Nieboszczyk sam w domu. Alek Rogoziński
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nieboszczyk sam w domu - Alek Rogoziński страница 11
– Prawie dwa lata – odpowiedział Olaf, sięgając po butelkę z winem i rozglądając się w poszukiwaniu kieliszków. – Trzeba to opić! Rozalko, gdzie masz szkło?
– Tato… – Córka popatrzyła na niego karcąco. – Wiesz, że ci nie wolno! Lekarz powiedział…
– Oj, proszę cię! – prychnął Olaf. – Już mi ten konował nie będzie na starość modelował życia! Co on tam wie? Mój świętej pamięci dziadek zawsze do kolacji pił lampkę czerwonego wina i szczęśliwie dożył dziewięćdziesiątego roku życia. I był w rewelacyjnej formie! Zmarł tylko dlatego, że przez przypadek na budowie spadło mu na głowę wiadro wypełnione cementem.
Rozalia ugryzła się w język, żeby nie dopowiedzieć, że jej szanowny pradziadek, będąc w stanie kompletnego upojenia alkoholowego, sam ściągnął na siebie owo wiadro, bo wydawało mu się, że pociąga za sznurek od dzwonka wzywającego kamerdynera. Choć traktowała Jacka bez mała jak brata, to niekoniecznie musiała przed nim ujawniać wszystkie kompromitujące fakty z historii swojej rodziny. Z rezygnacją popatrzyła, jak jej ojciec przelewa sobie mniej więcej jedną trzecią butelki wina do potężnego kielicha o wielkości bez mała kufla na piwo.
– A na jak długo pan teraz zostaje? – zapytał Jacek, kiedy już Olaf uzupełnił też dwa pozostałe, podane mu przez Rozalię i na szczęście zdecydowanie bardziej wymiarowe kieliszki.
– Zobaczymy – odrzekł Olaf. – Na pewno do Nowego Roku, a może nawet do Trzech Króli.
– Na pewno dłużej – skorygowała go córka. – Jestem pewna, że co najmniej do wiosny.
– To prawie na stałe. – Jacek dostrzegł w jej słowach szansę na to, aby wreszcie się czegoś dowiedzieć. – Rozumiem, że przyjechał pan z całym bagażem i wszystkim tym, co cenne?
Olaf, zajęty nakładaniem sobie na talerz sałatki greckiej, puścił jego pytanie mimo uszu. Podchwyciła je za to Rozalia.
– Pff… – prychnęła lekceważąco. – Jakby tata miał coś wartościowego!
– Zdziwiłabyś się… – mruknął po nosem Olaf.
Rozalia popatrzyła na niego ironicznie.
– Że niby mogę liczyć na jakiś spadek?! – zainteresowała się. – To ciekawe, bo dotąd myślałam, że odziedziczę tylko tę kupę żelastwa, która wisi u taty na ścianach.
– To repliki mieczy królewskich! – oburzył się Olaf. – Bezcenne!
– Może i bezcenne, bo nikt za nie grosza nie da, ale przy okazji też i bezużyteczne. – Rozalia wzruszyła ramionami. – Nadają się tylko do ćwiartowania bawoła, a nie przewiduję, żebym nagle zaczęła polować!
– Ćwiartować bawoła Szczerbcem i mieczami grunwaldzkimi?! – Olaf chwycił się za serce. – Zobaczysz! Zapiszę je jakiemuś muzeum! Tam je docenią!
– I takim sposobem nawet i ten dyskusyjny spadek poszedł się wietrzyć – uśmiała się Rozalia. – Cóż zrobić?
– Jestem pewny, że tata ma dla ciebie jeszcze jakąś niespodziankę w zanadrzu… – rzekł Jacek.
– Słuchaj tego młodzieńca, bo mądrze prawi – potwierdził Olaf.
– No proszę… – Rozalia wykonała zachęcający ruch ręką – chętnie się dowiem, co niby tata ma takiego cennego, o czym wcześniej nie wiedziałam. Cała zamieniam się w słuch…
– Nie musisz – mruknął Olaf. – Mogę ci to pokazać.
Rozalia popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Starszy pan wstał od stołu i wyszedł z pokoju. Po chwili w oddali słychać było jakieś trzaski i chroboty, a po kolejnych kilku Olaf wrócił, trzymając w rękach coś, co wyglądało na ogromną, grubą, starą księgę. Jacek poczuł, że serce zaczyna mu bić nieco szybciej. Tata Rozalii usiadł przy stole i z namaszczeniem położył rękę na skórzanej oprawie swojego skarbu.
– No i? – Córka popatrzyła na niego ze zdziwieniem. – Co to niby ma być?
Olaf nie odpowiedział, za to przekręcił zameczek przy grzbiecie księgi, a potem powoli i uroczyście zaczął ją otwierać. Wbrew oczekiwaniom jego córki w środku nie znajdowały się kartki papieru, ale plastik, podzielony na przegródki i prezentujący się trochę jak umieszczone jedna na drugiej, bardzo mocno spłaszczone kobiałki na jajka. Tyle że wszystkie wgłębienia były zamknięte plastikowymi pokrywkami. Rozalia pochyliła się i z podziwu wydała głośne westchnięcie. Jacek też zbliżył głowę do księgi, choć wcale nie musiał tego robić, bo doskonale wiedział, co stanowi jej zawartość.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.