Nasze niebo. Sylwia Kubik
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nasze niebo - Sylwia Kubik страница 5
– Już ty się nie martw, na pewno coś wymyśli. Zajmij się lepiej herbatą i wyjmij tę gofrownicę, bo już późno, a Kuba musi iść wcześniej spać. Wakacje dawno się skończyły, rano trzeba wstać do przedszkola.
– Lubię chodzić do przedszkola, tylko wstawać nie lubię. Dlaczego przedszkole nie może zaczynać się później? – zapytał ze smutną miną Kuba.
– Gdyby zaczynało się później, to miałbyś mniej czasu na zabawę – odpowiedział Maciej, czochrając Kubie włosy.
Na początku bał się, że nie podoła opiece nad niepełnosprawnym chłopcem, ale wiedział, że chcąc związać się z Moniką, musi podjąć to wyzwanie. Okazało się, że to łatwiejsze, niż myślał. Kuba przyjął go z ufnością, spragniony męskiego towarzystwa, którego nigdy nie zapewnił mu jego ojciec. Maciej, z początku nieco zaskoczony tym bezgranicznym zaufaniem Kuby, z każdym dniem czuł się coraz lepiej w roli jego opiekuna.
– Wiem... – przyznał ze smutkiem Kuba, ale zaraz się rozpromienił. – Ale dzisiaj pan Maciej będzie mi czytał bajki na dobranoc, prawda?
Maciej poczuł się dziwnie, słysząc po raz kolejny tę oficjalną formę.
– Kuba, tyle razy cię prosiłem, żebyś mówił mi po prostu po imieniu. Bez tego „pan”. Przecież jesteśmy kumplami, a kumple mówią do siebie po imieniu – zwrócił mu uwagę, nieco zażenowany. Martwił go ten dystans, który syn Moniki wciąż zachowywał wobec niego.
Kuba popatrzył na niego swoimi dużymi, ufnymi oczami, w których pojawiły się łzy.
– Nie chcę – odpowiedział, wyginając usta w podkówkę.
– Dlaczego? – zainteresowała się Monika, do tej pory niewtrącająca się do rozmowy Macieja i Kuby.
– Bo ja... – zaczął, ale urwał i, zawstydzony, smętnie opuścił główkę.
Monice na ten widok z żalu ścisnęło się serce. Szybko odłożyła chochlę, którą mieszała ciasto, i podeszła do synka. Kucnęła przy krześle i delikatnie go przytuliła. Przez głowę przebiegło jej tysiąc myśli. W Brzozowej Ostoi mieszkali już od kilku tygodni i wydawało się, że Kuba jest szczęśliwy. Wyjaśniła mu ich nową sytuację, starała się też, by nie odczuł, że w związku z tym, że w ich życiu pojawił się Maciej, cokolwiek zmieniło się w ich relacji. Kuba miał jednak dopiero pięć lat i miał prawo pogubić się w tych wszystkich zmianach, które zaszły w ostatnich miesiącach. Wszystko działo się tak szybko. Najpierw wyjazd z miasta, potem jej nowa praca i jego przedszkole, a na końcu przeprowadzka do Brzozowej Ostoi i związek z Maciejem.
– Synku? O co chodzi? – dopytywała Monika, pełna obaw.
– Bo inne dzieci nie mówią do swoich tatusiów po imieniu. Gabrysia nie mówi „Wojtek”, tylko tato... A ja chciałbym mieć tatę tak jak Gabrysia – wyszeptał po chwili, patrząc smutnym wzrokiem na mamę.
Monikę zamurowało. Patrzyła zdumiona na syna, przyswajając powoli to, co powiedział. Spodziewała się wszystkiego, ale na pewno nie tego. Odwróciła głowę i spojrzała na Macieja, który w milczeniu przysłuchiwał się ich rozmowie. Widziała, że on również jest zszokowany takim obrotem spraw.
Zakasłała, próbując ukryć zmieszanie, i uśmiechnęła się do syna.
– Kuba, ale przecież ty masz tatę! Wiem, że on rzadko cię odwiedza, ale on... istnieje – Monika nie bardzo wiedziała, jak określić rolę Jacka w życiu chłopca. – I na pewno cię kocha – dodała po chwili, próbując nadać tonowi swego głosu choć cień pewności.
– Nie wiem, czy mnie kocha, bo nigdy mi tego nie powiedział – stwierdził Kuba, płacząc. – I go tu nie ma. A pan Maciej tu jest... I mieszka z nami. I w ogóle jest z nami. To przecież mógłbym mówić do niego tato, prawda?
Monika spojrzała z napięciem na Macieja, obawiając się jego reakcji. Uważała, że na takie deklaracje jeszcze za wcześnie. Ich związek trwał zaledwie od paru tygodni i bała się, że w razie jakiegoś niepowodzenia Kuba bardzo to przeżyje.
– Zaskoczyłeś mnie – odpowiedział po chwili Maciej. – Jest mi bardzo miło, że chcesz mnie nazywać tatą, i jeśli mama się zgodzi, to ja nie mam nic przeciwko temu.
– Mamo? – zapytał prosząco Kuba.
– No, nie wiem, czy to dobry pomysł... Kuba, zrozum... – Monika zaczęła się plątać, nie wiedząc, jak powinna zareagować.
– Zostawmy to na razie. Mama musi to przemyśleć. – Maciej mrugnął konspiratorsko do Kuby. – Porozmawiam z nią o tym wieczorem.
– Przekonasz ją, prawda? – zapytał z nadzieją Kuba, wierząc, że dla doktora Macieja nie ma rzeczy niemożliwych. Skoro potrafił założyć robaka na wędkę, to i mamę na pewno przekona. On sam nie miał żadnych wątpliwości. Dobrze wiedział, że ma już tatę, ale ponieważ nie było go przy nim prawie nigdy, nie widział nic złego w tym, by mieć też drugiego – takiego prawdziwego, obecnego na co dzień.
Inaczej do tego podchodziła Monika. Bała się, że takie rozmowy mogą nadwątlić jej kruchy jeszcze związek z Maciejem. Na razie było dobrze tak, jak było. Obawiała się, że gdy przyjdzie do jakichś deklaracji, Maciej ucieknie przed odpowiedzialnością. Wciąż w pamięci miała zachowanie Jacka i nie potrafiła jeszcze uwierzyć, że z Maciejem może być inaczej. Mimo że ten wspierał ją, jak tylko mógł. Choć miał tak wiele obowiązków, znajdował czas na wspólne zabawy z Kubą, spacery czy męskie wyprawy na ryby.
Zjedli kolację, a Maciej zgodnie z obietnicą poszedł Kubie poczytać. Monika specjalnie przeciągała sprzątanie w kuchni. Spędziła też więcej czasu niż zwykle w łazience. Nałożyła sobie maseczkę, na którą nigdy nie miała czasu, zrobiła peeling dłoni, nasmarowała się balsamem, a gdy już żaden zabieg upiększający nie przychodził jej do głowy, włożyła piżamę. Miała nadzieję, że Maciej, zmęczony po wczorajszym dyżurze, znudzi się czekaniem i pójdzie spać. Wyszła cicho z łazienki, chcąc dyskretnie zakraść się do łóżka. Nie była gotowa na żadne poważne rozmowy.
– Długo ci zeszło w tej łazience – usłyszała głos z półmroku. Stanęła niemal na baczność. Nie spodziewała się, że Maciej będzie na nią czekać.
– Myślałam, że już śpisz – odpowiedziała cicho, próbując ukryć zdenerwowanie.
– Chciałbym już spać, ale musimy porozmawiać – odpowiedział poważnie.
– O czym? Cały czas rozmawiamy. Jutro czeka mnie długi, męczący dzień. Przyjeżdża nowa pensjonariuszka, wszystko trzeba zorganizować. No i jeszcze zebranie u Kuby...
– Dobrze wiesz, o czym musimy porozmawiać – przerwał jej.
Odpowiedziało mu milczenie.
Wstał z fotela i delikatnie przyciągnął ją do siebie. Uwielbiał jej bliskość i jej zapach. Była bardzo delikatna i wrażliwa, dlatego traktował ją z wielką