Raw. Aurora Belle

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Raw - Aurora Belle страница 14

Автор:
Серия:
Издательство:
Raw - Aurora Belle

Скачать книгу

że nie przestanę? Sprawdzasz mnie, kochanie?

      Szczerość. Bądź szczera.

      Czasem żałuję, że nie mogę cofnąć swoich słów. Próbuję naprawić to, co tak skutecznie psuję.

      – Przepraszam. Po prostu musiałam się upewnić.

      Przesuwa dłonią w górę i w dół po moich plecach, a ja zaczynam się odprężać. Nie umiem rozpracować tego faceta. Nastrój zmienia mu się tak szybko. Jest całkowicie nieprzewidywalny. A to sprawia, że czuję się niepewnie.

      Nadal ubrany, z fiutem na wierzchu, nie przestaje głaskać moich pleców, gdy wyjaśnia:

      – Mówiłem, że to nie jest żaden test, Alexo. – Nachyla się, by wyszeptać mi do ucha: – Jeśli chcesz, żeby było dobrze, musisz tylko… poddać się.

      Wydaje się to całkiem proste. W teorii. Prawda?

      Nie. Nieprawda. Ani trochę.

      Gdy pochodzi się z takiego domu, z jakiego pochodzę ja, i wyrwie się z niego, wolna wola jest bardzo ważna. Bo czasem ma się tylko to. A świadomość, że ma się wybór, daje poczucie bezpieczeństwa. Więc choć wydaje mi się, że rozumiem Twitcha i jego potrzebę dominacji, nie wiem, czy tak łatwo przyjdzie mi poddanie się. Choć gdybym miała ulec osobie, której ufam…

      Ufasz mu. Nie wiesz, dlaczego… ale ufasz.

      Nagle czuję się upokorzona. Nie wierzę, że to robię. Unikając jego spojrzenia, błagam cichutko:

      – Nie krzywdź mnie, Twitch. Proszę, nie krzywdź mnie.

      Dłoń, która gładzi moje plecy, zamiera. Tym samym tracę ostatnią rzecz, która zapewniała mi odrobinę spokoju.

      – Rozbierz mnie, dziewczyno – żąda chrapliwym głosem.

      Serce wali mi w piersi.

      To się dzieje naprawdę. Naprawdę pozwalam mu robić ze mną te rzeczy. Złe rzeczy.

      Przypieczętowuję swój los, gdy mocno łapię za brzeg jego koszulki i ściągam mu ją delikatnie przez głowę. Spada na podłogę z szelestem, a ja przesuwam kciuki na jego dżinsy. Unoszę wzrok, by spojrzeć mu w oczy.

      Niczym się nie zdradza. Jego twarz pozostaje pusta. Pozbawiona wyrazu.

      Powoli ściągam mu spodnie. Zatrzymują się w okolicach kostek. Cholera. Zapomniałam o butach. Z nadzieją, że nie zjebałam po raz trzydziesty ósmy tego wieczora, patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Ale on uśmiecha się lekko, by dać mi znać, że wszystko w porządku. Klękam przy jego stopach, rozwiązuję sznurówki i ściągam buty oraz skarpetki, po czym pozbywam się spodni.

      Cóż.

      To było dziwne.

      Dla mnie.

      Wyciąga dłoń; przyjmuję ją, a on pomaga mi wstać. A potem robi coś, czego się nie spodziewam. Przyciąga mnie do siebie, bierze moje ręce i zaplata je sobie w talii. Jego ramiona otaczają moje ciało. I stoimy tak, nadzy, w ciasnym, mocnym uścisku. Mam ochotę posłuchać bicia jego serca. Potrzebuję dowodu, że je posiada. Serce, znaczy się. Odwróciwszy głowę, kładę skroń na jego piersi, a potem zmykam oczy i z głębokim westchnieniem ściskam go w talii.

      Zaczynam już myśleć, że niepotrzebnie się przejmowałam, kiedy ściska mnie mocno. Naprawdę mocno. Za mocno, do cholery. Nie jestem w stanie się ruszyć. Czuję się uwięziona, więc się spinam.

      – Nie walcz ze mną. Mogę sprawić, że obojgu nam będzie się to podobało.

      Zgadzam się z nim, ale ciało ma inne plany. Zaczynam się wyrywać, na co on się śmieje.

      – Albo walcz. Jak wolisz. Nie chcę cię skrzywdzić, ale zrobię to, jeśli będę musiał, Alexo. Wybór należy do ciebie.

      Szarpię się nadal i syczę:

      – Nie mam żadnego wyboru. Nie mam wyboru. Nie mogę się ruszyć. Nie mogę o czymkolwiek zdecydować, do kurwy nędzy! – Wyraźnie panikuję.

      Ściska mnie mocniej, niż powinien, rozkazując:

      – Spójrz na mnie.

      Nie chcę, jestem zdenerwowana. I nagle ogarnia mnie gorycz. Nie chcę, by ktoś odbierał mi prawo do decydowania o sobie.

      Nie chcę być słaba.

      Jako że nie reaguję na jego polecenie, Twitch zabiera jedną rękę i nim się orientuję…

      Plask!

      Tyłek mnie piecze. Uderzył mnie jeszcze mocniej niż wcześniej! Bez namysłu otwieram usta.

      – Co ty odpierdalasz? Przestań!

      Plask!

      Pośladki pieką mnie tak bardzo, że czuję się, jakby płonęły. To mnie nie powstrzymuje.

      – Mam dość! Przestań, Twitch. Wystarczy. Nie chcę być twoją małą, słabą dziwką. Koniec z tym!

      Marszczy brwi na moje słowa. Mocno. Całkowicie rozluźnia uścisk, a kiedy jego ramiona opadają, czuję ogromną pustkę, której nie potrafię wyjaśnić.

      Odsuwa się, patrzy na mnie przez chwilę, po czy stwierdza wolno, ale pewnie:

      – Nie biorę do łóżka słabych kobiet. Nigdy. – Powietrze w korytarzu zamiera. To przerażające. – Nigdy.

      Chcę, żeby wyjaśnił, co ma na myśli, ale jestem w stanie jedynie objąć się ramionami, by zakryć biust. Zbieram się na odwagę i otwieram usta, żeby o to zapytać, ale nie wydostaje się z nich żaden dźwięk. Zamykam je więc, godząc się z faktem, że nie uda mi się to.

      Boli mi w piersiach.

      Gdy patrzę na duże, solidne ciało Twitcha, chce mi się płakać.

      Cóż za cholerna szkoda.

      Mija kilka minut, a my stoimy tak bez ruchu. Kiedy w końcu na niego zerkam, wygina kącik ust w najpiękniejszym krzywym uśmiechu, jaki widziałam. Podchodzi, po czym obejmuje mnie lekko w talii.

      – Widzisz? Nie jesteś słaba. – Patrzę na niego, a on wyjaśnia: – Słaba kobieta już by przeprosiła. Wiem, że chcesz tego równie mocno jak ja, ale i tak nie przeprosiłaś za coś, co powiedziałaś szczerze. Słaba kobieta przeprosiłaby, nawet jeśli wcale nie byłoby jej przykro. Jak mówiłem, nie zadaję się ze słabymi kobietami. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak silna musi być kobieta, żeby robić to, o co proszę?

      Wow. Nie myślałam o tym w ten sposób.

      – Tylko silna kobieta jest w stanie pokonać swoje lęki i wyjść ze strefy komfortu, by zrobić coś, co sprawia, że czuje się niepewnie, może nawet czego się boi. Wiem, że jesteś niezależna, a możliwość wyboru jest dla ciebie równie ważna jak duma, ale nie zrozum mnie źle. Silna kobieta może być również uległa w łóżku. Nie jest przez to słaba.

Скачать книгу