Kajtuś Czarodziej. Janusz Korczak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kajtuś Czarodziej - Janusz Korczak страница 3

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Kajtuś Czarodziej - Janusz Korczak

Скачать книгу

oszukanica.

      I na nią zły, i na siebie.

      I na kolegę.

      – Te, słuchaj – pyta się kolega – co znaczy: fiołki w głowie?

      – Pewnie, że nie wie, co gada. Sam się możesz domyślić.

      Zatrzymali się przed fotografem.

      – Wejdę z tobą.

      – Jak sobie chcesz.

      Wchodzą.

      – Ile kosztuje pół tuzina gołębi?

      – Jakich wam znowu gołębi?

      – Pocztowych, gabinetowych. Będziemy trzymali gołębie na kolanach.

      – A pieniądze macie?

      – Jeszcze nie. Ale się postaramy.

      – Naprzód się postarajcie, a potem przyjdziecie.

      – Co pani z nimi gada? – wtrącił się pan w okularach. – Tu się tylko ludzi fotografuje. I osły.

      Wychodzą.

      Kajtuś milczy.

      Przypomina sobie:

      „Ten nazwał mnie osłem, tamten smarkaczem. Ta wodą oblewa, tamten zerwał się do bicia. A dlaczego? Bo nie mam pieniędzy. Gdyby tak mieć złotówkę, wszyscy byliby grzeczni. I do kina wpuszczą. I wodę dadzą – nie tylko czystą, ale z sokiem”.

      – Ile już było sklepów?

      – Osiem.

      – Nieprawda, bo dziewięć.

      – Może się pomyliłem.

      Zaczęli liczyć: razem z przekupką – dziewięć.

      – No jazda!

      Do następnego sklepu znów weszli razem.

      – Proszę pokazać pasek.

      Patrzy, przekłada, przymierza. Ogląda klamrę. Liczy dziurki. Chucha, wyciera. Grymasi.

      Ten pasek za cienki, ten za ciemny, tamten za szeroki.

      A panienka co jeden położy, to drugi zaraz chowa do pudła.

      „Boi się, że ukradnę” – pomyślał Kajtuś.

      Nic dziwnego. Różni się w sklepach kręcą. Przychodzą – nudzą – nie kupują. I naprawdę ukraść próbują.

      Kajtuś wie, ale się gniewa, że podejrzewają.

      A o koledze myśli:

      „Jaki on teraz odważny. Wchodzi ze mną razem, a gęby nie umie otworzyć”.

      Ano, wybrał pasek: ładny skautowski8.

      – Ile kosztuje?

      – Dwa złote pięćdziesiąt groszy.

      – Za drogo.

      – Ile kawaler myślał?

      – Kolega kupił taki za czterdzieści groszy.

      – To idź tam, gdzie kupił kolega.

      – Dobrze, pójdziemy.

      – Znaleźli się mądrale. Jeden wybiera, a drugi się rozgląda. Znamy was.

      – I ja panią znam.

      Nawymyślała i przegoniła.

      – A co byś zrobił, gdyby oddała?

      – Głupi jesteś.

      Kajtuś wie, co by zrobił. Szukałby po kieszeniach, niby że zgubił pieniądze.

      Ale mówić nie chce, niech się sam domyśli.

      – Więc jutro fundujesz kino.

      Zatrzymał się i czeka na odpowiedź.

      Kolega się zawahał.

      – Poproszę ojca, pewnie da.

      – A jak nie da?

      – To już na pewno w przyszłą niedzielę.

      Kajtuś skrzywił się i machnął niechętnie ręką. Pomyślał:

      „Ot, zakładaj się z takim szczeniakiem…”

      W sklepie z papierosami pożałowali Kajtusia.

      Stanął nieśmiało w kącie i czapkę gryzie.

      – Czego chcesz, mały?

      – Kiedy się wstydzę.

      – Mów, nic ci nie zrobię.

      – Bo majster kazał kupić trzy papierosy.

      – Jakie?

      – Brzydko się nazywają.

      – Gadaj śmiało.

      – Powiedział, że nabije9, jak nie przyniosę.

      – Więc powiedz.

      – „Psia morda” się nazywają.

      I zakrył czapką oczy.

      – Upił się twój majster. Niech się wyśpi.

      – Właśnie się już obudził.

      – Ty ze wsi? – zapytała się pani.

      – A ze wsi, proszę pani.

      – Zaraz znać: nieśmiały. Ot, wysyłają dzieciaka do miasta na poniewierkę.

      – Już chyba pójdę – mówi Kajtuś.

      – Ty pewnie głodny?

      – Nie, nie głodny.

      – Masz bułkę. Weź, sierotko.

      A Kajtusiowi, czy z żalu, czy z tego zmęczenia, łzy napłynęły do oczu.

      – Nie wstydź się, weź.

      – Nie wezmę.

      Prędko się wyniósł.

      – Czego płaczesz?

      – No… Mucha

Скачать книгу


<p>8</p>

skautowski – przym. od skaut: członek organizacji stanowiącej odpowiednik harcerstwa. [przypis edytorski]

<p>9</p>

nabić (pot.) – zbić, wielokrotnie uderzając. [przypis edytorski]