Od upadku do sukcesu. Thomas Erikson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Od upadku do sukcesu - Thomas Erikson страница 10

Автор:
Серия:
Издательство:
Od upadku do sukcesu - Thomas Erikson

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      „To przecież niesprawiedliwe! – krzykniesz być może oburzony. – Przecież rolnik tak ciężko pracował!”.

      No tak. To okropnie niesprawiedliwe. Bez dwóch zdań.

      Ale wszyscy jesteśmy na to narażeni. Na niesprawiedliwe wydarzenia. Tak już po prostu jest. To, jak rolnik poradzi sobie z zaistniałą sytuacją, zależy wyłącznie od niego. Może zakasać rękawy i dopilnować, żeby przy następnych zbiorach wyjść na swoje i zrekompensować sobie straty związane z pogodą. Ale może też poddać się i sprzedać gospodarstwo. Wszystko zależy od jego indywidualnego podejścia.

      Jeśli chcesz, żeby życie cię oszczędziło, musisz schować się w jakimś kącie. Naciągnąć kołdrę na głowę i liczyć na najlepsze.

      Inni mogą cię karmić, chronić, ogrzewać i pilnować, żeby nie spotkało cię nic złego. Wystarczy, że zostaniesz pod kołdrą i nigdy nie ruszysz się ze swojej bezpiecznej kryjówki.

      Być może bez problemu dożyjesz setki. Sam nie wiem.

      Ale co by to było za życie…

      Nieustanne zadowolenie

      Mimo to wiele osób wciąż próbuje się przed wszystkim uchronić. Każda, dosłownie każda nieprzyjemna rzecz powinna przecież omijać nas szerokim łukiem.

      Nie zrozum mnie źle, uważam, że dobrze jest unikać nieprzyjemności, na które sami mamy wpływ. Powinniśmy się szczepić i uważać na to, przed kim chwalimy się swoimi dochodami. Zapinać pasy w samochodzie i chronić dom przed spaleniem, gasząc świeczki, gdy wychodzimy z pokoju. To całkiem rozsądne środki ostrożności, które wypada stosować w codziennym życiu. Każdy z nas powinien mieć jakiś instynkt samozachowawczy, który powstrzyma nas przed podejmowaniem idiotycznych decyzji.

      Ale u pewnych osób zauważam obsesyjną wręcz chęć omijania wszelkich niepowodzeń.

      Wszyscy muszą mnie lubić.

      Szef nie ma prawa mnie krytykować.

      Bez idealnej sylwetki moje życie nie ma sensu.

      Samochody sąsiada zawsze będą droższe i ładniejsze od moich.

      Moje dzieci muszą mieć najlepsze oceny w klasie.

      Urlop powinien być idealny, nie wspominając o świętach Bożego Narodzenia. Jeśli wszyscy nie będą piać z zachwytu nad całym tym cholerstwem, to świat się zawali.

      Mąż, żona, konkubent, konkubina, dziewczyna, chłopak, partner życiowy powinni przyklaskiwać wszystkiemu, co robię.

      A ja powinienem być żwawy i wesoły od rana do wieczora przez okrągły tydzień. Inaczej życie nie jest warte tego, by je znosić.

      Musimy kochać swoją pracę, a seks za każdym razem ma być zniewalający.

      W pewnym stopniu problemem są tu media społecznościowe, które wpływają na nasze uczucia. Przeglądając przeróżne profile w sieci, karmimy się obrazkami z idealnego życia innych, oglądamy ich wspaniałe sukcesy, cudowne relacje rodzinne i doskonałą domową codzienność. Chyba nie urodził się jeszcze nikt, na kogo nie wpływałby taki kontent. Ale zapominamy, że mało kto dzieli się zdjęciami przypalonego obiadu niedzielnego, nieustannych kłótni rodzinnych, czy wujka George’a po zbyt wielu drinkach.

      Korzyści płynące z przeszkód

      Zawsze uważałem, że napotykanie przeszkód może być czymś pozytywnym. To jak ćwiczenie mięśnia, który chcesz wzmocnić – jeśli dasz mu odpowiedni wycisk, będzie wytrzymalszy. Jeśli z kolei nie zapewnisz mu wystarczającego obciążenia, w końcu zaniknie. Żeby być silniejszym, musisz czasem obciążyć swój mentalny mięsień.

      Wyobraź sobie wahadło. Żeby wychylić je w jedną stronę, musisz najpierw zaakceptować fakt, że po chwili mechanizm wykona też ruch w przeciwnym kierunku. Nie da się skonstruować wahadła, które wykonywałoby ruch tylko w jedną stronę. Będzie przechodziło z jednego skrajnego położenia do drugiego, niezależnie od tego, co o tym myślisz. Takie jest prawo nauki.

      Jeśli chcesz, żeby wahadło powędrowało w upragnioną pozytywną stronę, musisz liczyć się z tym, że w końcu wykona też ruch w przeciwnym kierunku, skutkując negatywnymi wydarzeniami.

      Osiąganie sukcesów zawsze wiąże się z ryzykiem poniesienia porażki.

      Według mojej osobistej teorii to główna przyczyna, dla której większość osób poddaje się zdecydowanie za wcześnie. Są zadowoleni, gdy wszystko toczy się w dobrym kierunku, ale ogarnia ich przerażenie, gdy sprawy nagle przybierają inny obrót. A jak już wspominałem: jeśli nie podejmiesz ryzyka, nie zajdziesz w życiu zbyt daleko.

      Musisz zawalczyć o to, czego pragniesz, nikt nie poda ci tego na tacy. Jeśli nie zapytasz, nie otrzymasz żadnej odpowiedzi. Jeśli nie będziesz parł naprzód, twoja sytuacja nigdy się nie zmieni.

      Jeśli nie oddasz strzału, nie zdobędziesz gola. Jeśli nie wyjdziesz z propozycją biznesu, nigdy niczego nie sprzedasz. Jeśli nie zaaplikujesz o wymarzoną pracę, otrzyma ją ktoś inny. Jeśli nie zaprosisz dziewczyny czy chłopaka na randkę, nic z tego nie będzie. Wiem, że słyszałeś to wszystko setki razy i dobrze wiesz, że to prawda.

      Mimo to… wielu z nas woli po prostu siedzieć bezczynnie i czekać.

      Świadomość, że coś może pójść nie po naszej myśli jest okropna, a potencjalne ryzyko przerażające. Wystarczy, że zapytasz mnie. Przez wiele lat sam tak robiłem.

      Ale osoby na szczycie nie wylądowały tam przez przypadek. Osobiście zadbały o to, żeby się tam znaleźć. Po drodze na pewno otrzymały różne formy wsparcia. Ale nie wspięły się tam dzięki leniwemu oglądaniu telewizji i pracowaniu na sukces innych.

      Dlaczego poddajemy się za wcześnie

      Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego tak właściwie się poddajemy? Z jakiego powodu odpuszczamy i zwijamy żagle? Przecież wiemy, że nikt nie zostawi nam nagle prezentu pod drzwiami. Nie obudzimy się pewnego kwietniowego ranka piękni i wysportowani, jeśli wcześniej nie zrobiliśmy nic w tym kierunku. Wszystko zależy od nas, i tylko od nas. Wiemy, że musimy być odpowiedzialni za własne życie, zakasać rękawy i podjąć konieczne działania. Mimo to wiele naszych wspaniałych planów spełza na niczym. Dlaczego?

      Powodów może być wiele.

      „To mnie przerosło. Nie jest warte mojego wysiłku. Nikt we mnie nie wierzy. W zasadzie sam w siebie nie wierzę. Tak naprawdę coś innego wydaje mi się znacznie ciekawsze. To wymaga dużo czasu, a ja nie mam siły czekać. W sumie to nie pamiętam, czemu kiedyś uznałem to za takie ważne. Teraz już mnie to w ogóle nie obchodzi”.

      „Nie chce mi się. Przecież życie nie może składać się wyłącznie z pracy”.

      „Nie widzę żadnych efektów. A co, jeśli się mylę? Reszta twierdzi, że powinienem dać sobie spokój”.

      „Może po prostu będę udawał, że już mi nie zależy”.

      I tak dalej, i tak dalej.

      Czy zdarzyło ci się poddać?

      Na

Скачать книгу