Fatima i cierpienie Kościoła. Cristina Siccardi
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Fatima i cierpienie Kościoła - Cristina Siccardi страница 3
Może ktoś chciałby zapytać, jak to możliwe, że siostra tak dokładnie wszystko pamięta? Nie wiem, jak to jest. Nasz dobry Bóg, który rozdziela swe dobra według własnego upodobania, udzielił mi też trochę pamięci, i dlatego tylko On wie, jak to jest możliwe. Poza tym wydaje mi się, że istnieje różnica między sprawami nadprzyrodzonymi i przyrodzonymi: gdy rozmawiamy z istotą prostą, zapominamy powoli, o czym się mówiło. Tu natomiast nadprzyrodzone sprawy wyciskają w naszej duszy tak silne znamię, że nie łatwo jest je zapomnieć17.
Bóg nie chciał uczynić z Łucji prorokini, dlatego przesłanie miało pozostać tajemnicą przez długi czas. „Jestem przekonana, […] że Bóg chciał jedynie posłużyć się mną, aby przypomnieć światu konieczność unikania grzechu i obowiązek zadośćuczynienia Bogu przez modlitwę i pokutę”18.
Istnieje pewna znacząca tajemnica wiary, która nie jest wystarczająco rozważana i do której nie przywiązuje się należytej wagi: zbawienie wielu ludzi zależy od modlitw i dobrowolnej pokuty członków Mistycznego Ciała Chrystusa. Dlatego też zalecenie Matki Bożej stanowi wezwanie do odpowiedzialności członków Mistycznego Ciała w zbawczym dziele Chrystusa. Właśnie dziś, gdy wszędzie wokół czuć nieodpartą chęć poświęcania się służbie braciom do tego stopnia, że odwrócony zostaje porządek przykazań Bożych wskazanych przez Jezusa19, Fatima przestrzega nas przed tym, żebyśmy nie ograniczali naszego obowiązku miłości bliźniego wyłącznie do sfery doczesnej, lecz obejmowali nim również dusze. „Nie wszyscy dysponują dobrami materialnymi, aby móc dzielić się z braćmi, ale wszyscy mogą i powinni modlić się i poświęcać za nich”20. Łucja, Hiacynta i Franciszek byli ubodzy, lecz bogaci w skarby duchowe, którymi zostali obdarzeni dzięki Łasce Bożej, mogli więc udzielać znacznej pomocy duszom poprzez swoje modlitwy i poświęcenie.
Matka Boska nauczyła trójkę dzieci modlitwy o nawrócenie grzeszników, którym grozi wieczne potępienie. Modlitwę tę odmawia się dziś na zakończenie różańca21.
Nie wydaje mi się, żeby słowom „Wiele dusz idzie do piekła z powodu braku modlitw i poświęceń za nie” należało przypisywać negatywne czy deprymujące znaczenie. Przeciwnie, w zdaniu tym znajdujemy odpowiedź na niepokojący i tajemniczy problem zbawienia ponad dwóch miliardów ludzi, którzy jeszcze nie znają Jezusa Chrystusa. Niemożność ich ewangelizacji jest zastępowana nieograniczoną mocą modlącego się Kościoła22.
Zbawiciel słusznie powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (J 16, 23). Kościół w modlitwie może osiągnąć dużo więcej niż Kościół w działaniu: działanie zaowocuje namacalnymi efektami tylko wtedy, gdy modlitwa i wyrzeczenia otworzą drogę Opatrzności.
Utrzymanie tajemnicy było tarczą obronną chroniącą Łucję dos Santos:
Jeszcze teraz odczuwam blady strach na myśl, co może jeszcze przyjść! I chociaż leży przede mną list, w którym Wasza Ekscelencja mi nakazuje napisać wszystko to, co sobie jeszcze przypominam, mimo iż wiem, że jest to chwila przez Boga wskazana, żeby to zrobić, ale czuję taką niechęć do ujawnienia, że się waham i walczę z sobą, czy powinnam wysłać to pismo, czy też spalić. Nie wiem jeszcze, która strona zwycięży. Stanie się, jak Bóg chce. Milczenie byłoby dla mnie wielką łaską. Jak mogłabym opisać piekło? Nie znalazłabym odpowiednich słów do opisania rzeczywistości […]. Poszukując odpowiednich wyrazów, mogłabym teraz tak powiedzieć, a za chwilę znowu inaczej. Wprowadziłabym tyle zamieszania, że dzieło Boże zostałoby unicestwione. Dlatego dziękuję Bogu i wierzę, że wszystko jest dobre, co Bóg czyni23.
Łucja nie była pewna siebie, napisała: „Zazwyczaj Bóg daje swoim objawieniom dokładne zrozumienie wewnętrzne ich znaczenia. […] Hiacynta wydawała się mieć takie zrozumienie w bardzo wysokim stopniu”24. Łucja zawsze mówiła tylko niezbędne minimum. Jej troską było jedynie przekazanie informacji Ojcu Świętemu: w Archiwach Watykańskich przechowywanych jest wiele jej listów, w których pisała o wezwaniach Matki Boskiej Fatimskiej. Ludzie jednak – zamiast wykonywać polecenia Najświętszej Maryi Panny – zaczęli snuć domysły. Niektórzy wręcz przekształcili Fatimę w scenariusz mało budującego przedstawienia, jak np. podczas telewizyjnego programu Porta a porta znanego włoskiego dziennikarza Bruna Vespy w 2000 roku, którego gościem był kardynał Tarcisio Bertone.
Zatem teraz, w 2012 roku, na podstawie wszystkich zebranych i przeanalizowanych danych możemy wysnuć prosty wniosek: mamy do czynienia z wieloma oszustwami i niedopowiedzeniami. Nie wiemy, czy historia wskaże nam oszukanych i oszustów, możemy być natomiast pewni dwóch kwestii. Po pierwsze, objawienia w Fatimie są prawdziwe, o czym zaświadczył po raz pierwszy Jego Ekscelencja Josè Alves Correia da Silva25 w Liście Pasterskim A Providência Divina (Carta Pastoral sobre o culto de Nossa Senhora da Fátima)26 z 13 października 1930 roku. To wtedy oficjalnie zezwolono na kult Matki Boskiej Fatimskiej: „Uznajemy za wiarygodne wizje dzieci w Cova d’Iria, w parafii Fatima naszej diecezji, 13 dnia miesiąca od maja do października 1917 roku. […] Pozostaje nam przestrzec was, umiłowani w Panu Naszym, że o ile łaska, którą obdarzyła nas Najświętsza Maryja Panna, jest dla nas powodem do wielkiej radości i pociechy, tym większy mamy obowiązek odpowiedzieć na Jej dobroć”27. Po drugie, cierpienie Kościoła jest oczywiste i związane z objawieniami w Fatimie.
Podobnie jak św. Teresa z Lisieux (1873–1897) stała się wzorem najwyższej i wyszukanej duchowości, mimo iż nigdy nie studiowała na żadnym wydziale teologicznym, tak samo i w Fatimie Matka Boska zechciała przekazać Boże przesłanie o karze i zbawieniu trójce dzieci – biednych, bezbronnych i właśnie dlatego czystych. Dzięki swej niewinności troje widzących okazało się prostymi narzędziami w ręku Boga, wybranymi po to, aby ukierunkować Kościół według zamysłów Bożych, a nie ludzkich.
Na długo przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II (1962–1965) Fatima wprawiła w zakłopotanie Kościół, który już był skażony poważną chorobą: modernizmem – wirusem, który opanował również sobór, kierując jego „duchem”. Nie było już mowy o potępieniu, karze, sprawach ostatecznych. Nie było mowy o doktrynalnym rygorze. Podstawowym hasłem stał się „dialog”; „godność ludzka” – totemem, któremu należy oddawać cześć; „pluralizm” – przyjmowaną metodologią; „socjologia” i „psychologia” naukami, które należy studiować.
Termin „socjologia” został stworzony przez filozofa Augusta Comte’a (1798–1857), twórcę systemu mającego zaprowadzić „porządek” w społeczeństwie. Comte nazwał ten system „pozytywizmem” i wyznaczył mu podwójny cel: po pierwsze, pozytywizm miał nauczyć teorii poznania naukowego opartego na filozofii historii
17
18
19
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. […] Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22, 37–40).
20
A.M. Martins SJ,
21
„O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”.
22
A.M. Martins SJ,
23
24
Tamże, s. 136.
25
Nazywany „biskupem od Madonny”, jak głosi inskrypcja na jego sarkofagu w bazylice na terenie sanktuarium w Fatimie.
26
27