Krawędź wieczności. Ken Follett

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krawędź wieczności - Ken Follett страница 75

Krawędź wieczności - Ken Follett

Скачать книгу

spóźnienia – rzucił z zadowoloną miną. – To przez to, że…

      Nagle Dimka coś zauważył.

      – O jasna cholera, nie – zaklął.

      – Co się stało? – chciał wiedzieć Filipow.

      Dimka tupnął nogą o betonowe nabrzeże.

      – Kurwa mać! Kurwa mać!

      – O co chodzi?

      Dimka zmierzył go wściekłym spojrzeniem.

      – Kto dowodzi pociągiem?

      – Jest z nami pułkownik Kac.

      – Dawaj mi tu zaraz tego tępego gnojka.

      Filipowowi było nie w smak, że ma spełniać rozkazy wroga, jednakże nie mógł odmówić.

      Pankow spojrzał pytająco na asystenta Chruszczowa.

      – Widzicie, co jest napisane na boku każdej skrzyni? – spytał ten ze złością i rezygnacją.

      Pankow skinął głową.

      – Wojskowe oznaczenie kodowe.

      – Otóż to – potwierdził gorzkim tonem Dimka. – Oznacza ono „Pocisk balistyczny R-Dwanaście”.

      – O szlag.

      Dimka w poczuciu bezradności pokręcił głową.

      – Dla niektórych tortury to za mało.

      Już od dawna nurtowała go obawa, że prędzej czy później przyjdzie mu stoczyć bój z wojskowymi. Lepiej, że doszło do tego teraz, przy okazji pierwszego transportu. I był przygotowany na tę potyczkę.

      Filipow wrócił w towarzystwie pułkownika i majora.

      – Dzień dobry, towarzysze – odezwał się starszy stopniem oficer. – Jestem pułkownik Kac. Drobne opóźnienie, ale poza tym wszystko przebiega gładko…

      – Nic podobnego, ty tępy kutasie – wpadł mu w słowo Dimka.

      – Coście powiedzieli? – Kac nie dowierzał swoim uszom.

      – Słuchaj, Dworkin, nie wolno ci się tak odzywać do oficera – zwrócił mu uwagę Filipow.

      Dimka go zignorował.

      – Swoją niesubordynacją naraziliście bezpieczeństwo całej operacji. Otrzymaliście rozkaz, by zamalować wojskowe numery na skrzyniach. Dostaliście nowe szablony napisów „Plastikowe rury konstrukcyjne”. Mieliście je umieścić na skrzyniach.

      – Zabrakło czasu – oburzył się Kac.

      – Bądź rozsądny, Dworkin – powiedział Filipow.

      Dimka podejrzewał, że asystent ministra obrony być może cieszy się z tego, że tajemnica wycieknie, bo wówczas Chruszczow zostanie zdyskredytowany i może nawet utracić władzę.

      Wskazał na południe, w kierunku morza.

      – Kac, ty cholerny idioto, dwieście pięćdziesiąt kilometrów stąd zaczyna się państwo członkowskie NATO. Nie wiesz, że Amerykanie mają szpiegów? I że wysyłają ich do miejsc takich jak Sewastopol, który jest ważną radziecką bazą morską i portem?

      – Oznaczenia są zakodowane…

      – Zakodowane? Co wy macie w mózgu, psie gówno? Wyobrażacie sobie, że jak są szkoleni kapitalistyczno-imperialistyczni szpiedzy? Uczy się ich rozpoznawać oznaczenia mundurów, na przykład insygnia jednostki rakietowej, które macie na kołnierzu, co także jest wbrew rozkazom. Oraz inne oznaczenia wojsk i sprzętu. Ty durny knucie, każdy zdrajca i informator CIA w Europie potrafi odczytać te wojskowe znaczki na skrzyniach.

      Kac odwołał się do swojej godności.

      – Za kogo wy się uważacie? Nie ważcie się tak do mnie odzywać. Mam dzieci starsze od was.

      – Jesteście odsunięci od dowodzenia – oznajmił Dimka.

      – Nie bądźcie śmieszni.

      – Proszę mu pokazać.

      Pułkownik Pankow wyjął z kieszeni kartkę papieru i podał Kacowi.

      – Jak widzicie, mam odpowiednie uprawnienia – rzekł Dimka.

      Zauważył, że Filipow stoi z otwartymi ustami.

      – Aresztuję was jako zdrajcę. Pójdziecie z tymi żołnierzami.

      Porucznik Mejer i drugi z podwładnych Pankowa podeszli do Kaca z obu stron, wzięli go pod ręce i zaprowadzili do limuzyny.

      Filipow pozbierał myśli.

      – Dworkin, na litość boską…

      – Jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia, zamknij gębę, do kurwy nędzy – przerwał mu Dimka i zwrócił się do majora pułku rakietowego, który jak dotąd stał bez słowa: – Jesteście pierwszym zastępcą Kaca?

      – Tak jest, towarzyszu – odparł przerażony oficer. – Major Spektor do waszych usług.

      – Teraz wy dowodzicie.

      – Dziękuję.

      – Zabierzcie ten pociąg. Na północ stąd jest spory kompleks zabudowań kolejowych. Załatwcie z kierownictwem kolei, że postawicie tam skład na dwanaście godzin. Przemalujecie skrzynie i przyprowadzicie go tutaj jutro.

      – Tak jest, towarzyszu.

      – Pułkownik Kac pojedzie do obozu pracy na Syberii i spędzi tam resztę życia, a długo nie pożyje. Zatem, majorze Spektor, nie popełnijcie błędu.

      – Nie popełnię.

      Dimka wsiadł do limuzyny i odjechał. Filipow znieruchomiał na nabrzeżu i wyglądał tak, jakby wciąż nie mógł ogarnąć rozumem tego, co się przed chwilą stało.

      *

      Tania Dworkina stała na nabrzeżu w Mariel na Kubie. Miejscowość leżała na północnym wybrzeżu wyspy, czterdzieści kilometrów od Hawany. Był tam wąski przesmyk stanowiący wejście do ogromnej naturalnej przystani ukrytej wśród wzgórz. Spoglądała z niepokojem na radziecki statek zacumowany przy betonowym pirsie. Tuż obok zaparkowała rosyjska ciężarówka ZIŁ-130 z przyczepą długości dwudziestu pięciu metrów. Dźwig zdejmował z pokładu statku długą drewnianą skrzynię i nieznośnie powoli przenosił ją w powietrzu ku przyczepie. Na skrzyni widniał napis po rosyjsku Plastikowa rura konstrukcyjna.

      Widziała to wszystko w blasku reflektorów. Z rozkazu jej brata statki rozładowywano nocą. Wszystkie inne jednostki musiano usunąć z portu. Wejście do zatoki odcięły łodzie patrolowe. Nurkowie

Скачать книгу