Krew sióstr. Lazur. Krzysztof Bonk

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew sióstr. Lazur - Krzysztof Bonk страница 4

Krew sióstr. Lazur - Krzysztof Bonk

Скачать книгу

magów i czarnych aniołów? – Mężczyzna się rozochocił.

      – Oczyściłam me włości z tych istot oraz barw.

      – Co zatem zawyrokujesz odnośnie do… szarych wojowników z klanu Srebrzystych Traw? – Srebron położył dłoń na kobiecym udzie, przesuwając ją z wolna w kierunku bioder.

      – Właśnie się zastanawiam.

      – Jakieś… wnioski? – Męskie palce zawędrowały w okolice krocza kobiety. Ona zabrała rękę wojownika ze sfery intymnej swego ciała. Jednak nie odrzuciła dłoni, a położyła ją sobie na kolanie, mówiąc:

      – Zanim wydam werdykt w kwestii szarości na bieli, pierwej się skonsultuję ze smokami.

      – W jakim celu?

      – Upewnię się, że białe smoki, jak szare, też się lubują w szarym mięsiwie, ludzkim i zapewne nieco trawiastym.

      – Ależ mamy dość białego i ptasiego, wystarczy także dla latających gadów! – Srebron machnął kielichem w kierunku porozstawianych na podłodze mis z mięsem gryfów. Potem zaproponował: – Może sama skosztujesz?

      – Nie jadam mięsa.

      – Może… czas zacząć? – Męska dłoń znowu się zaczęła przesuwać po kobiecym udzie i śliskim materiale sukni. W reakcji na ten ruch oraz uprzednie słowa Alabaster nieznacznie skinęła głową, wyrażając milczącą aprobatę. – Doskonale. Poproszę naszą służącą o wyjątkowo krwistą porcję. – Gestami mężczyzna wydał polecenia Mysi. W efekcie skrzydlata władczyni wkrótce się doczekała męskiej ręki tym razem już zagłębionej pod suknię i obłapiającej jej nogę. Druga dłoń Srebrona ściskała jej pierś, a usta wędrowały po dekolcie. Jednak wielka księżna zdawała się w ogóle nie zwracać uwagi na te pieszczoty. Wpatrzona przed siebie się spokojnie przyglądała uczcie i rwała białymi zębami równie białe włókna mięśniowe, kosztując pieczonego gryfa. – Smakuje? – zagadnął się roznamiętniający mężczyzna.

      – Smak nie jest najważniejszy. Pytanie brzmi, jak ja to strawię? – Alabaster wymownie spojrzała na ucztujących wojowników, a potem ręce Srebrona zagłębione pod jej suknię. Lecz ostatecznie zatrzymała wzrok na pyzatej dziewczynie. Pokazała ją obgryzaną kością, zapytując: – Czemu wskazałeś ją, jako służącą? Ponoć jest twą małżonką.

      – Co siedem traw związało, jedno ostrze rozwiąże. – Wojownik z zadowoleniem poklepał głowicę topora za pasem.

      – Czyżbyś sugerował trawiasty rozwód z tym… szarym gałgankiem?

      – Poniekąd, bo w miejsce srebrnej królowej widzę dla siebie jej białą i skrzydlatą… następczynię.

      – Ciekawe.

      – Razem z jej smokami zapanuję na świecie nad wszystkim, co szare i białe. Ona dokona tego samego u mego boku razem z mymi wojownikami.

      – Coraz ciekawsze. Teraz przynajmniej wiem, co jest tu świętowane.

      – Przyznaję, że mam niezaspokojony apetyt. Choć nie tylko na władzę. – Obejmujący władczynię Srebron jeszcze mocniej na nią naparł, niemal się kładąc na niej.

      – Także się złakomiłam – westchnęła.

      – Zatem?

      – Chcę więcej mięsa, wina, oraz… przestrzeni.

      – Słuszny kierunek, poza przestrzenią. – Srebron się nieco odsunął od Alabaster, po czym przywołał do siebie najbliższego wojownika.

      – Nie on. Niech ona przyniesie i poda. – Wskazała na żonę Etrawy. – Niech poda nisko mi się kłaniając i na kolanach.

      – Może ma jeszcze ucałować twe lotosowe trzewiki? – Mężczyzna się uśmiechnął drwiąco.

      – Ucałuje je podczas zaślubin bieli z szarością lub w czasie… szarości pogrzebu. – Alabaster spojrzała mężczyźnie głęboko w oczy, sama się uśmiechając sprytnie. Rozchyliła wargi i spróbowała męskich ust. Tonąc w męskich ramionach, się zatraciła w tym pocałunku, podobnie zasiadający z nią na perłowym tronie mężczyzna. Kiedy przerwała upojne zbliżenie, zaskoczona stwierdziła: – Biało-szare widmo ślubu się właśnie przybliżyło.

      – A to dlaczego?

      – Bo oddalił zwiastun śmierci koloru szarego.

      – Czyżby takowej śmierci o czerwono-czarnym zabarwieniu? – Srebron otarł ze swych warg białą pomadkę, śledząc z zaciekawieniem wciąż rozchylone usta kobiety, ale obecnie o odmienionej barwie.

      – To byłby piękny zgon przez pocałunek. Nie bierz tego do siebie. – Alabaster beztrosko załopotała skrzydłami.

      – Nie zamierzam się obruszać. Jestem chroniony naparami z siedmiu ziół przez siedem wiedźm. Magia śmierci mi nie straszna, nie zadziała na mnie.

      – A miłosna?

      – Przekonajmy się. – Tym razem to Srebron skosztował kobiecych ust. Ich właścicielka nie protestowała i dwa języki o odmiennej barwie się splotły ze sobą. Zaś Alabaster dodatkowo zagłębiła ręce pod odzienie wojownika, wodząc palcami zwieńczonymi ostrymi paznokciami po muskulaturze klatki piersiowej.

      Czyniła to z powodu autentycznego pobudzenia. Była podniecona tym, że miała tuż koło siebie charyzmatycznego władcę, który właśnie się oparł śmierci. Imponowało jej to. Ponadto po tym wszystkim co się wydarzyło pod Skazą Niebios wręcz miała ochotę się oddać szaleństwu i zapomnieniu pośród pijanych wojów. W osnowie nowych wrażeń zrzuciłaby z siebie wspomnienie tego, co dopiero przeżyła i co pozostawiło w jej sercu zadrę. Lecz chłodna prawda się przedstawiała tak, że wiodącą rolę w jej poczynaniach wciąż inicjowało wyrachowanie.

      Zrozumiała już bowiem na co się zanosiło. Srebron jej pragnął, mając wszystkie atuty, by swój cel szybko osiągnąć. Zatem skoro już musiało do tego dojść, to niech wszyscy zobaczą, że dominującą rolę w tej damsko męskiej relacji zajmuje wielka księżna, a nie przywódca klanowy. Nie mogła pozwolić, aby się stało odwrotnie.

      Kierowana tą myślą usiadła na mężczyźnie okrakiem, po czym zaczęła mu odpinać pasek od spodni. Zaskoczony Srebron przerwał pocałunek i chciał coś powiedzieć. Lecz Alabaster zgasiła mu słowa na ustach, przykładając tam palec. Dała tym do zrozumienia, żeby milczał. Jednak zaraz sama kokieteryjnie zagadnęła:

      – Byłeś już z… białą kobietą?

      – Zaliczyłem kilka bladych wieśniaczek w drodze tutaj.

      – I… jak się spisały? – Władczyni wcisnęła męską twarz w swój biust.

      – Lepiej pachniecie niż szare kobiety. – Srebron się zaciągnął kobiecym zapachem. – W dotyku jesteście chłodniejsze i gładsze. – Całował skórę koło mlecznych sutków. Aż z lekka zagryzł jeden z nich, a władczyni rozkosznie jęknęła. – Nadto wydajecie podczas miłości jakby anielskie piski – zauważył.

      – Zaraz

Скачать книгу