteryzacji. Niejedno z daleka prezentuje się znacznie lepiej niż z bliska.

      Ale z przewodem pokarmowym sprawy mają się inaczej. Z daleka wygląda dosyć karykaturalnie. Gruba na dwa centymetry rurka przełyku prowadzi z ust w dół szyi, zmierzając w kierunku żołądka. Nie trafia jednak do niego od góry, tylko dziwacznie łączy się z nim gdzieś z boku. Żołądek ma prawą ściankę znacznie krótszą od lewej – dlatego jest przekrzywiony niczym woreczek przypominający kształtem półksiężyc. Jelito cienkie, długie na siedem metrów, wije się w jakichś bezsensownych pętlach to tam, to siam, aż ostatecznie przechodzi w jelito grube. W tym miejscu ich łączenia zwisa zupełnie niepotrzebna, jak się wydaje, ślepa kiszka, znana chyba tylko z tego, że potrafi dostawać zapalenia. A samo jelito grube składa się z szeregu wypukłości – jakby bez większego powodzenia usiłowało upodobnić się do sznura pereł. Krótko mówiąc, z daleka nasz przewód pokarmowy wygląda jak tandetny gumowy wąż – powykrzywiany i niesymetryczny.

      Dlatego też w tym wypadku darujemy sobie obserwacje z dystansu. W całym naszym ciele nie ma chyba drugiego układu, który tak bardzo zyskiwałby oglądany w powiększeniu. Im więcej wiemy o przewodzie pokarmowym, tym piękniejszy nam się wydaje. Na początek przyjrzyjmy się więc dokładniej wszystkim pozornym „niedoróbkom”.

      NIEWYDARZONY PRZEŁYK

      Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przełyk nie ma zielonego pojęcia o celowaniu. Zamiast wybrać najkrótszą drogę i skierować się bezpośrednio do żołądka od góry, dociera do niego z prawej strony. Tymczasem jest to posunięcie genialnego szachisty. Chirurdzy nazwaliby to „zespoleniem koniec do boku”. Takie rozwiązanie wymaga wprawdzie niewielkiego nadłożenia drogi, ale jego wybór naprawdę się opłaca. Przy każdym kroku, który stawiamy, ciśnienie w brzuchu zwiększa się dwukrotnie, bo napinamy mięśnie brzucha. Rośnie ono dodatkowo podczas ataków śmiechu i kaszlu. Skoro więc brzuch napiera od dołu na żołądek, byłoby bardzo niewskazane, żeby przełyk wpadał do niego od góry. Zwłaszcza że wystarczy tylko troszkę przesunąć go w prawo, by znacząco zredukować nacisk. Dzięki temu, kiedy wychodzimy na spacer po jedzeniu, nie odbija nam się przy każdym kroku. I nawet gdy zwijamy się ze śmiechu, sprytne wygięcie przełyku i jego mechanizmy zamykające gwarantują, że najgorsze, co nam się przydarzy, to puszczenie bąka z radości. Nikt chyba jednak nie słyszał o tym, żeby „porzygać się ze śmiechu”.

      Ubocznym efektem tego rozwiązania jest obecność bańki powietrza w żołądku. Zobaczymy ją na każdym zdjęciu rentgenowskim: mały pęcherzyk powietrza w górnej partii żołądka. Powietrze unosi się i z początku wcale nie szuka ujścia. Dlatego wiele osób, gdy chce beknąć, musi najpierw zaczerpnąć trochę powietrza. W ten sposób ujście przełyku przesuwa się odrobinę w stronę pęcherzyka powietrza – i wtedy nadmiar powietrza może się uwolnić. Jeśli chcemy, by odbiło nam się w pozycji leżącej, powinniśmy po prostu położyć się na lewym boku. Jeśli zatem mamy wzdęty brzuch, a cały czas leżymy na prawym boku, wystarczy się jedynie obrócić.

      „Niewydarzony” przełyk również zyskuje przy bliższym poznaniu. Gdy przyjrzymy mu się dokładniej, dostrzeżemy włókienka mięśniowe, które go spiralnie oplatają. To one umożliwiają przełykowi wykonywanie „spazmatycznych” ruchów. Ponieważ są skręcone spiralnie niczym kabel słuchawki telefonicznej, nie rwą się podczas rozciągania. Za ich pośrednictwem przełyk łączy się z kręgosłupem. Gdy siedzimy prościutko jak świeca i zadzieramy głowę, rozciągamy przełyk na długość. W tej pozycji światło przełyku się zwęża, a on sam szczelniej zamyka się od góry i od dołu. Dlatego jeśli chcemy uniknąć zgagi po obfitym posiłku, lepiej się wyprostować, niż zgiąć plecy w kabłąk.

      KRZYWY ŻOŁĄDEK

      Żołądek jest umiejscowiony znacznie wyżej, niż sądzi większość z nas. Zaczyna się tuż pod lewym sutkiem, a kończy

Скачать книгу