Legion Nieśmiertelnych. Tom 3. Świat Postępu. B.V. Larson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Legion Nieśmiertelnych. Tom 3. Świat Postępu - B.V. Larson страница 3
W końcu weszła. Podałem jej piwo i znalazłem dla niej miejsce na kanapie. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyła, była moja lotnia, służąca za stoliczek.
– Twój stolik nie ma nóg – zauważyła.
– Fajny, co? – zapytałem.
– Wybuliłeś tyle kasy na odpychacze i zbudowałeś stół?
Zaśmiałem się.
– Nie, to pojazd – wyjaśniłem. – Jest świetny. Jeśli zostaniesz tu do jutra, przejedziemy się razem nad jezioro.
Natasha skarciła mnie wzrokiem za sugestię, jakoby miała zostać u mnie do rana, ale udałem, że tego nie zauważyłem. Od paru ładnych lat coś między nami iskrzyło. Nigdy nie byliśmy w naprawdę poważnym związku, ale spędziliśmy razem kilka upojnych nocy.
– Trochę zalatuje tu pleśnią – zauważyła.
– Wybacz. A może powiesz, dlaczego przyjechałaś z tak daleka?
– Chciałam się dowiedzieć, jak będziesz głosował.
Zmarszczyłem brwi. Nie miałem pojęcia, o czym mówi.
– Nie bardzo orientuję się w polityce – przyznałem. – Czy szykują się jakieś nowe wybory do dystryktu, o których powinienem wiedzieć?
Parsknęła śmiechem. Najbardziej podobała mi się wtedy, gdy się śmiała. Na kilka sekund z jej twarzy znikał cały niepokój i wszelkie troski.
– Mówię o głosowaniu w legionie – wyjaśniła. – Na pewno zdążyłeś już podjąć decyzję.
– Yyy…
– Chyba sobie jaja robisz! – wykrzyknęła, odstawiając piwo. – Znowu wyłączyłeś swojego stuka, prawda? A gdyby tak wezwali nas do Izby?
Uniosłem ramię, aby mogła zobaczyć urządzenie. Puknąłem palcem i uruchomił się z ociąganiem, a moja skóra zaczęła świecić od organicznych podskórnych ruchów cząsteczkowych.
– Trochę go zmodyfikowałem – wyznałem. – Jesteś technikiem. Sprawdź sama.
Pokazałem jej moje zindywidualizowane ustawienia.
– Zablokowałem cały nieistotny spam od legionu… i w ogóle.
– To wbrew przepisom – zaprotestowała.
– Jestem na przepustce – powiedziałem. – Wy, technicy powinniście to docenić. Jeżeli naprawdę jestem potrzebny legionowi, wystarczy mi wysłać wiadomość priorytetową. A wszystkie nieistotne przesyłki idą do kosza.
Natasha pokręciła głową i zaczęła stukać w moje ramię.
– Hej! – zawołałem. – Nie mieszaj mi w ustawieniach!
– Nawet ich nie tknęłam – zapewniła. – Dodałam tylko dzisiejszy raport. Przeczytaj, jest pierwszy na liście.
Westchnąłem i gniewnie mamrocząc, przesunąłem palcem wskazującym po wewnętrznej stronie przedramienia. Stuknąłem w ogłoszenie dla całego legionu i odczytałem na głos jego treść:
– Termin na oddanie głosu upływa w piątek o godzinie dwudziestej. Jako specjaliście przysługują ci dwa głosy, zgodnie z przepisami legionu. W przypadku rezygnacji…
Zmarszczyłem czoło i przerwałem czytanie. Spojrzałem na Natashę.
– Nad czym, u licha, głosujemy? – spytałem.
– Nad dołączeniem do Hegemonii – odpowiedziała podnieconym głosem.
– Wszyscy?
– Tak – potwierdziła. – Wszyscy. Wszystkie legiony dostały możliwość wyboru. Możemy pozostać niezależni albo przejść do służby pod Centralnym Dowództwem Ziemi.
– Jak to się stało?
Zaśmiała się, jednak tym razem w jej śmiechu usłyszałem cień goryczy.
– Gdybym miała zgadywać, powiedziałabym, że to twoja wina, Jamesie McGill. To ty namówiłeś Nairbów, by mianowali nas egzekutorami, pamiętasz?
– Pewnie – odparłem. – Ale co to ma wspólnego z podpinaniem Legionu Varus pod Hegemonię?
Wzruszyła ramionami.
– Sądzę, że jako egzekutorzy Ziemianie mają nowe źródło kredytów, czyli nową pracę dla Imperium. Nie musimy już się bawić gwiezdnych najemników. A Hegemonia spodziewa się, że w którymś momencie Nairbowie, albo nawet Układy Centralne wezwą ją do wykonania jakiejś… „egzekucji”. Hegemonii potrzebni są zaprawieni w boju żołnierze.
– Zaprawieni w boju… – powtórzyłem. – Czyli my. Niezależne legiony. Nikt inny nie dorównuje nam doświadczeniem.
– Właśnie.
Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się nad tą sytuacją. Im dłużej nad nią myślałem, tym bardziej byłem niezadowolony. Nie chciałem dołączać do Hegemonii. Ci goście byli nadętymi gnojkami.
– A co się stanie, jeżeli odmówimy? – zapytałem.
– Nie wiem – odparła. – Nikt nie wie. Może nas rozwiążą? A może i tak nas wynajmą i poślą do pracy? Tak naprawdę nikt ma pojęcia, jak to wszystko się skończy.
– Jedno jest pewne – rzuciłem i zacząłem obsługiwać swojego stuka. – Imperium nie pompuje tych wszystkich kredytów w Ziemię po to, żebyśmy siedzieli z założonymi rękami. Niedługo czegoś od nas zażądają.
Natasha skinęła głową, a potem zmarszczyła brwi, gdy pracowałem na stuku. Przysunęła się bliżej, żeby zobaczyć, co robię.
Najpierw wszedłem w ustawienia i wykonałem pełny reset. Po ponownym uruchomieniu wyświetliłem wiadomość i wybrałem opcję wysłania do wszystkich. Stuk zapytał, czy aby jestem przy zdrowych zmysłach, na co ja odpowiedziałem twierdząco. Dwa razy. Zanim Natasha zdołała mnie powstrzymać, przypieczętowałem palcem swój wybór.
Jej stuk zabrzęczał. Otworzyła wiadomość, którą wysłałem do niej i do wszystkich innych w legionie. Opadła jej szczęka.
– Chyba zwariowałeś – szepnęła. – Tak nie można! Nie możesz wysyłać spamu do całego legionu o północy!
– Ale właśnie to zrobiłem.
Natasha czytała moją wiadomość, a ja dopiłem resztkę piwa i wyciągnąłem kolejne dwie puszki z lodówki. Gdy wróciłem na kanapę, w pierwszej chwili odpędziła mnie machnięciem dłoni, ale po kilku sekundach czytania wzięła drugie piwo i pociągnęła tęgi łyk.
Pokręciła głową ze śmiechem. Potem znowu odczytała komunikat, tym razem na