Ścigana. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ścigana - Блейк Пирс страница 5
Garrett odpowiedział swoim charakterystycznym monotonnym głosem.
– Mam dobre wieści.
Riley natychmiast zaczęła łatwiej oddychać.
– Gliniarze ją znaleźli – oznajmił Garrett. – Przez całą noc była na ulicy bez pieniędzy i nie miała dokąd pójść. Została złapana na kradzieży w sklepie spożywczym. Jestem z nią teraz na komisariacie. Wpłacę kaucję, ale…
Garrett zatrzymał się. Riley nie podobało się brzmienie tego słowa, „ale”.
– Może powinienem pozwolić jej porozmawiać z tobą – zasugerował.
Kilka sekund później Riley usłyszała znajomy dźwięk głosu Jilly.
– Hej, Riley.
Teraz gdy panika Riley ustępowała, zaczynała się wściekać.
– Nie mów do mnie „hej”. Co ty sobie myślałaś, że uciekłaś w ten sposób?
– Nie wrócę tam – odparła Jilly.
– Tak, wrócisz.
– Proszę, nie każ mi tam wracać.
Riley przez chwilę nie odpowiadała. Nie wiedziała, co powiedzieć. Była świadoma, że schronisko, w którym przebywała Jilly, to dobre miejsce, gdzie miała dobrą opiekę. Riley poznała kilku jego pracowników, którzy byli bardzo pomocni.
Jednak rozumiała także, co czuła Jilly. Kiedy ostatnio ze sobą rozmawiały, Jilly narzekała, że nikt jej nie chce, że rodzice zastępczy ją pomijają.
– Nie podoba im się moja przeszłość – wyznała wtedy Jilly.
Ta rozmowa zakończyła się źle. Jilly we łzach błagała Riley, żeby ją adoptowała. Riley nie potrafiła wyjaśnić jej tysięcy powodów, dla których było to niemożliwe. Miała nadzieję, że ta rozmowa nie zakończy się w ten sam sposób.
Zanim Riley zdążyła się zastanowić, co powiedzieć, Jilly oznajmiła:
– Twój przyjaciel chce z tobą porozmawiać.
Riley ponownie usłyszała głos Garretta Holbrooka.
– Cały czas to powtarza… nie chce wracać do schroniska. Ale mam pomysł. Jedna z moich sióstr, Bonnie, myśli o adopcji. Jestem pewien, że ona i jej mąż chcieliby adoptować Jilly. To znaczy, jeśli Jilly…
Przerwał mu okrzyk zachwytu Jilly, która wciąż krzyczała: „Tak, tak, tak!” I tak w kółko.
Riley uśmiechnęła się. To był właśnie taki moment, jakiego teraz potrzebowała.
– To brzmi jak dobry plan, Garrett – ucieszyła się. – Daj mi znać, co z tego wyjdzie. Wielkie dzięki za pomoc.
– Nie ma sprawy – odrzekł Garrett.
Zakończyli rozmowę. Riley wróciła do drzwi i zobaczyła, że Ryan i April prowadzili teraz coś, co wydawało się beztroską rozmową. Nagle wszystko wydało się o wiele lepsze. Mimo wszystkich jej błędów, a także Ryana, dali April znacznie lepsze życie niż miało wiele innych dzieci.
W tym momencie poczuła rękę na ramieniu i usłyszała głos.
– Riley.
Odwróciła się i zobaczyła przyjazną twarz Billa. Odchodząc od drzwi, by z nim porozmawiać, Riley nie mogła się powstrzymać od spoglądania to na swojego długoletniego partnera, to na byłego męża. Nawet w obecnym stanie niepokoju Ryan wyglądał jak odnoszący sukcesy prawnik, którym był. Jego blond uroda i gładkie maniery otwierały przed nim drzwi wszędzie. Bill, z czego często zdawała sobie sprawę, był bardziej podobny do niej. Na jego ciemnych włosach widać było siwiznę, był bardziej postawny i znacznie bardziej wymięty niż Ryan. Bill był jednak kompetentny w swoich dziedzinach wiedzy i o wiele bardziej mogła na nim polegać w życiu.
– Jak ona się czuje? – zapytał Bill.
– Lepiej. Co się dzieje z Joelem Lambertem?
Bill potrząsnął głową.
– Ten mały zbir to naprawdę kawał drania – powiedział. – W każdym razie, gada. Mówił, że zna facetów, którzy zarobili dużo pieniędzy na młodych dziewczynach i pomyślał, że sam spróbuje. Żadnych oznak wyrzutów sumienia, jest socjopatą do szpiku kości. W każdym razie na pewno zostanie skazany i trafi do więzienia. Prawdopodobnie jednak załatwi ugodę z prokuraturą.
Riley zmarszczyła brwi. Nienawidziła ugód. A ten przypadek był szczególnie denerwujący.
– Wiem, co o tym myślisz – powiedział Bill. – Ale przypuszczam, że dzięki jego gadaninie będziemy w stanie złapać wielu drani. A to akurat dobrze.
Riley skinęła głową. Pomagała jej myśl, że z tej straszliwej próby wyniknie coś dobrego. Jednak było coś, o czym musiała porozmawiać z Billem i nie była pewna, jak mu to powiedzieć.
– Bill, co do mojego powrotu do pracy…
Bill poklepał ją po ramieniu.
– Nie musisz mi mówić – powiedział. – Przez chwilę nie możesz zajmować się sprawami. Musisz wziąć trochę wolnego. Nie martw się, rozumiem. Wszyscy w Quantico też zrozumieją. Odpocznij tak długo, jak potrzebujesz.
Spojrzał na zegarek.
– Przepraszam, że muszę już iść, ale…
– Idź – powiedziała Riley. – I dzięki za wszystko.
Uściskała Billa i ten wyszedł. Riley stała w korytarzu i rozmyślała nad najbliższą przyszłością.
Odpocznij tak długo, jak potrzebujesz, powiedział jej Bill.
To może nie być łatwe. To, co właśnie stało się April, przypomniało jej tylko o tym, że to całe zło nadal tam było. Jej zadaniem było powstrzymanie tak wielu złych ludzi, jak tylko mogła. Jedną z rzeczy, których nauczyła się w życiu, było to, że zło nigdy nie odpoczywa.
Rozdział 2
Kiedy Riley przybyła do gabinetu psychologa, znalazła Ryana siedzącego samotnie w poczekalni.
– Gdzie jest April? – zapytała.
Ryan skinął głową w stronę zamkniętych drzwi.
– Jest z doktor Sloat – wyjaśnił z zaniepokojeniem w głosie. – Było coś, o czym musiały porozmawiać same. Potem mamy wejść my i dołączyć do nich.
Riley westchnęła i usiadła na stojącym w pobliżu krześle. Ona, Ryan i April spędzili tu w ostatnich tygodniach wiele emocjonalnie wymagających godzin. To byłaby ich ostatnia sesja z psychologiem, zanim wszyscy zrobią sobie przerwę na