Raw. Aurora Belle
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Raw - Aurora Belle страница 13
Gdy znów głaska mnie po włosach, jeszcze bardziej się odprężam i biorę go głębiej bez krztuszenia się. Wplata palce we włosy i ciągnie. Otwieram oczy z bólu, a potem sapię, kiedy mnie odsuwa. Patrzę na niego, krzywiąc się. Powieki ma prawie całkiem przymknięte.
– Wystarczy – mruczy.
Rozluźnia uścisk we włosach. Łapie mnie za ramię, unosi i rozkazuje cicho:
– Rozbieraj się.
Bez namysłu łapię koszulkę, po czym ściągam ją przez głowę. Odkryte piersi pokrywają się gęsią skórką pod wpływem chłodnego powietrza. Sutki mi sztywnieją. Nie uchodzi to uwadze Twitcha. Nozdrza mu drgają, a oczy błyszczą. Chwilę później unosi rękę, by potrzeć jeden z sutków kciukiem oraz palcem wskazującym. Otwieram usta w bezgłośnym jęku i nachylam się w jego stronę. Szczypie sutek nieco zbyt mocno. Wciągam powietrze z syknięciem.
– Powiedziałem, żebyś się rozbierała, Alexo – upomina mnie.
Dobrze. Tak się napaliłam na tego faceta, że czuję się, jakbym była wstawiona.
Zahaczam kciukami o gumkę spodenek od piżamy i majtek, po czym ściągam je powoli wzdłuż ud, aż opadają same na podłogę.
No i jestem. Naga. Przed mężczyzną, który śledził mnie, odkąd sięgam pamięcią.
Kurwa, co jest ze mną nie tak?
Nie mam czasu na zastanowienie, bo Twitch chwyta mnie w talii i przyciąga, by przycisnąć do swojego ciała.
Nie jestem niska. Przeciwnie, jestem dość wysoka jak na kobietę, ale przy Twitchu czuję się malutka.
Ściska mnie w talii.
– Na pewno tego chcesz? – Przygląda się mojej twarzy spod przymkniętych powiek. – Musisz otworzyć te śliczne usta i powiedzieć to na głos. To twoja ostatnia szansa, żeby się wycofać.
Na myśl, że Twitch miałby teraz wyjść, czuję niepokój. Mowy nie ma.
Z nagim biustem przyciśniętym do jego koszulki patrzę mu w oczy, gdy szepczę:
– Pragnę cię.
Reaguje na moje słowa. Wygina usta w okrutnym uśmiechu, jego spojrzenie staje się bezwzględne.
– Wreszcie, kurwa.
Co?
Mózg krzyczy, żebym zastanowiła się nad jego słowami, ale gdy zsuwa dłonie z moich bioder na tyłek, przepadam. Odchylam głowę i jęczę cicho, kiedy niezbyt delikatnie chwyta moje pośladki. Przyciąga mnie do siebie, a następnie żąda:
– Spójrz na mnie. – Spełniam jego polecenie. Brązowe oczy patrzą na mnie ostro, gdy pyta: – Kogo pragniesz? Mów.
O sekundę za długo zwlekam z odpowiedzią. Wiem to, bo silny klaps sprawia, że podskakuję i sztywnieję. Robię się czerwona jak burak.
Co, do licha? To boli!
Mrużąc oczy, już otwieram usta, by powiedzieć mu, co o tym myślę, gdy jedną ręką ściska pośladek tak mocno, że czuję ból, a drugą wkłada we włosy i ciągnie mnie tak, że aż się krzywię. Opuszcza rozzłoszczoną twarz, aż znajdujemy się niemal nos w nos i wtedy to widzę.
Wyzwanie.
Prowokuje mnie, żebym coś powiedziała. Cokolwiek. Prowokuje mnie samym tylko spojrzeniem.
Wyraźnie zawiedziony mózg oklaskuje moją głupotę.
Przed tym mnie właśnie ostrzegał. Właśnie na to się zgodziłam.
Patrzę na niego jeszcze przez chwilę, a później pokonana spuszczam wzrok na jego gardło. Zaskakuje mnie swoim kolejnym ruchem.
Pochyla się, całuje mnie w czubek głowy, po czym mruczy:
– Wiedziałem, że będziesz idealna. Kurwa, wiedziałem.
Moja nagość nagle sprawia, że zaczynam czuć się bezbronna, unoszę więc ręce, by zakryć biust. Twitch całuje ponownie moje włosy.
– Zimno ci?
Potrząsam głową, czując, że nie powinnam kłamać. W końcu jest socjopatą. Chciałabym zdobyć jego zaufanie. Szturchając mnie, pyta stłumionym głosem:
– Czujesz się niezręcznie?
Natychmiast kiwam głową. Ściska jeszcze raz mój tyłek, a potem przysuwa usta do mojego ucha.
– Dobrze. Przyzwyczajaj się do tego. Bo będę z tobą robił bardzo złe rzeczy.
I wtedy całe ciepło oraz poczucie bezpieczeństwa, które czułam, ulatują przez okno.
Mimowolnie zastanawiam się, w co ja się wpakowałam.
Na twarzy Alexy pojawia się strach.
Powinna się bać. Gdybym nie znał jej tak dobrze, przełożyłbym ją przez kolano i sprał za to, że wpuściła do domu kompletnie nieznajomego mężczyznę.
Ale o to właśnie chodzi. Nie jestem nieznajomym. I choć ona jeszcze tego nie rozumie, czuje to samo co ja, gdy jesteśmy razem.
Czuje się, jakby wróciła do domu.
Co nie jest dobre, bo chociaż ją znam, nie znaczy to, że dostanie ode mnie taryfę ulgową. Przeciwnie.
Muszę ją ukarać.
Potrzebujesz jej. Tylko jej. Niczego więcej.
Ignoruję głos w myślach, patrząc na swoją nagrodę. To przez nią jestem taki, jaki jestem.
To wszystko jej wina.
A teraz za to zapłaci.
Do tego czasu powinnam się już zorientować, że to zły pomysł. Miałam wcześniej do czynienia ze złymi ludźmi. Znam ten wyraz twarzy, który widzę u Twitcha, i choć nie wiem, dokąd mnie to zaprowadzi, jednego jestem pewna…
Źle się to dla mnie skończy.
Ale wygląda na to, że kara jest właśnie tym, czego chcę, bo nie protestuję.
Myśli tłoczą mi się w głowie.
Czy przestanie, jeśli go o to poproszę?
Chęć, by to sprawdzić, jest zbyt silna, bym mogła się powstrzymać.
– Przestań, Twitch. Proszę, przestań.
Dłoń na moim tyłku zamiera. Twarz wykrzywia mu gniew, oczy zwężają się w szparki.
– Przysięgam