Kajtuś Czarodziej. Janusz Korczak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kajtuś Czarodziej - Janusz Korczak страница 9

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Kajtuś Czarodziej - Janusz Korczak

Скачать книгу

mówi Kajtuś.

      – Ani chodził, ani bił. Żaden majster nie umiał go naprawić. Wisiał na ścianie i czekał czasu.

      Kajtuś przysuwa się bliżej.

      – Czy duży był?

      – Jak obraz. Wisiał nad komodą.

      – A ręka była duża?

      – Jak twoja.

      – No, dalej – niecierpliwi się Kajtuś.

      – Ano, zegar wisi, ani chodzi, ani bije. Ale kiedy miało być jakie nieszczęście w rodzinie, ręka brała ten klucz i zegar bił, dzwonił.

      – Którą godzinę? Dwunastą?

      – Nie. Nie pamiętam. Byłam wtedy młoda, a twoja mama była maleńka. Jeszcze ząbków nie miała.

      – No i co?

      – Raz ręka wzięła klucz i zegar bił na śmierć dziadka. Raz przed pożarem. A ostatni raz sama widziałam i słyszałam.

      – Czy głośno dzwonił?

      – Zwyczajnie, jak zegar.

      – A długo ręka ten klucz trzymała?

      – Cóż ci będę mówiła, kiedy nie pamiętam.

      – A palce ręki się ruszały?

      – Nie wiem, Antosiu.

      Kajtuś też wiele zapomniał – nie pamięta, jak sam był mały.

      – Babciu, niech babcia opowie, jak złodzieje truli Azora.

      – Już tyle razy mówiłam. Mieliśmy dwa psy. Azor wtedy był młody, a Kado stary i mądry.

      – Czujny był – dodaje Kajtuś.

      – Wierny, mądry pies.

      – A złodzieje podrzucili zatrutą kiełbasę – podpowiada Kajtuś.

      – Ano tak. Ale Kado poznał od razu. Wącha kiełbasę, szczeka i nie rusza.

      – Oj, babciu. Z tym felczerem23. Taka śmieszna historia.

      – I śmieszna, i nie. Twoja mama zachorowała. I dziadek wezwał felczera.

      – Kado na łańcuchu.

      – No tak. Silny pies. Mógł poszarpać obcego człowieka.

      – Ale się zerwał z łańcucha.

      – Zerwał się i skoczył do tego felczera.

      – A on parasol otworzył.

      – Tak. Wskoczył na śmietnik i parasol otworzył.

      – A Kado w nogi.

      – Poczekaj. Nie spiesz się. Więc Kado ogon podwinął, odskoczył. Stoi jak głupi i woła na pomoc.

      – Pewnie myślał, że parasol strzela?

      – Kto tam wie, co pies myśli.

      Kajtuś ziewa. Nie śpiący, ale się zmęczył.

      – Śmieszne było – mówi babcia – jak to wielkie psisko jadło z szaflika24 z małą kotką.

      – Z Kicią?

      – Nie. Kicia wcześniej była.

      – Więc niech babcia opowie.

      – A to tak. Nalejemy do szaflika jedzenie dla psa, a kotka zaraz już jest. Niegłodna, tylko przychodzi się drażnić. A Kado czeka, żeby wybrała sobie, co chce. Niecierpliwi się, złości, chce łapą odsunąć. A ona jeszcze parska. Sto pociech było.

      Śmieje się babcia, choć to dawne dzieje.

      Śmieje się Kajtuś, choć tego nie widział.

      – Jeszcze, babciu, o szczurach.

      – Ale już koniec.

      – Dobrze – zgadza się Kajtuś.

      – Ano, stary był nasz domek, ale czysty. Ani robactwa, ani myszy. A niedobrego mieliśmy sąsiada. Tu stoi nasz domek, tu płotek – i zaraz jego rudera.

      – Pijak był – mówi Kajtuś.

      – Pijak i awanturnik.

      – Żonę bił.

      – Bił. Więc siedzimy raz z twoim dziadkiem. Dziadek czyta książkę, a ja szyję. Siedzimy sobie na ganeczku przed domem. Taka była altanka.

      – Obrośnięta dzikim winem.

      – No tak. Twoja mama i wujo już spali. Dawniej dzieci wcześnie spać chodziły. Ano, siedzimy, każdy swoim zajęty. Cicho. Nagle krzyk: „Ratujcie, ludzie! ratunku!” Dziadek jeszcze nic, słucha. Ale ona, ta jego żona, tego sąsiada, krzyczy: „Ratunku, bo mi dziecko zabije!”.

      – I dziadek skoczył.

      – W mig skoczył, Antosiu. Twój dziadek był w gorącej wodzie kąpany. Dobry bo dobry, ale sprawiedliwy.

      – Złapał laskę.

      – Grubą lachę i skoczył przez płotek.

      – I w łeb pijaka.

      – A co? Nie miał bronić dziecka?

      – Pijak się zemścił – przypomina Kajtuś.

      – Zemścił się. Znał jakiś sekret, że szczury nam naprowadził. Dużej szkody nie zrobiły, bo i dziadek miał swoje sposoby. Tylko jeden został – wielkie takie szczurzysko.

      – Był taki duży jak kot?

      – Tyle nie. Ale nie można go było złapać, tego szczura.

      „Pewnie zaczarowany” – pomyślał Kajtuś, ale nic nie mówi.

      – Dziadek zwabił tego szczura do kuchni. Jest. Dobrze. Zamknął wszystkie drzwi i szuka. Nie ma. I tu, i tam, i tu, i tam. Nie ma i nie ma.

      – Schował się pod schodek.

      – Nie pod schodek wcale. Nieuważnie słuchałeś. Owszem, był schodek z kuchni do sieni. Dziadek odwalił ten schodek siekierą, ale szczura nie ma. No, przypomnij sobie, Antosiu.

      – Wiem. W kieszeni fartucha się schował.

      – I to nie. Wisiał w kącie fartuch. Ale szczur powiesił się zębami, tak skoczył i wisiał na zębach, w płótno się wgryzł. No już.

      – Babciu,

Скачать книгу


<p>23</p>

felczer – osoba wykonująca proste zabiegi medyczne. [przypis edytorski]

<p>24</p>

szaflik – drewniana misa a. wiadro. [przypis edytorski]