ŻEBRZĄC O ŚMIERĆ. Graham Masterton
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу ŻEBRZĄC O ŚMIERĆ - Graham Masterton страница 27
Drugi z niższych podszedł do drzwi sklepu, pochwycił Matty’ego za ramiona i obrócił go tak gwałtownie, że ten stracił równowagę i opadł na jedno kolano. Omal nie przygniótł przy tym Máire.
– Co ty robisz, palancie?! – wrzasnęła, odsuwając się na bok. – Zostaw go! Daj mu spokój!
Wysoki mężczyzna nie reagował na jej krzyki i przyglądał się w milczeniu, jak Danut powalił Matty’ego na ziemię i uklęknął na jego plecach.
– Złaź z niego! Zostaw go! – krzyknęła Máire, wygramoliła się ze śpiwora i złapała Danuta za rękaw, próbując ściągnąć go z Matty’ego.
Marku oddał wiertarkę Danutowi i uderzył Máire w głowę – najpierw prawą ręką, potem lewą.
– Liniște! – warknął. – Zamknij ryj!
– Ty gnoju! – wrzasnęła.
– Taci! – Uderzył ją ponownie, tak mocno, że poleciała do tyłu i uderzyła z hukiem w drzwi sklepu. Oszołomiona, osunęła się na ziemię, wydając z siebie tylko cichy jęk.
Danut ściągnął kaptur z głowy Matty’ego i przesuwał lewą dłonią przez jego brudne włosy, szukając charakterystycznego zgrubienia w dolnej części czaszki. Gdy w końcu na nie natrafił, przyłożył kciuk tuż pod kościanym guzem i jednocześnie przycisnął głowę swej ofiary do chodnika. Matty był zbyt słaby, by z nim walczyć. Już od dawna przyjmował wszystko, co go spotykało, bez słowa protestu. Nawet się nie modlił.
– Okay? – spytał Danut, spoglądając na swego towarzysza. – Nimeni nu vine?
Wysoki mężczyzna rozejrzał się i skinął głową.
– Okay.
Danut przyłożył wiertło do czaszki Matty’ego, mniej więcej centymetr poniżej miejsca, w którym trzymał kciuk. Potem uruchomił wiertarkę. Zawyła przeraźliwie i wbiła się w skórę Matty’ego. Ten zadygotał gwałtownie, jakby przeszyty prądem, i wydał z siebie cichy jęk, przypominający bardziej głos małego chłopca, który stracił właśnie ulubioną zabawkę, niż wołanie konającego dorosłego mężczyzny. Danut jeszcze przez chwilę poruszał wiertarką na boki, po czym ostrożnie wyciągnął wiertło z głowy Matty’ego, który leżał nieruchomo pod jego nogami, pozbawiony życia. Danut oddał wiertarkę Marku i naciągnął kaptur na głowę zmarłego.
Máire odzyskała w końcu przytomność i usiadła prosto, trzymając się za obolałą głowę.
– Matty! – wychrypiała. – Matty…?
– Mówił, że nigdzie się nie ruszy, a proszę, już go tu nie ma! – odezwał się ten wysoki. – Tak to się kończy, kiedy zachowujecie się jak głupki.
– Matty! O Jezu, Matty! Co oni ci zrobili? Matty! – Máire podpełzła do swego partnera i potrząsnęła go za ramię, a gdy nie zareagował, obróciła go na plecy. – Matty! – Zaczęła żałośnie szlochać. – Matty, nie zostawiaj mnie! Nie możesz mnie zostawić samej! Nie poradzę sobie bez ciebie! Dokąd pójdę? Co zrobię? Bez ciebie umrę, Matty! Matty, obudź się! Matty!
– On już się nie obudzi.
– On już się nie obudzi, curvă, nigdy – warknął wysoki mężczyzna. – Na ciebie też już czas, musisz zapomnieć, że kiedykolwiek nas widziałaś.
Máire podniosła się z ziemi, kołysząc się lekko, jakby była pijana. Odruchowo poprawiła pomarańczowy zapinany sweter, który sięgał jej do kolan.
– Zapomnieć was? Jak mam was zapomnieć? Zabiliście mojego Matty’ego! Widziałam to! Jak mogłabym to zapomnieć, sukinsyny!
Rzuciła się na wysokiego faceta, wyciągając ku niemu palce niczym szpony. Zrobiła jednak tylko dwa niepewne kroki, bo Danut stanął jej na drodze, złapał ją za ręce i przycisnął do drzwi sklepu.
– Zabieraj te łapska, szmaciarzu! – wrzasnęła, plując na swego oprawcę. Z jej dolnej wargi zwieszała się długa strużka śliny i flegmy. – Wsadzą cię do puszki za to, co zrobiłeś mojemu Matty’emu, nie myśl, że ci się upiecze!
– Marku – rzucił Danut ostro. – Dă-mi burghiul electric. Apoi, vino aici și ține mâinile acestei femei.
Marku podał mu wiertarkę, po czym złapał Máire za nadgarstki. Kobieta wiła się i szarpała, próbowała osunąć się na ziemię, lecz trzymał ją mocno przy ścianie.
– Întoarceţi femeia în jur! – powiedział Danut i Marku spróbował obrócić Máire twarzą do ściany, ta jednak wciąż wiła się i obracała głowę, przeklinając, dysząc i plując na swego oprawcę.
Marku był silny, lecz ją napędzały strach, histeria, nienawiść i adrenalina. W końcu Danut chwycił ją za szyję i przycisnął jej głowę do szyby. Krztusiła się i charczała, oczy wychodziły jej na wierzch, wciąż jednak udawało jej się spluwać na Danuta. Ten podniósł wiertarkę i wycelował ją w środek czoła Máire, a kiedy po raz kolejny go opluła, uruchomił narzędzie. Wiertło zatrzymało się na moment w czaszce, wyjąc przy tym przeraźliwie, ale Danut poruszył nim energicznie i zdołał je wyjąć.
– Aaaachhh! – krzyknęła Máire. – Ty morderco! Ty skurwielu! Ty gnoju!
Bez słowa przesunął wiertło o trzy centymetry w prawo i ponownie uruchomił wiertarkę. Máire krzyczała jeszcze przez chwilę, a potem raptownie ucichła. Danut wysunął wiertło, przełożył je ponownie o trzy centymetry w bok i wywiercił trzeci otwór. Potem powtórzył to jeszcze kilkakrotnie, aż czoło Máire było całe podziurawione. Jej oczy, wciąż otwarte, zasnuły się mgłą i wpatrywały w przestrzeń.
Danut zdjął w końcu rękę z szyi kobiety i jej głowa opadła bezwładnie. Podniósł wiertarkę, jakby chciał wywiercić jeszcze kilka otworów w górnej części jej czaszki, ale jego wysoki towarzysz położył mu dłoń na ramieniu i powiedział:
– Ajunge. Wystarczy. Już nie żyje.
Danut i Marku cofnęli się o krok i ciało Máire osunęło się na chodnik. Przez chwilę trzej oprawcy stali nad ciałami żebraków, dyskutując cicho o tym, co powinni z nimi zrobić. W końcu ten najwyższy postanowił, że mężczyznę zostawią pod drzwiami, bo wyglądał tak, jakby zmarł śmiercią naturalną, ale kobietę muszą stąd zabrać.
Włożyli jej zwłoki do śpiwora i zasunęli zamek, po czym Danut zarzucił sobie ciało na ramię, niczym rzeźnik niosący tuszę wieprzową. Przeszli Cook Street do Oliver Plunkett Street, gdzie zostawili swojego zielonego hyundaia. Wysoki mężczyzna rozejrzał się, sprawdzając, czy nikt ich nie obserwuje, po czym otworzył bagażnik i wrzucił do niego śpiwór z ciałem. Zwłoki opadły z głuchym hukiem na foliowe torby.
W milczeniu wszyscy trzej wsiedli do samochodu. Marku zajął miejsce za kierownicą i odjechał w mrok.
Chwilę później na Cook Street pojawił się bezpański kot i ostrożnie powąchał ciało Matty’ego. Martwy żebrak leżał na brzuchu,