Raw. Aurora Belle
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Raw - Aurora Belle страница 12
Przez dłuższą chwilę przygląda mi się uważnie w słabym świetle.
– Potrzebujesz mnie, żeby zasnąć? – pyta ostro.
Cholera.
Powiedział to w sposób, który sugeruje, że nie o samo spanie mu chodzi.
– Tak.
Sutki sztywnieją mi pod jego spojrzeniem. Niemal robi krok do przodu, ale się powstrzymuje. Sięga do kieszeni, wyciąga kilka cukierków, a potem wrzuca je sobie do ust.
– Pieprzę się tylko w jeden sposób – mówi cicho, ssąc je.
Brzmi tak wulgarnie, że aż rozchylam usta z sapnięciem.
Zbliża się, nie odrywając ode mnie wzroku.
– To brudny sex. – Obserwując moją reakcję, dodaje: – A tego rodzaju brudu – nabiera powietrza, a potem je wypuszcza – nie da się zmyć.
Powiedz mu dobranoc i zapomnij o sprawie.
– P-pokaż mi – jąkam.
Oszalałaś?!
Mruży brązowe oczy, marszcząc brwi. Najwyraźniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
– Chyba nie wiesz, co mówisz. – Przełykam z trudem ślinę, a on opiera się o komodę. – Jeśli w trakcie zmienisz zdanie, nie przestanę. A ostatnim, czego mi trzeba, jest kobieta krzycząca, że ją zgwałciłem.
Zamykam oczy z nadzieją, że nie dostrzega mojego drżenia. Zmuszam się, by je otworzyć, gdy mówię cicho:
– Chcę tego.
Prostuje się, a na jego twarzy pojawia się obojętność.
– Błagaj.
O Boże, co? Poważnie? Każ mu się wynosić!
– Proszę – mówię to zbyt cicho, zagłusza mnie wyjący za oknem wiatr.
Wstyd mi za siebie, że tego chcę. Sam ostrzega, że nie pieprzy się łagodnie. To powinno mnie odstraszyć.
Powoli wkłada rękę do kieszeni, kręcąc głową.
– Nie, Alexa. To za mało. – A potem odwraca się do wyjścia.
Siedzę w łóżku czerwona niczym piwonia.
Czy poważnie właśnie zostałam spławiona przez swojego stalkera? Co tu się odpierdala?
Moje ciało nie przyjmuje odpowiedzi odmownej, wyskakuję z łóżka i pędzę korytarzem, by dopaść Twitcha przy drzwiach. Właśnie je otworzył. Zamykam je z trzaskiem.
Muszę się dość mocno krzywić, bo unosi brwi. Przygląda mi się, a ja warczę:
– Nie możesz tego zrobić, Twitch. Nie zachowuj się jak dupek! Nie dałeś mi szansy, żebym…
– Dałem ci szansę, kiedy kazałem ci błagać – przerywa mi.
Szczęka mi opada.
– To był test?
Wzrok mu nieco łagodnieje.
– Nie. Po prostu tak lubię. A jeśli cię to nie kręci, to trudno. Albo dasz mi kontrolę, albo – wzrusza ramionami – nic z tego.
Nie wiem, co robić. Czy ryzykuję właśnie, że mu się oddaję całkowicie? Choćby na jedną noc?
Po raz kolejny wyciąga rękę ku klamce, ale strącam ją biodrem.
– Zrobię to. Zrobię wszystko, co powiesz.
– Pokaż mi, jak bardzo tego chcesz.
Policzki oblewa mi rumieniec.
Oblizując wargi, pochylam się w jego stronę, ale łapie silnie mój podbródek. Marszczy brwi, po czym łagodnie udziela mi reprymendy:
– Nie możesz mnie pocałować, dopóki ci nie pozwolę.
Również marszczę brwi.
W takim razie jak mam mu pokazać…
Otwieram szeroko oczy i przełykam głośno ślinę. Usta mu drgają, gdy orientuje się, że załapałam.
Zamykam oczy, a następnie klękam powoli, przytrzymując się drzwi. Gdy jestem już na kolanach, drżącymi dłońmi sięgam do jego paska. Nie jestem pewna, dlaczego to robię, ale patrzę na niego, milcząco pytając o zgodę. Jego wzrok łagodnieje, kładzie rękę na mojej głowie i lekko gładzi włosy.
Zgoda.
Nieco odważniejsza rozpinam mu pasek oraz spodnie, po czym opuszczam dżinsy, ciągle na niego patrząc. Pocieram go przez chwilę przez materiał bokserek. Wciąga powietrze. Nabieram pewności siebie.
Sięgam do bielizny i wyciągam go.
Wytrzeszczam oczy.
Słodki Jezu!
Patrzę na Twitcha szeroko otwartymi oczami. Przeszywa mnie spojrzeniem.
– Spraw, żebym tego chciał.
Trzymam w lekko drżącej dłoni jego częściowo twardego fiuta i nie bardzo wiem, co z nim zrobić. Nigdy wcześniej nie byłam z mężczyzną, który miałby tam kolczyk. Układa się pionowo, jedna srebrna kulka spoczywa na wrażliwej dolnej części, a druga na czubku penisa.
Jest gruby. Jest długi. Jest gładki.
Jest imponujący.
Widziałam wystarczająco wiele penisów, by wiedzieć, że ten jest ponadprzeciętny.
Pewnie duży facet potrzebuje dużego fiuta… prawda?
Ściskając go mocniej, dołączam drugą rękę. Jest już niemal całkiem sztywny. Nie odwracając wzroku, rozchylam usta, po czym delikatnie całuję czubek, który podryguje w moich dłoniach. Zamknąwszy oczy, składam pocałunki na jego główce, pocierając go lekko.
Czas przejść do rzeczy.
Otwieram usta szerzej, by polizać go od początku do końca. Chłonę jego ciepło. Dobrze smakuje. Jest czysty oraz lekko piżmowy, czyli taki, jaki powinien być mężczyzna. Gdy docieram do główki, zamykam na niej usta, a po chwili ssę. Nie otwierając oczu, biorę go głębiej do buzi. Kulki z jego kolczyka wydają się dziwne i nieznajome, a jednocześnie idealne.
Jego solidny wzwód oraz ciepło kolczyka na języku wprowadzają mnie w trans.
Nie zastanawiając się już nad tym, co robię, wzdycham lekko, po czym zaczynam pracować głową. Rozsuwa szerzej nogi. Zabiera jedną moją rękę z fiuta i wkłada ją do bokserek, pod jądra.
Prawie