Chamstwo. Kacper Pobłocki

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Chamstwo - Kacper Pobłocki страница 3

Chamstwo - Kacper Pobłocki Poza serią

Скачать книгу

pracuje, wszystko jedno, stary czy młody i silny, a jednak nie zna się tam żadnego niedostatku”15. Na poszukiwanie tego miejsca udawało się wielu bohaterów ludowych podań i opowieści. Znajdowało się ono, jak czytamy w tekście z XVII wieku, „trzy mile za światem”, gdzie „w sławnym mieście Chamchołowie rzeka idzie mleczna, a brzegi jaglane; po rynku chodzi wół upieczony z nożami u boku, a sałatą pod ogonem, tylko krajać i jeść”16.

      Elity niejednokrotnie drwiły sobie z ludowej fantazji o świecie, w którym stoją domy z kiełbas, góry z twarogu, a z nieba leci deszcz gorzałki17. Jak w tym polskim przysłowiu: „Nie przylecą do lenia pieczone gołąbki, by siedział i nadsiedział zgotowawszy ząbki”18. Tyle że ludziom, którzy nieustannie żyli na granicy przetrwania, których jeden nieurodzaj dzielił od śmierci głodowej, których przymuszano do wykańczającej pracy, perspektywa zaspokojenia fizycznych potrzeb nie wydawała się trywialna19. Nie chodziło jednak wyłącznie o napełnienie brzuchów. Legenda o krainie pieczonych gołąbków stanowiła punkt wyjścia do aspiracji poważniejszych: stworzenia takiego świata, w którym nie ma bogatych i biednych, głodnych i sytych, zaharowanych i próżnujących.

      Ludzie uprzywilejowani w dawnej Polsce, jak zauważył historyk, nie zastanawiali się, jak inaczej można by zorganizować społeczeństwo. Ówczesny porządek im sprzyjał, nie mieli więc powodów, by go wywracać – nawet za pomocą eksperymentów myślowych. „Nikłe zainteresowanie utopią elitarną kontrastowało ze znaczną popularnością utopii ludowej w jej różnorakich odmianach. Zainteresowanie nią było u nas nie tylko żywe, ale i w niektórych dziedzinach […] być może nawet wcześniejsze niż na zachodzie Europy”20. Pod koniec XVI wieku pojawił się ferment intelektualny, który wykształcił nową wersję mitu o kraju mlekiem i miodem płynącym: kraju, gdzie wszyscy zasiadają jak równy z równym przy wspólnym stole, a równość tę wyrażają gestem dzielenia się chlebem.

      Utopia ludowa była zarówno uniwersalna, jak i konkretna. Stanowiła marzenie o innym świecie, a jednocześnie wyrastała z opowieści o tym, jak faktycznie wyglądało życie na rubieżach ówczesnego świata. Z dala od stolic, folwarków i plantacji plebejscy zbiegowie zakładali własne, samorządne wspólnoty. Ukraińskie Dzikie Pola, gdzie uciekali chłopi polscy, karaibski Barbados – to właśnie na kresach państw możliwe było, choćby chwilowe, zrealizowanie ludowego postulatu świata bez głodu i bez przymusu pracy. Rosyjscy chłopi wyruszali na poszukiwanie Kraju Brodaczy, Zielonej Ziemi, Srebrnej Góry czy Białowodzia, które jeszcze w XIX wieku miało być rajem bez podatków i bez władzy, tak świeckiej, jak kościelnej21.

      Niektóre z tych krain były mityczne, inne faktyczne. Niektóre małe, jak górskie wioski na Jamajce czy haitańskie osady maroons, zbiegłych niewolników, którzy pielęgnowali etos niezależności i przez stulecia stanowili zagrożenie dla władzy plantatorów, a wypracowany przez nich model demokratycznego współżycia stał się potem punktem wyjścia do rewolucji haitańskiej22. Inne przeistoczyły się w odrębne państwa – jak Palmares, założone w 1605 roku na terytorium współczesnej Brazylii przez zbiegłych Afrykańczyków. „Ci barbarzyńcy – czytamy w portugalskim raporcie – zupełnie zapomnieli o swojej podległości”23. Władzom kolonialnym udało się zdusić Palmares dopiero w 1695 roku, a ścięta głowa przywódcy – Zumbiego, wystawiona została na widok publiczny, by „zabić legendę o jego nieśmiertelności”24.

      Lecz legenda ta żyła dalej, podobnie jak inne historie o ludowej niepodległości. Opowieści te, nawet jeśli mocno przerysowane, skłaniały do tego, by ruszyć w świat. „Idź każdy i zobacz na własne oczy” – takim wezwaniem kończyła się ta o Kraju Cockanyngen25. Podobne słowa można było usłyszeć w portowych tawernach, knajpach, karczmach i na jarmarkach. Miejsca te łączyła nieformalna sieć obiegu informacji między ludźmi biednymi i wykonującymi najbardziej podrzędne roboty: marynarzami i służącymi, tragarzami i kucharkami. Historie tam opowiadane i tam zasłyszane wędrowały dalej, niesione przez włóczęgów, handlarki i robotników imających się doraźnych zajęć. O możliwości bezpańskiego życia szeptano sobie w miejscach, gdzie pańskie oko i pańskie ucho nie sięgały.

      Ci, którzy postanowili takiego życia zasmakować, zaciągali się też na statki płynące do Ameryki. Rozczarowanie przychodziło jednak szybko: na transatlantyckich okrętach panowała surowa dyscyplina. Krnąbrni marynarze często zmawiali się pokątnie i podnosili bunt. Jeśli udało im się pozbyć despotycznego kapitana, przejmowali kontrolę i dołączali do łotrów, hultajów i nierobów zwanych piratami. Na pirackich łajbach panowała równość, a marynarze spod czarnej bandery zarządzali statkami tak, jak dziś prowadzi się spółdzielnie: decyzje podejmowali kolektywnie i równo dzielili się zyskami26. Albo wychodzili na ląd i tworzyli własne, niezależne wspólnoty, często przejmując styl życia rdzennej ludności, wchodząc z nią w alianse i stając się w ten sposób Białymi Indianami27.

      Czy to właśnie poszukiwanie krainy pieczonych gołąbków stanowiło impuls, by grupa mężczyzn obeznanych z obróbką drewna udała się w długą i niepewną podróż do Jamestown? Tego oczywiście nie wiemy. Wiadomo natomiast, że strajkujący w 1619 roku Poloniacy byli protestantami. Raczej mało prawdopodobne, że kalwinami, bo kalwinizm stał się wówczas religią zamożnej szlachty i magnaterii, luteranie z kolei rekrutowali się głównie z miejskiego patrycjatu28. Czyżby zatem wyznawali radykalny politycznie arianizm? Doktryna ta dokładnie wtedy przeżywała swój rozkwit, a tworzyli ją nie arystokraci, lecz, jak narzekano w 1582 roku, „chłopi, tokarze, strugarze, wrzeciennicy, płóciennicy, kapuściarze i insze drożdże narodu ludzkiego”29.

      W roku 1605 ukazał się Katechizm rakowski, dokument będący świadectwem debat prowadzonych wówczas w Rakowie, osadzie pod Sandomierzem założonej przez arian. Zwolennicy zwali ją Miastem Słońca, a przeciwnicy – Synagogą Łotrowską30. Stanowiła ona magnes dla utopistów, którzy otwarcie mówili o niezbywalnej równości i wolności ludzi, bez względu na stan, w jakim się urodzili. Katechizm, szybko przetłumaczony na łacinę oraz języki europejskie, to, jak podaje historyk, „jedyne dzieło polskie, które wywołało skandal za granicą tej miary, iż stało się przedmiotem debaty w parlamencie angielskim. Płonął on w Anglii, Niemczech i Niderlandach”31. Jednocześnie władze państwowe oraz kościelne w Polsce rozpoczynały ofensywę antyariańską. W 1611 roku sąd królewski skazał na śmierć mieszczanina Iwana Tyszkowica za to, że nazywając się bratem polskim, odmówił złożenia przysięgi na Świętą Trójcę. Identyczny los spotkał Piotra Franco, z pochodzenia Włocha, któremu za ariańskie herezje, jak czytamy w źródłach, „naprzód język wywlekli, ręce i nogi, a potym i głowę poobcinali, ściąwszy ćwiartowali, a potym spalili i proch on na wodę puścili”32.

      Choć ostatecznie sekta ariańska została zdominowana przez szlachtę, w pierwszych dekadach

Скачать книгу


<p>15</p>

Tenże, Mądrej głowie dość dwie słowie, t. 1, Warszawa 1994, s. 222.

<p>16</p>

Tenże, Paralele, dz. cyt., s. 355.

<p>17</p>

Tamże, s. 356–357.

<p>18</p>

Tenże, Mądrej głowie dość dwie słowie, dz. cyt., t. 1, s. 221.

<p>19</p>

Z. Rozanow, Treści literackie miniatur Graduału Olbrachta, „Pamiętnik Literacki” 1960, z. 3, s. 219.

<p>20</p>

J. Tazbir, Między marzeniem a rezygnacją. W kręgu utopijnych oraz biblijnych legend XVI wieku, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 1979, t. 24, s. 44.

<p>21</p>

K. W. Czistow, Russkije narodnyje socjalno-utopiczeskije legiendy XVII–XVIII w., Moskwa 1967, s. 266, 280–291.

<p>22</p>

C. L. R. James, The Black Jacobins. Toussaint l’Ouverture and the San Domingo Revolutions, London 2001, s. 16–17.

<p>23</p>

R. K. Kent, Palmares: An African State in Brazil [w:] Maroon Societies. Rebel Slave Communities in the Americas, ed. R. Price, Baltimore 1996, s. 179.

<p>24</p>

Tamże, s. 187.

<p>25</p>

J. Krzyżanowski, Mądrej głowie dość dwie słowie, dz. cyt., t. 1, s. 222.

<p>26</p>

M. Rediker, Outlaws of the Atlantic. Sailors, Pirates, and Motley Crews in the Age of Sail, Boston 2014, s. 68–70.

<p>27</p>

P. Linebaugh, M. Rediker, The Many-Headed Hydra. Sailors, Slaves, Commoners, and the Hidden History of the Revolutionary Atlantic, London 2000, s. 120–127.

<p>28</p>

J. Tazbir, Społeczny i terytorialny zasięg polskiej reformacji, „Kwartalnik Historyczny” 1975, nr 4, s. 725–726.

<p>29</p>

H. Powodowski, Wędzidło na sprosne błędy a bluźnierstwa nowych arianow, Poznań 1582, s. 180.

<p>30</p>

Zob. J. Tazbir, Walka z braćmi polskimi w dobie kontrreformacji, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce” 1956, t. 1, s. 192.

<p>31</p>

Z. Gołaszewski, Bracia polscy zwani arianami, Gdańsk 2018, s. 72.

<p>32</p>

Cyt. za: tamże, s. 78.