Nostromo. Джозеф Конрад

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nostromo - Джозеф Конрад страница 30

Nostromo - Джозеф Конрад

Скачать книгу

rękę.

      – Nie, morenita, nie zawstydzisz mnie! – przemówił. – Dostaniesz podarek ode mnie! I żeby wszyscy wiedzieli, kto jest dziś twoim kochankiem, pozwalam ci poodcinać wszystkie srebrne guziki od mojego kaftana.

      Dowcipny ten pomysł przyjęto burzą śmiechów i oklasków. Ostrze noża migało w rękach dziewczyny, a jeździec podzwaniał niedbale srebrnymi guzami, które spadały do jego dłoni. Z pełnymi garściami ześlizgnęła się wreszcie przy jego pomocy na ziemię. Poszeptała z nim jeszcze namiętnie, po czym znikła wśród ciżby.

      Tłum się rozpierzchł, zaś dostojny capataz de cargadores, nieoceniony człowiek, wypróbowany i wierny Nostromo, marynarz z Morza Śródziemnego, który zabłąkał się na ląd, by szukać szczęścia w Costaguanie, poczłapał z wolna ku przystani. „Junona” zataczała właśnie krąg. Kiedy zaś Nostromo osadzał konia, by się jej przyjrzeć, podciągnięto chorągiew na zaimprowizowanym maszcie, który ustawiono na szczycie starego, na wpół zburzonego fortu u wejścia do portu. Wysłano tam pośpiesznie z koszar pół baterii dział polowych, żeby przepisową salwą pożegnały prezydenta-dyktatora i ministra spraw wojskowych. Gdy parowiec mijał cieśninę, spóźniona salwa dała znać, iż pierwsze oficjalna wizyta don Vincenta Ribiery w Sulaco dobiegła końca. Dla kapitana Mitchella był to koniec kolejnego „dziejowego zdarzenia”. Ponowne odwiedziny, które „nadzieję uczciwych ludzi” sprowadziły w półtora roku później znów do Sulaco, nie miały już charakteru urzędowego. Tułając się po wertepach górskich, prezydent uciekał po przegranej bitwie na kulawym mule i byłby zginął haniebną śmiercią z rąk motłochu, gdyby go nie ocalił Nostromo. Było to zupełnie odmienne zdarzenie, o którym kapitan Mitchell powiadał:

      – Ależ to historia, panie! Co to za historia! A mój Nostromo, wie pan, brał w tym udział. Ten człowiek tworzy historię, panie!

      Ale po tym wypadku, tak chlubnym dla Nostroma, nastąpił natychmiast inny, którego kapitan Mitchell nie mógł zaliczyć ani do „historii”, ani też do „pomyłek”. Toteż znalazł na jego określenie inne słowo:

      – Panie – mawiał później – to nie był błąd. To było fatalne zrządzenie losu. Po prostu nieszczęście! A mój biedny chłopak był w samym środku, w samym środku! Fatalne zrządzenie losu… i moim zdaniem od tej pory już nigdy nie był tym samym człowiekiem.

      Część druga. Izabele

      Rozdział I

      Wśród dobrych i złych kolei zmiennego losu walk, które don José określił zwrotem: „Los uczciwości narodowej waży się na szali”, koncesja Gouldów, to imperium in imperio, nie ustawała w swej pracy. Z grani górskich nadal skarby staczały się po drewnianych rynnach do niestrudzonych baterii stęporów, noc po nocy migotania świateł kopalni San Tomé rozwidniały głębokie, bezbrzeżne mroki Campo, a co trzy miesiące eskorta odstawiała transport srebra do portu, jak gdyby ani wojna, ani jej następstwa nie wywierały wpływu na starodawną Zachodnią Prowincję, ukrytą za wysoką zaporą Kordylierów. Walki toczyły się po drugiej stronie potężnego muru, utworzonego ze szczerbatych szczytów, wśród których królował biały tum Higueroty. Muru tego nie przebiła dotychczas kolej, z której wykonano tylko pierwszą, łatwiejszą część, przebiegającą przez równinne Campo od Sulaco do doliny Ivia u podnóża przełęczy. Również linia telegraficzna jeszcze nie przekroczyła gór; jej wysmukłe słupy, sterczące niby tyki miernicze na równinie, wnikały w leśne obrzeża na zboczach gór przeciętych głębokim wąwozem drogi jezdnej, zaś druty telegraficzne kończyły się nagle w obozowisku konstruktorów, na białej powierzchni stołu dźwigającego aparat Morse'a i umieszczonego w podłużnej chacie, skleconej z bali i przykrytej dachem z blachy falistej. Olbrzymie cedry ocieniały tę chatę, która była zarazem mieszkaniem inżyniera kierującego dalszymi robotami.

      Port również był czynny, gdyż dowożono materiały kolejowe i odbywały się ruchy wojsk wzdłuż wybrzeża. Flota T.O.Ż.P. pracowała bez wytchnienia. Costaguana nie miała marynarki i prócz kilku kutrów, które pełniły służbę strażniczą wzdłuż wybrzeża, państwo to posiadało zaledwie parę starych parowców handlowych używanych do przewozu towarów.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Tak chmurne niebo nie wyjaśnia się bez burzy – Szekspir, Życie i śmierć króla Jana, akt IV, scena 2. [przypis edytorski]

      2

      Indie Zachodnie – daw. nazwa Karaibów, wysp w basenie M. Karaibskiego, nadana w XV w. przez wyprawiających się na zachód Europejczyków, którzy uważali, że wyspy te leżą blisko wybrzeży Indii. [przypis edytorski]

      3

      Tierra Firme (hiszp.: stały ląd) – hist. nazwa hiszpańskich posiadłości kolonialnych na wybrzeżach M. Karaibskiego (ob. Wenezuela, Kolumbia oraz kraje Ameryki Centralnej), odróżniająca je od pobliskich kolonii na wyspach. [przypis edytorski]

      4

      sierra (hiszp.) – łańcuch górski. [przypis edytorski]

      5

      campo (hiszp.) – pole, otwarty, płaski teren; rola; wieś. [przypis edytorski]

      6

      padrone (wł.) – tu: właściciel, kapitan. [przypis edytorski]

      7

      Vous autres gentilhommes (fr.) – wy, szlachetni panowie. [przypis edytorski]

      8

      hombres finos (hiszp.) – szlachetni panowie. [przypis edytorski]

      9

      cargador (hiszp.) – robotnik portowy zajmujący się załadunkiem i rozładunkiem towarów; doker. [przypis edytorski]

      10

      don (hiszp.)

Скачать книгу