Europa in Flagranti. Stanisław Cat-Mackiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Europa in Flagranti - Stanisław Cat-Mackiewicz страница 13
Dnia 22 stycznia 1901 roku heroldowie w średniowiecznych strojach ogłosili, że Albert Edward, dotychczasowy książę Walii, został królem Wielkiej Brytanii i Irlandii, i państw brytyjskich za morzem, cesarzem Indii. Urodzony w 1841, wstępował na tron, mając lat sześćdziesiąt – rozpoczynał karierę w wieku, w którym inni idą na emeryturę.
Królowa Wiktoria trzymała swego syna w oddali od spraw politycznych, aczkolwiek następca tronu był człowiekiem bardzo inteligentnym i żywo interesował się polityką. Ale królowa Wiktoria nie była zbyt dobrego o nim mniemania. Sama cieszyła się niebywałym autorytetem. Anglicy przez długie lata mieli królów szerzących dokoła zamieszanie i skandale. Królowa Wiktoria, urodzona w 1819, wstąpiła na tron w 1837, mając lat osiemnaście, od razu wypędziła matkę ze swego pokoju sypialnego i zaczęła podpisywać papiery według wskazań swoich ministrów. Z biegiem czasu stała się wzorem monarchy konstytucyjnego. Popularność jej w kraju była rzetelna, ale płynęła przede wszystkim z przyzwyczajenia: Anglik się rodził – panowała Wiktoria; Anglik umierał – panowała Wiktoria. W 1897 roku obchodzono sześćdziesięciolecie jej rządów. Nie zaproszono nikogo z głów panujących europejskich, odproszono tych, którzy chcieli przyjechać, jak wszędobylski cesarz niemiecki Wilhelm II; zaproszono tylko przedstawicieli imperium brytyjskiego. Jaskrawe turbany radżów indyjskich nadawały ciepła tej ceremonii. Imperium w istocie było olbrzymie – królowa miała więcej poddanych, niż było ludności w Chinach, w Rosji, w Ameryce. I pomyśleć, że wystarczyło dwóch angielskich zwycięstw w dwóch wojnach światowych, aby to wszystko diabli wzięli.
Monarchia w Anglii po śmierci Wiktorii była odrobinę zachwiana. Najwybitniejszy z angielskich publicystów, wielki specjalista zagadnień polityki zagranicznej, W.H. Steed, wyrażał opinię, że Anglia stanie się republiką. Muszę tu zaznaczyć, że w roku 1945 najbardziej skrajni lewicowcy w Anglii nie wyrażali tego przekonania. Królowa Wiktoria, która się Francuzom wydawała podobna do grzybka, nadawała się do ośmieszania, ale nikt jej nie ośmieszał. Z tego, co o niej wiem, wydaje mi się wcieleniem nudy. „We are not amused” („Nie jesteśmy zabawieni”) – mówiła, gdy ktoś coś wesołego opowiadał. Nudna niemiecka mieszczka, z możliwie mieszczańskimi gustami, przez geniusza losu wyniesiona na szczyt największego wówczas państwa na świecie i siedząca na tym szczycie niczym na wierzchołku kolumny, niezgrabnie, na podkurczonych nogach i z wyrazem nudy na twarzy.
Syn jej, któremu los kazał być tylko synem przez lat sześćdziesiąt, nie był nudny – o nie. Co prawda znam go tylko z fotografii, książek, plotek, a to nie jest materiał do wyrobienia sobie zdania. Ale podobał mi się bardzo, kiedy w Paryżu na jakimś gala przedstawieniu uściskał rękę tylko dwom osobom: słynnej z piękności aktorce i Clemenceau, który wtedy jeszcze nie był żadnym ministrem, a tylko „tygrysem” utalentowanie obalającym mniej więcej wszystkie po kolei rządy. Późniejszy Edward VII debiutował w zawodzie reprezentacji bardzo wcześnie, bo już w roku 1860, mając lat dziewiętnaście, odwiedzał Amerykę i złożył wiązankę kwiatów na grobie Waszyngtona. Amerykanie byli rozczuleni tym gestem koncyliacji do tego stopnia, że na przyjęciu w Chicago aż dwieście osób z sali, w której czekali na przyjęcie Jego Królewskiej Wysokości, spadło do sali teatralnej na krzesła parteru. Załamała się bowiem pod nimi podłoga będąca jednocześnie sufitem teatralnym. Nikt się nie zabił, było jednak sporo rannych. Znaleźli się Amerykanie, którzy proponowali, że wysuną księcia Walii na kandydata na prezydenta. Jedynie Irlandczycy wyłamali się z ogólnego entuzjazmu i wydali nawet odezwę przeciwko manifestacjom na jego cześć, określając go jako „potomka angielskiej rodziny królewskiej, której nic nie jesteśmy winni, prócz nienawiści wieczystej”.
Albert Edward dawał jednak powód do ustawicznych skandalicznych plotek, w których Anglia się tak lubowała i nadal się lubuje. Miał liczne kochanki, nawet na wieżę Eiffla drapał się w towarzystwie przyjaciółki, lady Warwick. W Anglii powszechnie panuje pederastia i stąd posiadanie kochanki ma w sobie coś z występku przeciw naturze. Z naszego punktu widzenia mniej sympatyczne były plotki, że książę Walii oszukuje podczas gry w karty lub że ulega atakom kleptomanii. Podobno w czasie zwiedzania przez niego sklepów antykwarskich szedł za nim urzędnik, który płacił żądaną cenę za przedmioty, które znikały. Ale – jak powtarzam – być może, że to były wszystko zwyczajne angielskie plotki.
Tak czy inaczej, jeśli Edward VII poderwał prestiż monarchii za czasów swego następstwa tronu, to go naprawił za czasów, kiedy był królem. Pierwszy akt jego panowania był następujący: podano mu do odczytania deklarację obejmowania tronu, wzorowaną na tej, którą wygłosił swego czasu Wilhelm IV. Król wzruszył ramionami i wypowiedział własną, przez siebie samego skomponowaną deklarację, nowoczesną, taktowną, świetną. Z miejsca się okazało, że król swoją inteligencją góruje nad ministrami.
W roku 1859 książę Walii ożenił się z Aleksandrą, królewną duńską, śliczną, pogodną i cnotliwą1. Z jej siostrą był żonaty Aleksander III rosyjski. Nie było to politycznie bez znaczenia. Dwór duński nienawidził Niemców, a zwłaszcza Bismarcka, ponieważ w 1864 roku Dania została pozbawiona Szlezwiku i Holsztyna na rzecz Niemiec. Starsza siostra Edwarda była żoną szlachetnego i humanitarnego, lecz krótkotrwałego, studniowego cesarza Niemiec Fryderyka i matką Wilhelma II. Stąd Edward był jednocześnie wujem rodzonym i Wilhelma II, i Mikołaja II. Miało to także swoje konsekwencje. W sporach pomiędzy Wilhelmem II a jego matką Edward brał zawsze stronę swojej siostry i w ogóle Wilhelm II swoją elokwencją, patosem, hałaśliwością i kabotynizmem działał mu na nerwy. Natomiast Mikołaj II był człowiekiem spokojnym, skrytym, podejrzliwym, ale w obcowaniu intymnym zupełnie uroczym. Edward VII opanowany był przez pewne predyspozycje, które skłaniały go na drogę do trójporozumienia, jeśli można tak powiedzieć. Miłość i zachwyt w stosunku do Paryża, w którym wyszumiał swoją młodość, niechęć do Wilhelma II, neutralny stosunek do dworu rosyjskiego. Nie można przeceniać znaczenia takich osobistych drobnostek, ale nie należy przechodzić koło nich bez zwrócenia uwagi.
II
Koronacja Edwarda VII miała się odbyć 26 czerwca 1902 roku, ale król niebezpiecznie zachorował na ślepą kiszkę, obawiano się o jego życie i był koronowany dopiero w kilka tygodni później, 6 sierpnia2. Uroczystość podobno była wspaniała… tylko że ja sam widziałem koronację w Londynie i stąd nie potrafię się nią należycie przejąć. Anglicy są narodem mającym niesłychane zalety i wartości, ale są zupełnie pozbawieni elementarnego gustu, jeszcze bardziej niż Niemcy. Widziałem raz Londyn jeszcze brzydszy niż zwykle i to był Londyn w dzień koronacji, przystrojony na to wielkie święto narodowe. Muszę jednocześnie powiedzieć, że widziałem też Londyn piękniejszy niż zwykle, a mianowicie w czasie… zaciemnienia, kiedy nie było widać brzydoty jego ulic, a natomiast imponowały spokój i dyscyplina publiczności wobec bombardowania.
Mój Boże! Przed koronacją obecnej królowej, Elżbiety II, wystawy wielkich sklepów londyńskich były pełne płaszczy z gronostajami dla lordzic i sukien dla kobiet, które miały wziąć udział w dostojnym obrzędzie. Myślałem sobie, jakie to wszystko byłoby ładniejsze, gdyby to był Paryż i gdyby koronował się nie król angielski, lecz francuski. I myślałem sobie także, o ileż to wszystko byłoby bardziej gustowne, estetyczniejsze, bardziej dostojne i wdzięczne, gdyby w to miały ubierać się panie i panny z naszej arystokracji rodowej. Jakże by to umiały na siebie włożyć nasze Radziwiłłówny, Sapieżanki, Tyszkiewiczówny. Niestety dziewczęta