Rewizja. Joanna Chyłka. Tom 3. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Rewizja. Joanna Chyłka. Tom 3 - Remigiusz Mróz страница 29

Rewizja. Joanna Chyłka. Tom 3 - Remigiusz Mróz Joanna Chyłka

Скачать книгу

osób, którym ojciec mógłby zatruć życie. Z Magdaleną było inaczej i Chyłka z trudem mogła uwierzyć, że siostra sięgnęła po taką pomoc.

      Kilkaset metrów przed białołęckim aresztem nadal nie mogła zebrać myśli po niespodziewanej wizycie. Westchnęła. Ewidentnie nad jej klatką schodową wisiało jakieś fatum. Najpierw napastował ją tam Kormak, teraz widmo z przeszłości.

      Omiotła wzrokiem okolicę, szukając wolnego miejsca parkingowego. Poniewczasie zauważyła policyjny radiowóz i funkcjonariusza, który złowił jej spojrzenie. Wszystko, co działo się później, widziała jak w zwolnionym tempie.

      Umundurowany mężczyzna uniósł lizak, a potem wskazał jej, by zjechała na pobocze. Instynktownie wykonała polecenie, nie mając czasu zastanowić się nad implikacjami tego, co się dzieje. Zatrzymała się przy chodniku i dotarło do niej, że nawet bez alkomatu policjant bez trudu ustali, że jest nawalona. Dmuchanie będzie tylko formalnością.

      Położyła ręce na kierownicy i uchyliła okno. Robiła to wszystko mechanicznie, nieraz zatrzymywano ją za przekraczanie prędkości i łamanie innych przepisów. Nigdy jednak nie wpadła, gdy chodziło o alkohol.

      Zerknęła w lusterko i zobaczyła, że funkcjonariusz z ciekawością ogląda iks piątkę. Nie spieszyło mu się.

      Poczuła, jak oblewa ją fala gorąca. Ostatnim razem czuła się tak przed swoją pierwszą rozprawą w sądzie okręgowym, wiele lat temu.

      Gorączkowo zastanawiała się nad tym, jak się z tego wywinąć. Nadchodziła katastrofa i trudno było zebrać myśli. Konsekwencje bombardowały jej umysł jedna po drugiej.

      Spojrzała na telefon leżący obok skrzyni biegów. Może krótka rozmowa ze Szczerbińskim by pomogła? Aspirant najwyraźniej darzył ją niejaką sympatią, skoro wczoraj miał zamiar zrobić coś, co stało w sprzeczności z jego obowiązkami.

      Nie, z pewnością nie znał nikogo w drogówce. Potrzebowała innego ratunku.

      Zanim zdążyła się nad tym zastanowić, policjant podszedł do drzwi od strony kierowcy. Podał stopień służbowy i przedstawił się, ale Joanna z trudem rejestrowała jego słowa. Dotarło do niej, że straci prawo jazdy, a bmw zostanie odholowane na policyjny parking. Niestety będzie to tylko kropla w morzu wszystkich problemów, których sobie narobiła.

      Jeśli stężenie alkoholu w wydychanym powietrzu przekroczy pewien pułap, zakaz prowadzenia pojazdów będzie jej najmniejszym zmartwieniem. Groziły jej za to konsekwencje prawne, a prokuratura chętnie postawi jej zarzuty. Sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na kilka lat to minimum, co zdołają osiągnąć.

      – Słyszy mnie pani? – zapytał funkcjonariusz, marszcząc czoło.

      Położył dłoń na kaburze pistoletu i zrobił krok w tył.

      – Proszę wysiąść z samochodu – polecił.

      Chyłka spojrzała przed siebie. Gdyby dobrze depnęła, zostawiłaby za sobą radiowóz. Zanim mundurowy wróciłby do auta, ona byłaby już po drugiej stronie aresztu śledczego. Stamtąd popędziłaby w kierunku Legionowa, być może udałoby się zgubić pościg.

      – Proszę pani?

      Nie wiedziała, ile ma promili. Z pewnością sporo, skoro rzeczywiście rozważała ucieczkę.

      Spojrzała w tylne lusterko. Drugi ze stróżów prawa wpatrywał się w tablice iks piątki.

      – Pani mecenas? – zapytał ten stojący przy aucie.

      – Tak… – powiedziała. – Już wychodzę.

      Wyłączyła silnik i zaklęła w duchu. Otworzyła drzwi, po czym chwiejnie wyszła na zewnątrz. Policjant od razu poczuł alkohol. Oczy zabłysły mu, jakby wygrał los na loterii.

      Chyłka dopiero po chwili zorientowała się, że odniósł się do niej prawniczym zwrotem grzecznościowym. Wiedział, kim jest. Czekali na nią.

      14

      Skylight, ul. Złota

      – Załatwione – powiedział Kormak.

      Oryński chodził po Jaskini McCarthyńskiej z rękoma założonymi za plecami, jakby oczekiwał wieści z porodówki. Kiedy chudzielec się odezwał, Kordian stanął przy biurku.

      – Zatrzymali ją? – spytał.

      – Tak.

      Sporo czasu poświęcił na to, by przekonać samego siebie, że to jedyne rozwiązanie. Udało mu się nawet wmówić sobie, że dzięki temu Joanna uniknie poważniejszych konsekwencji, które od pewnego czasu zbierały się nad nią jak ciemne chmury.

      – Jesteś zadowolony? – zapytał Kormak, odkładając telefon.

      Aplikant opadł ciężko na krzesło przed biurkiem.

      – To musiało zostać zrobione – powiedział.

      Szczypior prychnął i pokręcił głową.

      – Myślisz, że jak użyjesz formy bezosobowej, poczujesz się mniej winny? – zapytał.

      – Nie.

      – To dobrze. Przyjmij to na klatę. Zdradziłeś Chyłkę w najgorszy możliwy sposób i choćbyś zorganizował jej kiedyś prywatny koncert Ironsów, nie wybaczy ci.

      – Wiem.

      Chudzielec zmierzwił sobie włosy. Sprawiał wrażenie wykończonego, choć na dobrą sprawę niewiele zrobił. Żaden z nich nie musiał specjalnie się wysilać. Wystarczyło poinformować kogo trzeba, że prawniczka z pewnością niebawem pojedzie na widzenie ze swoim klientem i będzie w stanie wskazującym.

      Kormak i Oryński przez chwilę trwali w milczeniu.

      – Co teraz? – odezwał się w końcu szczypior.

      – Postawią jej zarzuty z artykułu sto siedemdziesiątego ósmego a.

      – Ile jej za to grozi?

      – To zależy, ile ma promili. Ale generalnie grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do dwóch lat.

      – Będzie rozprawa?

      – Jeśli Chyłka się zgodzi z zarzutami, a prokurator uzna, że cel postępowania zostanie osiągnięty bez rozprawy, to nie.

      – To realne?

      – Myślę, że tak.

      – Nie będzie walczyła?

      Kordian rozpiął marynarkę i usiadł wygodniej.

      – Nie ma żadnych argumentów – powiedział. – Jak się z tego wybroni? Powie, że zjadła kilo jabłek i omyłkowo połknęła trochę płynu do ust?

      – Nie wiem.

Скачать книгу