Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1 - Laurelin Paige страница 7
– To jak myślisz, ile miesięcy? – wtrąciłem cicho, wewnętrznie szykując się na to, że Elizabeth myśli o latach związku.
– Nie chcę robić z tego farsy, w końcu to małżeństwo na pokaz. Ale biorąc pod uwagę, że ma wyglądać autentycznie, nie możemy się nadmiernie pospieszyć. Nawet jeśli ogłosimy zaręczyny w miarę szybko… Jakieś siedem miesięcy? Plus minus.
Niemal się zakrztusiłem. Siedem miesięcy udawania czyjegoś narzeczonego?
Potrzebowałem drinka.
Wstałem i udałem się do barku. Przyrządziłem sobie dżin z tonikiem. Donovan skarcił mnie wzrokiem. Pieprzyć go. To nie on miał się żenić. On był jak zwykle reżyserem.
– Siedem miesięcy to rozsądny czas – zgodził się z nią. Zdrajca. – Ślub w grudniu i miesiąc czy dwa na sfinalizowanie przejęcia firmy. A potem unieważnienie małżeństwa.
– Myślę, że jednak konieczny okaże się rozwód – stwierdziła Elizabeth. – Darrell i tak będzie podejrzewał, że to wszystko była farsa. Nie chciałabym, żeby miał podstawę, by znów odebrać mi firmę. Albo składać apelację do sądu.
– Rozwód? – Ten komentarz skierowałem pod adresem Donovana. Nie uśmiechało mi się być rozwodnikiem. Wypiłem drinka niemal duszkiem i zabrałem się do nalewania kolejnego.
– Westonie, usiądź.
Skrzywiłem się i zakląłem pod nosem. Donovan miał słuszność. To nie był sposób na zrobienie dobrego wrażenia. A ja chciałem się spodobać Elizabeth Dyson.
Porzuciłem drinka i powlokłem się z powrotem na kanapę, by grzecznie posłuchać, jak inni planują moją przyszłość.
– Znam wielu ludzi, którzy potrafiliby zorganizować spektakularne wesele w krótkim czasie… – zaczął się na głos zastanawiać Nate. – Z naszymi koneksjami łatwo byłoby wynająć dobry hotel z salą balową…
– Moja restauracja może ogarnąć catering – zaoferował Donovan.
– Znam się z właścicielami Pierce’a, Donovanie – ciągnął Nate. – Mirabelle ma fantastyczne suknie ślubne, dam radę załatwić nam termin. Znam też Lee-Ann Gregori, organizatorkę ślubów. Ona zajmie się resztą.
Czułem się jak powietrze, nikt nie zwracał na mnie uwagi.
– A wam nie przeszkadza tak długi udawany związek? Konieczne będą randki, wyjścia publiczne. Musimy być widywani razem. Co wy na to? – Elizabeth spoglądała na każdego z nas po kolei. Nagle zdałem sobie sprawę, że ona chyba nawet nie wie, który z nas ma być jej „narzeczonym”.
Jeszcze miałem szansę podrzucić świnię Donovanowi. Skoro dla nich to wszystko było takie łatwe i oczywiste, wydawało mi się fair, aby to jeden z nich został szczęśliwym wybrankiem. Ale szczerze mówiąc, wcale tego nie chciałem. Nate do niej nie pasował, a myśl o Donovanie udającym jej kochanka powodowała, że przewracało mi się w brzuchu.
Dziwne i niezrozumiałe…
– Weston? – zwrócił się do mnie Donovan. – Czy masz jakieś uwagi?
Wnikliwie przyjrzałem się Elizabeth, próbując ocenić, czy jej się spodobałem, czy nie. Ona jednak zachowała niemal pokerową twarz, jedynie lekko uniosła brew.
– Ach – rzuciła, jakbym był od początku oczywistym kandydatem. – To ty.
Jej obojętne spojrzenie powodowało, że miałem ochotę ją pożreć. Rozerwać na strzępy. Odnaleźć jej serce i dowiedzieć się, co przyprawia je o mocniejsze bicie. Nie byłem pewien, czy chcę się z nią kochać, czy ją zabić.
Musiałem przestać myśleć o zombie w towarzystwie pięknych kobiet.
Ale było coś jeszcze. Po raz drugi w ciągu zaledwie paru minut poczułem się obrażony.
Kobiety zwykle nie reagowały na mnie lekceważąco. Nie przyglądały mi się obojętnym wzrokiem i nigdy nie przyprawiały mnie o zwątpienie. Powinna obrzucić mnie dłuższym spojrzeniem. Choćby dla zasady, żeby mi się przypodobać. W końcu to ja wyświadczałem przysługę wszystkim tu zebranym – włącznie z nią.
Nigdy nie miałem takiego głodu współzawodnictwa jak Donovan. Wyjątkiem była kwestia kobiet. A i to tylko dlatego, że nie musiałem się zbytnio wysilać, by je zdobywać. W Elizabeth Dyson odnalazłem jednak wyzwanie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem.
Skoro planowała podejść do naszego układu stoicko, nie miałem zamiaru być gorszy.
– Nie widzę żadnych „przeciw” – odparłem, wytrzymując jej spojrzenie.
– A więc to może się udać. – Wydęła wargi i postukała palcem w usta, rozważając kolejny ruch. – Donovanie, jestem zaskoczona, że sam nie zgłosiłeś się na pana młodego.
– Nie dogadalibyśmy się – parsknął. – Które miałoby zostać samcem alfa?
Oboje wybuchnęli śmiechem. Dołączyłem do nich, lecz po chwili uśmiech zamarł mi na ustach. W końcu ten żart dotyczył także mnie.
Zamiast jednak zawarczeć, by pokazać dominację, uciekłem się do bardziej cywilizowanych metod – pokierowałem rozmowę na inne tory.
– A co planujesz zrobić z firmą, kiedy już ją przejmiesz, Elizabeth? Obecnie to Darrell jest prezesem.
– Będę musiała zwolnić jego i całą resztę rady nadzorczej, bo oni wszyscy stoją za nim murem. Byli też wierni mojemu ojcu. Muszę zacząć wszystko od nowa.
– Eee… – Spojrzałem na kolegów. Czy ona mówiła poważnie? – Masz zamiar zwolnić wszystkich, którzy wiedzą, co robią, po czym poprowadzić firmę z pomocą rady złożonej ze świeżaków? – Wiedziałem, że jest młoda, ale to były podstawy biznesu.
Zauważyłem, że się zawahała. Zmarszczyła brwi.
– No tak, słuszna uwaga. Zatem zatrudnię tylko nowego prezesa, który odpowiednio pokieruje radą.
Nie mogłem w to uwierzyć. Ona nie miała żadnego planu ani kierunku działania. Miałem postawić los mojej firmy w Europie na tę dziewczynę? Co Donovan sobie myślał?
Roześmiałem się głośno. Nie byłem w stanie się opanować. Ona była nienormalna.
– Myślałaś już, kogo obsadzisz na tym stanowisku? – Znalezienie kogoś z takim talentem, gotowego objąć władzę nad radą pełną niezadowolonych wice…? Nie chciałbym się znaleźć na takiej pozycji.
– Naśmiewasz się ze mnie? – Zjeżyła się.
– Stwierdzam jedynie, że ten pomysł wymaga dopracowania. A swoją drogą, do jakiego koledżu uczęszczałaś? – Byłem ciekaw. Naprawdę ciekaw. Znalazłem lukę w jej zbroi. Chciałem