Od upadku do sukcesu. Thomas Erikson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Od upadku do sukcesu - Thomas Erikson страница 6
W ciągu ostatnich dziecięciu lat psychologia wielokrotnie podawała w wątpliwość przesadne rozgrzebywanie przeszłości jednostki. W wielu przypadkach oznacza to wyłącznie rozdrapywanie starych ran, które już zaczęły się goić. To wciąż obszerne i nie do końca zbadane zagadnienie, ale ciągle robimy postępy, a sama psychoterapia zdaje się obecnie podążać raczej śladami Adlera niż Freuda.
Uwolnienie się z sideł przeszłości nie jest łatwe. Każdy z nas dźwiga jakiś bagaż. Ale gdy już się nam to uda, będziemy zupełnie wolni. Zdarzenia przeszłości nie powinny mieć przesadnie dużego znaczenia w naszym życiu. Istnieją przecież tylko w naszych głowach. Co się stało, to się nie odstanie. Kluczowe pytanie brzmi: co wydarzy się teraz?
Trwanie w przeszłości nie zmienia niczego poza twoją przyszłością, często na gorsze.
Myśli a emocje
Jesteśmy istotami emocjonalnymi, które podejmują ważne decyzje, kierując się intuicją. To jednak nie to samo co pozwolenie, by emocje przejęły nad nami kontrolę. Na pewno bez trudu przywołasz sytuacje, w których wybuchnąłeś złością i nie wyniknęło z tego nic dobrego. Pomyśl, co by było, gdybyś umiał nad tą złością zapanować?
Gniew nie zawsze musi być czymś negatywnym. Ale dobrze byłoby umieć go kontrolować, zwłaszcza w momentach, gdy donikąd nas nie prowadzi. Zruganie kelnera, który wylał na ciebie kawę, być może przyniesie ci chwilową ulgę, ale najlepszym wyjściem z takiej sytuacji byłoby zachowanie spokoju. Obiecuję, że jeśli nad sobą zapanujesz, następnym razem obsługa będzie dużo lepsza.
Co pojawia się jako pierwsze: myśli czy emocje?
Po chwili namysłu dojdziesz do wniosku, że najpierw pojawia się myśl. W większości przypadków konkretna myśl wywołuje w nas konkretne emocje. Z kolei emocje bardzo często prowadzą do określonych działań. Niejednokrotnie przecież w odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego to zrobiłeś?” słyszeliśmy z ust osób, które zrobiły coś dziwnego, argument: „Bo czułem, że tak trzeba”.
Wiedząc, jak w racjonalny sposób radzić sobie z myślami, przestaniesz padać ofiarą swoich emocji.
Jest taka historia o dwóch braciach, którzy wychowują się z ojcem alkoholikiem. Ten wciąż się upija, bije synów i nie potrafi utrzymać żadnej pracy. Przez całe dzieciństwo chłopców żyje z drobnych przestępstw i raz na jakiś czas ląduje w areszcie.
Jeden z braci wyrasta na zapitego recydywistę. Na pytanie, jakim cudem tak skończył, odpowiada: „A co innego miałbym robić, skoro wychowałem się z takim ojcem?”.
Drugi brat natomiast wyprowadza się z domu, zdobywa wykształcenie, dostaje świetną posadę w banku i żeni się z najpiękniejszą dziewczyną w okolicy. Wychowuje też troje wspaniałych dzieci. Na pytanie, jakim cudem tak skończył, odpowiada: „A co innego miałbym robić, skoro wychowałem się z takim ojcem?”.
Ta sama przeszłość. Różne sposoby na poradzenie sobie z nią.
Jak to możliwe? Jeśli każdy z nas byłby ofiarą swojej przeszłości, wszyscy reagowalibyśmy tak samo na dane wydarzenia. A to przecież zupełnie niedorzeczna myśl.
Oczywiście, każdy z nas jest indywidualną jednostką. Nie zmienia to faktu, że możemy decydować, w jaki sposób spojrzymy na konkretne wydarzenie i jakie wyciągniemy z niego wnioski. Myśl, że: „Mój ojciec był zapitą świnią i ostatnia rzecz, jakiej bym chciał, to być taki jak on” wywołuje konkretną chęć rewanżu. To z kolei prowadzi do określonych działań.
Z kolei stwierdzenie, że: „Mój ojciec był zapitą świnią, a ponieważ zawsze stajemy się tacy jak rodzic tej samej płci, nic, co robię, i tak nie ma znaczenia” wywołuje raczej uczucie bezradności. A następstwem tego są bardzo destrukcyjne zachowania.
Przyjęcie roli ofiary wynikające z różnych doświadczeń – trudnego dzieciństwa, wychowania przez toksycznych rodziców, mobbingu, dysleksji, chronicznego porannego zmęczenia odziedziczonego po mamie, złej kondycji, nadwagi w rodzinie czy wcześniejszych ataków paniki jest zrozumiałe. Ale jeśli spotkasz osobę, która wciąż żyje swoją przeszłością, zastanów się, jakie korzyści może czerpać z tego, że tak kurczowo trzyma się swojego poczucia bezradności?
Tkwienie w roli ofiary może przynosić pewne profity. Czasem trzeba tylko trochę poszukać, żeby je znaleźć. A później zrozumieć.
Dlaczego chodzik nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem
Jeśli w szkole dostawałem złe oceny (niezależnie od przyczyny), zawszę mogę zasłaniać się stwierdzeniem, że nie mam zdolności do uczenia się nowych rzeczy.
Jeśli jako dziecko cierpiałem na nadwagę, mogę obarczać winą hormony i wmawiać sobie, że próba odstawienia pizzy i tak nic nie zmieni.
Jeśli w czasach szkolnych doświadczyłem mobbingu, w każdej chwili mogę powołać się na to w pracy, licząc na współczucie i więcej zainteresowania.
Jeśli miewam drobne problemy ze zdrowiem, mogę je przecież trochę wyolbrzymić, żeby wszyscy się mną zajmowali.
Sam widuję przykład ostatniego zachowania w kręgu znajomych. Pewna starsza kobieta wspomaga się chodzikiem i utyka za każdym razem, gdy odwiedza ją rodzina. Dzięki temu często do niej zaglądają i we wszystkim jej usługują. Ale gdy nikogo z nią nie ma, śmiga po domu bez najmniejszego trudu. Wszystko widać przez okno.
Ta kobieta nie jest zła, złośliwa, kłótliwa czy roszczeniowa. Po prostu utknęła w błędnym kole, jakie wywołuje mentalność ofiary. Prawdopodobnie w ogóle nie jest tego świadoma. Zakładam, że gdyby ktoś się z nią skonfrontował, wszystkiemu by zaprzeczyła.
Jeśli zależy nam na uwadze ze strony rodziny, spróbujmy ją zdobyć w pozytywny sposób. Tak się składa, że istnieją inne rozwiązania.
Puenta jest taka, że jeśli naprawdę nauczysz się kontrolować emocje i podejmować działania, biorąc za punkt wyjścia teraźniejszość, staniesz się wolnym człowiekiem. Jeśli obawiasz się o swoją sytuację finansową, wynika to zapewne z faktu, że przed oczami wyobraźni masz stertę nieopłaconych rachunków. Im więcej o tym myślisz, tym gorzej się z tym czujesz. Sama zmiana sposobu myślenia o finansach nie opłaci twoich rachunków, ale może (czytaj: powinna) podsunąć ci kilka pomysłów, na przykład na to, jak zwiększyć obecne dochody.
Rozdział 3
KONIEC Z WYMÓWKAMI!
Koniec z wymówkami i ciągłym usprawiedliwianiem się! Mówię poważnie, to cię nigdzie nie zaprowadzi. Chciałbym móc powiedzieć, że sam z tym skończyłem, ale nie byłaby to do końca prawda. Tak jak wszystkim, zdarza mi się wpadać w pułapkę i wymyślać powody (często przed samym sobą), dla których projekt Z nie przebiegł zgodnie z planem. Nawet jeśli wiem, że to ja zawiniłem.
Uciekanie się do wymówek jest rzeczą ludzką, to część mechanizmów obronnych, których używa nasza świadomość, chroniąc nas w ten sposób przed niekiedy bardzo ciężką rzeczywistością.