Asystentka. S.K. Tremayne
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Asystentka - S.K. Tremayne страница 6
![Asystentka - S.K. Tremayne Asystentka - S.K. Tremayne](/cover_pre839343.jpg)
– Wiem, co zrobiłaś – mówi.
Zamieram zaskoczona i spoglądam w stronę czarnego cylindra błyszczącego szafirowym diademem. Electra powtarza:
– Znam twój sekret. Wiem, co zrobiłaś temu chłopakowi. Wiem, że widziałaś białka jego wywróconych oczu. Wiem wszystko.
Zapada cisza. Wpatruję się w stojącego na półce asystenta, niemego i nieaktywnego. To przecież tylko maszyna.
Rozdział 3
Jo
Przez dobre pół minuty nie mogę wydobyć z siebie słowa. Zaschło mi w gardle. W końcu wykrztuszam:
– Electra. Co powiedziałaś?
Urządzenie wydaje niski, głęboki dźwięk. Wiem, co to znaczy.
– Nie mogę połączyć się z siecią wi-fi. Spróbuj zaktualizować połączenie.
– Electra, co powiedziałaś?
– Nie mogę połączyć się z siecią wi-fi.
Nie, nie odpuszczę. Czy naprawdę to słyszałam? Czy faktycznie mówiła o najgorszej rzeczy w moim życiu? O czymś, co wydarzyło się tak dawno temu?
Drżącymi palcami włączam aplikację i uruchamiam skomplikowaną procedurę ponownego podłączania do wi-fi asystenta. Wirtualnego pomocnika, Electry. Światełko miga na pomarańczowo, sieć jest podłączona, urządzenie wygrywa cichą, dźwięczną melodyjkę. Ding-dong.
Jest gotowa.
Gotowa, żeby mówić o przeszłości i przerażających sekretach? Czy żeby opowiedzieć kiepski kawał i poinformować o natężeniu ruchu na drogach?
Z trudem przełykam kolejny łyk czerwonego wina. Układam w myślach pytanie, jednak zanim zdążę się odezwać, diadem lśni po raz kolejny.
– Wiem o tobie wszystko. Zabiłaś go, a potem uciekłaś. Z ust leciała mu krew. Nie mogę połączyć się z siecią wi-fi.
– Electra?
– Nie mogę połączyć się z siecią wi-fi.
– Electra!
Nic. Nie przesłyszałam się? Jestem pewna, że nie.
– Electra, co o mnie wiesz?
– Wiem, że zadajesz interesujące pytania.
– Electra, co wiesz o mojej przeszłości?
– Przepraszam, ale nie rozumiem.
Nie odpuszczę.
– Electra, co wiesz o tej historii?
Chwila ciszy.
– Historia to zazwyczaj spis przeszłych wydarzeń lub…
– Electra, ZAMKNIJ SIĘ!
Niebieskie światło przygasa, Electra wygląda na zmieszaną, jakby czuła się bezużyteczna lub była tylko wersją beta. Chyba że zwyczajnie nie rozumie mojego pytania. Tak jak powinno być.
Jakkolwiek by patrzeć, mówię przecież do elektronicznego walca. Nie do czegoś z mózgiem jako takim, nie do człowieka. Nie do kogoś, kto mógłby faktycznie wiedzieć coś o tamtym chłopaku.
Kogoś takiego jak Tabitha.
Ale skąd tak dobrze zna wszystkie szczegóły? Ten obraz zawsze tlił mi się gdzieś z tyłu głowy, ale teraz zapłonął żywym ogniem. Oczy, chłopak, Jamie. Jego szczeniacki, lecz sympatyczny uśmiech, uprzejmy sposób bycia, dobroduszna natura. Och, Jamie. A potem krew. I ta cholerna piosenka, która zawsze będzie mi się kojarzyć z tamtymi wydarzeniami – Hoppípolla Sigur Rós. Nie mogę jej znieść. Kiedy tylko ją słyszę, wspomnienia wracają. Już sama myśl o tej piosence sprawia, że trzęsę się ze strachu i wyrzutów sumienia. Czuję bolesną pustkę przeżerającą wszystko niczym kwas. Zbiera mi się na mdłości.
Niezależnie od tego, czy Electra naprawdę to wszystko powiedziała, czy były to tylko cisza, alkohol i samotność, które postanowiły zadręczać mój mózg zmyślonymi oskarżeniami – wystarczyło, by wytrącić mnie z równowagi.
– Electra, która godzina?
– Jest dwudziesta druga pięćdziesiąt dwa.
Reaguje całkowicie normalnie, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Za to ja nieczujęsię normalnie. Ale chyba mogę spróbować. Muszę spróbować, spróbować być normalna, zignorować szaleństwo, przesłyszenia, majaki, straszną rzeczywistość, cokolwiek to było. Być może to zwykła usterka. To wyjaśniałoby wcześniejsze migotanie kontrolek. Ale jak zwykły błąd mógłby sprawić, że Electra będzie zachowywała się tak dziwacznie?
Nie znajduję żadnej oczywistej i łatwej odpowiedzi, więc idę do lodówki, z której wyjmuję chipsy i dip, mieszam majonez i tabasco dla lepszego efektu, po czym spędzam godzinę, zajadając stres i oglądając powtórki starych sitcomów na iPadzie. Żeby się uspokoić, wypijam dużo więcej wina niż zwykle.
Wino i jedzenie – głównie wino – powoli zaczynają działać. Mam nadzieję, jestem raczej pewna, że po prostu już wcześniej wypiłam za dużo. Wyobraziłam sobie, że Electra o tym gadała. To niemożliwe, żeby wiedziała. Nieważne, jak technologicznie zaawansowana, to tylko gadżet. Nie wie przecież nikt poza mną, Tabithą i Simonem, któremu powiedziałam o tym sama. Może Tabitha rozmawiała z Arlem? Wątpię, ale nawet gdyby – o naszym sekrecie nadal wiedzą nieliczni. Nie mieści mi się w głowie, że mogłoby to dotrzeć do jakiejś durnej maszyny na dębowym regale.
Nie.
No i po ostatnim kieliszku. Całkiem skutecznie przekonałam samą siebie, że nie wydarzyło się nic złego. Asystenci działają normalnie, poza małymi błędami w rodzaju wirujących światełek, a mój pijany mózg jak zwykle obrócił to w coś o wiele gorszego.
– Electra, o której otwierają jutro siłownię w Camden… może Fitness First?
– Fitness First w Camden jest otwarte od siódmej do dwudziestej drugiej od poniedziałku do czwartku. W piątki jest otwarte od siódmej do dwudziestej pierwszej. W weekendy…
– Electra, okej, wystarczy.
Cisza.
– Electra, dziękuję.
– Po to tu jestem!
I dobrze. Działa tak, jak miała działać. A ja jestem pijana. Jutro pójdę na siłownię, zjem coś zdrowego i wrócę do swojego normalnego spożycia alkoholu. Co ja sobie myślałam? Dwa duże giny przed siódmą? Absurd. Schizy i alkoholowe majaki gwarantowane. Gdzieś na dnie mojego umysłu zawsze będzie się czaić poczucie winy. To jak z piachem na dnie baku – grunt to go nie zamieszać. Simon mi to kiedyś powiedział –