Pod powierzchnią. Lynn H. Blackburn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pod powierzchnią - Lynn H. Blackburn страница 20

Pod powierzchnią - Lynn H. Blackburn

Скачать книгу

ci się niedobrze, co? – spytał. – Bo ta pielęgniarka mnie pobije, jeśli tak się stanie.

      Zaśmiała się.

      – Megyn nie skrzywdziłaby muchy. Myślę, że jesteś bezpieczny.

      – Ulżyło mi, ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

      – Czuję się dobrze. Właśnie się zastanawiałam, czy tak zostanie. To wszystko jest pyszne, ale nie dam rady dokończyć. Weźmiesz trochę?

      – Co?

      – Patrząc na to, jak wyczyściłeś talerz, domyślam się, że nie jadłeś cały dzień. A nie miałeś przewagi w postaci znieczulenia.

      – Nie powiedziałbym, że to przewaga.

      Uśmiechnęła się i przesunęła kaszę kukurydzianą w jego stronę.

      – Chcesz trochę?

      Nie powinien.

      – Och, dobrze – rzekł. Wziął pojemnik z kaszą i przełożył zawartość na swój talerz.

      Z korytarza dobiegł głośny dźwięk uderzenia. Kasza nie trafiła na talerz, tylko wysypała się na podłogę, kiedy Ryan gwałtownie wstał. Sięgnął po broń i stanął między Leigh a drzwiami.

      Drzwi otworzyły się gwałtownie i stanęła w nich Megyn ze śmiertelnie bladą twarzą.

      – Przepraszam, że przeszkadzam, ale coś bardzo złego dzieje się z tym policjantem.

      – Co? – spytała Leigh.

      Ryan ruszył w stronę drzwi. Nie chciał wybiegać na korytarz. To mogła być pułapka.

      – Co się dzieje?

      Poczuł ulgę, słysząc głos Gabe’a.

      – Pete – powiedział Gabe – co się stało?

      Ryan nadal się wahał. Jego kolega przecież dałby sobie radę, a otwieranie drzwi mogło być zagrożeniem dla Leigh.

      Gabe zawołał:

      – Parker? Wszystko w porządku? Przydałaby mi się pomoc.

      Ryan wychylił głowę.

      Ujrzał Pete’a, który z trudem próbował się podnieść z ziemi, i Megyn tuż przy nim.

      – Próbujecie mnie zabić? – bełkotał młody policjant.

      Ryanowi zajęło chwilę, aby go zrozumieć. Patrzył to na niego, to na pielęgniarkę, to na Gabe’a. Pielęgniarka była przerażona. Gabe… nie.

      – Pete, przyjacielu – powiedział, podchodząc do niego ostrożnie. Nawiązał kontakt wzrokowy z Ryanem, po czym popatrzył na broń przy pasku Pete’a.

      – Odejdź ode mnie – wymamrotał policjant. Nadal stał, chociaż wydawało się, że nie panuje nad swoimi nogami. – Jestem zbyt młody, by umierać.

      Co się dzieje? Pete zachowywał się, jakby był pod wpływem jakichś narkotyków.

      Gabe wyciągnął do niego rękę.

      – Pete, nikt nie chce cię skrzywdzić. Usiądźmy, a ty powiesz mi, o co chodzi.

      Młody policjant opadł, opierając się o ścianę. Mówił coś o widzeniu przez dziurkę, ale jego mowa była tak bełkotliwa, że Ryan nic z tego nie rozumiał.

      Gabe nie spuszczał wzroku z Pete’a. Ryan nie miał pojęcia, co zamierzał, ale ufał mu. Policjant uklęknął przy Pecie i w jednym momencie przewrócił go i zakuł w kajdanki.

      Wtedy Ryan odebrał mu broń.

      – Przepraszam, że ci to robię, Pete – mówił uspokajająco Gabe. – Obiecuję, że jesteś bezpieczny. Próbuję tylko chronić panie.

      – Ryan, zadzwoń po wsparcie.

      Nie czekał na wyjaśnienie. Wykręcił numer do dyspozytora i zgłosił się.

      Pete jęczał z podłogi.

      – Proszę pani – powiedział Gabe do Megyn spokojnym głosem.

      – Tak? – Jej głos się trząsł, ale podeszła do niego ostrożnie.

      – Wydaje mi się, że temu oficerowi podano jakieś środki. Będzie potrzebował pomocy medycznej.

      Skinęła głową.

      – Teraz – powiedział Gabe ponaglającym tonem.

      Megyn rzuciła się do telefonu. Słyszał, jak mówiła coś, co odbijało się echem w głośnikach w korytarzu. Miał nadzieję, że wzywała pomoc.

      – Co się stało? – Głos Leigh dobiegł ze znacznie mniejszej odległości, niż powinien.

      Ryan odwrócił się i zobaczył, że stała tuż przy nim. Rurka kroplówki zwisała z jej ręki.

      – Co robisz? Musisz wrócić do łóżka. Dopiero co miałaś operację.

      Zignorowała go i uklękła przy Pecie. Musiała odczuwać ból, bo jęknęła, kiedy dotknęła kolanem podłogi.

      – Pete? Hej, Pete?

      Sprawdziła jego oczy i jej twarz się rozjaśniła.

      – Widzi jakby przez dziurkę? – skierowała pytanie do Gabe’a.

      – Może. Chyba jest pod wpływem narkotyków czy czegoś takiego.

      – Musimy go posadzić. Szybko – poleciła. Wręcz rozkazała.

      Ryan rzucił się, by pomóc Gabe’owi usadowić Pete’a przy ścianie, równocześnie obserwując korytarz.

      – Możesz zdjąć mu kajdanki, Gabe – powiedziała Leigh.

      Czyli mówili sobie po imieniu.

      – Nie jest dla nikogo niebezpieczny.

      Ryan nie był pewny, czy miała rację, ale jego kolega znał się na narkotykach. Pomógł przytrzymać Pete’a, a wtedy Gabe zdjął kajdanki.

      – Dziękuję. To ułatwi pracę zespołowi – kontynuowała Leigh.

      Kiedy tylko puszczali Pete’a, ześlizgiwał się w dół albo przetaczał się z jednej strony na drugą. Jego wzrok nie mógł się na niczym skupić.

      Leigh trzymała rękę na jego nadgarstku.

      – Ma bardzo przyspieszony puls – stwierdziła.

      Ryan i Gabe odskoczyli, bo Pete zwymiotował. Trochę wymiocin trafiło na Leigh. Nie wzdrygnęła się. Chyba przewidziała taką reakcję organizmu i dlatego chciała, by siedział – żeby się nie zadławił.

      – Możecie

Скачать книгу