Zależna od mafii. Ada Tulińska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zależna od mafii - Ada Tulińska страница 14

Zależna od mafii - Ada Tulińska

Скачать книгу

westchnieniem sięgnąłem po beżową teczkę i zamknąłem drzwi.

      Wszedłem do domu z zaciśniętymi zębami. Julii nie było na dole w salonie, więc poszedłem na górę. Bez pukania otworzyłem drzwi do łazienki, a potem do jej sypialni. Oba pomieszczenia okazały się puste. Moim sercem szarpnął nieprzyjemny skurcz. Jak się okaże, że była na tyle głupia, żeby uciec, nie będę miał wyboru.

      W mojej sypialni również jej nie było. Teczka zaskrzypiała nieprzyjemnie pod naciskiem moich palców. Rzuciłem ją na łóżko i wyciągnąłem z kieszeni telefon. Aleks odebrał po dwóch sygnałach.

      – Tak, szefie?

      – Uciekła. Nie może być daleko. Przyprowadźcie mi ją żywą – syknąłem do telefonu.

      Zostawiłem ją jedynie na kilka godzin. Dom znajdował się na totalnym odludziu za miastem. Teren posesji rozciągał się na dwa kilometry. Nie wiem, jakim cudem mogła wyjść przez bramę, przecież nie znała kodu. Wspięła się na mur? To by było w jej stylu. Trzeba było zainstalować ten pieprzony monitoring albo zostawić ją skutą.

      Spokojnie, znajdą ją, a wtedy pożałuje.

      Postanowiłem zrelaksować się przy szklance whisky na dole i dokładnie przejrzeć dokumenty. Z niechęcią ponownie wziąłem do ręki tę przeklętą teczkę. Kiedy ją znowu przywleką przed moje oblicze, niczym łup wojenny pod tron króla, nie będę miał litości. Nie jestem dobrym człowiekiem. Gdy schodziłem po schodach, dobiegł mnie dźwięk rozsuwanych drzwi tarasowych i odgłos delikatnych kroków.

      Spojrzałem ponad poręczą w stronę salonu. Julia, ubrana w jedną z seksownych sukienek, które jej kupiłem, i z narzuconym na ramiona kocem, właśnie weszła do środka i od razu skierowała się do kuchni, żeby wstawić czajnik na gaz. Było coś fascynującego w obserwowaniu jej, kiedy nie wiedziała, że ktoś na nią patrzy. Zachowywała się w mojej kuchni zupełnie swobodnie i ze zdziwieniem stwierdziłem, że podoba mi się ten widok. Zrzuciła z siebie koc, ukazując jasną zmarzniętą skórę. Naprawdę bardzo mi się podobała. Zajrzała do lodówki i wyciągnęła produkty na kanapki. Po chwili dom wypełnił apetyczny zapach parzonej kawy i skwierczących na patelni kiełbasek.

      Julia odwróciła się, podśpiewując sobie pod nosem, i nagle zamarła.

      – Nie wiedziałam, że już wróciłeś – powiedziała i wróciła do nakładania sobie na talerz wczesnego lunchu.

      – Nie powinnaś była wychodzić – stwierdziłem szorstko. Jej wzrok na chwilę zatrzymał się na moich dłoniach ściskających teczkę. Natychmiast się rozluźniłem.

      – Długo się tak gapisz? – zapytała i usiadła przy wyspie, gotowa do posiłku. W jakiś sposób imponowało mi, że mimo wszystko się mnie nie boi.

      Zacząłem powoli schodzić na dół.

      – Wystarczająco długo, by się znudzić – mruknąłem. Ręce Julii na moment zastygły, ale niemal od razu wróciła do krojenia kiełbaski. Po chwili znalazłem się naprzeciwko niej, po drugiej stronie wyspy. Oparłem ramiona o blat. Spięła się, przy mnie już nie była taka swobodna i beztroska jak jeszcze kilka sekund temu. I bardzo dobrze.

      – Co tam masz? – zapytała, skupiając się przesadnie na krojeniu. Sięgnąłem po kawę, którą nalała sobie z ekspresu, i po prostu ją sobie przywłaszczyłem. Nie skomentowała tego.

      – Twoje pierwsze zadanie – powiedziałem spokojnie.

      Spojrzała na mnie gwałtownie, a jej oczy rozpromieniły się mieszaniną strachu i ekscytacji.

      Otworzyłem teczkę i zacząłem powoli wyjmować jej zawartość. Pokazałem jej pierwsze z kilku zdjęć. Przedstawiało napakowanego faceta w garniturze, wysiadającego ze srebrnej limuzyny.

      – Nazywa się Nikolaj Aristow. Jest rosyjskim miliarderem, właśnie przeprowadził się do Wrocławia.

      Oczy Julii zatrzymały się na twarzy faceta.

      – Twoim zadaniem będzie zbliżenie się do niego i… infiltracja jego organizacji. Nie znamy jego zamiarów.

      Wyjąłem kolejne zdjęcie.

      – To były bokser – powiedziałem, pokazując jej nastolatka, którego rękę właśnie podnosił sędzia. – Dorobił się na sprzedaży taniego alkoholu. Podejrzewamy jednak, że może nam narobić bałaganu w mieście.

      Julia wyglądała, jakby było jej niedobrze.

      – Co… co dokładnie masz na myśli, mówiąc: zbliżyć się do niego?

      Napiłem się kawy.

      – Zrobisz, cokolwiek będzie trzeba.

      Przełknęła ślinę i wzięła jedno ze zdjęć do ręki. Zafalowało, to jej dłoń się trzęsła.

      – Będziesz codziennie zdawać mi raport ze wszystkiego, co razem robicie i o czym rozmawiacie. Będziesz stale na podsłuchu. Muszę się dowiedzieć wszystkiego: jak wygląda jego dzień, ilu ludzi go pilnuje, jakiej pasty do butów używa. Wszystkiego, rozumiesz?

      Powoli pokiwała głową.

      – Jak długo ma to trwać i jaka część długu zostanie w ten sposób spłacona?

      – Ćwierć i masz miesiąc.

      – Całość i dasz mi więcej czasu – wypaliła od razu. – To niebezpieczny mężczyzna i nie jest głupi. Nie zaufa mi od razu.

      Musiałem się z nią zgodzić.

      – A, i chcę również wrócić do swojej pracy – dodała. – Moja przykrywka musi być autentyczna.

      Otworzyłem usta, żeby zaprotestować, ale znowu mnie uprzedziła:

      – Ja i tata wracamy do domu.

      – Nie. To nie wchodzi w grę.

      – No to jak to sobie wyobrażasz? – Teraz splotła dłonie pod brodą, przyglądając mi się ze szczerą ciekawością i lekką kpiną.

      – Przydzielę ci jedno z mieszkań w centrum Wrocławia. Nie wspomnisz mu o swoim ojcu. W mieszkaniu będzie monitoring, żebym wiedział na bieżąco, co się dzieje.

      Wzdrygnęła się, a potem pokręciła głową.

      – Nie. Musisz mi dać więcej swobody.

      – Nic z tego. – Odstawiłem kubek na blat i zacząłem się do niej zbliżać.

      – On mnie na pewno dokładnie sprawdzi i wywęszy podstęp – mówiła, śledząc każdy mój ruch. – Muszę być wiarygodna.

      Zaszedłem ją od tyłu i położyłem dłonie na jej biodrach.

      – Przeceniasz swoją rolę. Mężczyźni tak nie analizują. Jak mu się spodobasz, będzie myślał o tym, jak cię przełożyć przez oparcie kanapy, a nie o tym, jaką masz historię mieszkaniową. Musimy zadbać o to, żeby miał gdzie to zrobić, jak przyjdzie

Скачать книгу